tag:blogger.com,1999:blog-89395895212449543032024-02-08T06:25:36.927+01:00 I'm very sad but I have to be happyDziewczyna, która straciła rodziców w trakcie pożaru. Od tamtej pory mieszka w domu dziecka, typowym domu wariatów.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.comBlogger31125tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-83141558405231409282015-07-29T22:22:00.001+02:002015-07-29T22:22:56.920+02:00LUDZIE, WRÓCIŁAM!<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i>Witajcie!</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i>Tytuł to żart. Domowariato zakończone i nie mogę do niego wrócić, </i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i>mimo że dalej uwielbiam<b> Simona <span style="color: #990000;">♥</span></b></i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i>Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale chciałam poinformować, że wróciłam do pisania.</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i>Znajdziecie mnie na:</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i><a href="http://divinainfernum.blogspot.com/" target="_blank">Boskie piekło</a></i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="color: #f9cb9c;"><i>http://divinainfernum.blogspot.com/</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><i><b>Peaceheaven<br />,, Wojnę prowadzą Anioł z Demonem, o nasze dusze kłócą
się. Z prawej strony Anioł wylewa łzy, z lewej Demon grzmi. Z tej
kłótni burza powstaje, a nasze dusze wolne po niebie wędrują."</b></i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Zapraszam razem z Brave<span style="font-size: x-small;"> (moja kocha brewka ;3 )</span></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Od teraz mówcie mi... Mvetta! </span><b> </b></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-2471501975604645432015-01-24T18:01:00.002+01:002015-01-24T18:01:46.234+01:00Twenty five "I co było dalej?" Cieszyłam się jak dziecko na myśl o wakacjach. Z uśmiechem odebrałam świadectwo i resztę dnia spędziłyśmy z Angelą na wspominaniu wspólnych chwil. Czekałyśmy na ten dzień z niecierpliwością. Chłopaki mają zagrać swój pierwszy koncert. Jednak Dyrektorka nie wyraziła zgody, aby grali w szkole. Carl załatwił lokal w mieście. Większość znajomych pojechała autobusami. Razem z Angelą zabrałyśmy się samochodem Louisa, który niedawno zrobił prawo jazdy. <br />- Dziewczyny! Ile można na was czekać? - warknął Lou kiedy tylko nas zobaczył. Stał oparty o samochód i nerwowo podrzucał kluczami. <br />- Też cię kochamy - odparła Angela. - Wyglądasz świetnie. <br />- Wy też niczego sobie - uśmiechnął się. Jedno zdanie wystarczyło żeby poprawić mu humor.<br />- Niczego sobie? Mógłbyś się bardziej postarać - powiedziałam, otwierając drzwi od strony pasażera. <br />- Nie mógłbym. Collarge by mnie zabił - mruknął, zajmując miejsce za kierownicą. <br />- Oj nie przesadzaj - zaśmiałam się.<br />- Nie przesadzam - powiedział Lou całkiem poważny. Włożył kluczyk do stacyjki i z cichym pomrukiem silnik obudził się do życia. Kiedy wyjechał za teren ośrodka włączył radio. Widziałam jak jego ramiona całkowicie się odprężyły. <br />- Jeśli przez was się spóźnię na p i e r w s z y koncert - powiedział z naciskiem - to ... to nie wiem co zrobię. <br />- Nie denerwuj się - poradziła Angela.<br />- Jasne - mruknął. Na szybie pojawiły się pierwsze krople deszczu. - Świetnie. Jeszcze tego brakowało.<br />Jechaliśmy w ciszy, kiedy w radiu zapowiedzieli koncert chłopaków. <br />- Udało się! - krzyknęła Angie. - Audycja na żywo. Będziecie w radiu.<br />Zaczęliśmy cieszyć się i przekrzykiwać siebie nawzajem. W ostatniej chwili zauważyłam zwierze na drodze.<br />- Uważaj! - wrzasnęłam jednocześnie z Angelą. Lou machał kierownicą na wszystkie strony. Kiedy udało mu się zapanować nad samochodem, odetchnęliśmy z ulgą. Spojrzeliśmy na siebie przerażonym wzrokiem. <br />- Wszystko w porządku? - odezwał się Lou. <br />- Tak - mruknęłam, pocierając obolałe ramie.<br />- Co to było? - zapytała Angela drżącym głosem.<br />- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam. Louis wysiadł z samochodu i przeszedł kilka kroków dalej. Obejrzał samochód. Wzruszył ramionami po czym wsiadł do środka. <br />- Jedziemy? - zapytał.<br />- A nie trzeba gdzieś tego zgłosić? <br />- Angie, nic się nie stało. - Odpalił silnik i wyjechał na drogę.<br />- Dobrze, że nikt nie jechał - powiedziałam. <br /><i> </i><br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>***</i></b></div>
<br /> Tańczyłam pod sceną i piszczałam jak głupiutka nastolatka na koncercie swoich idoli. Wszyscy się świetnie bawili. Coś czuję, że chłopaki zrobią karierę. <br />Do mikrofonu podszedł Nathaniel. <br />- Mógłbym prosić o ciszę? - zaczął. - Dziękuję wszystkim za przybycie to dla nas bardzo ważne. Jednak na sali znajduje się osoba bez której nie bylibyśmy zespołem. Angela, mogłabyś? - spytał. Wyciągnął ją na scenę. Szepnął jej coś na ucho i podał mikrofon.<br />- Dobry wieczór. - W głośnikach odbił się jej delikatny głos. - Jestem Angela Morris. Jak pewnie niektórzy wiedzą, jeszcze kilka miesięcy temu byłam niewidoma. Przeszłam mnóstwo operacji i w końcu się udało. Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim ludziom, którzy wspomogli mnie w trudnych chwilach. Dziękuje całym sercem. - Angela oddała mikrofon Carlowi, który objął ją jednym ramieniem i powiedział<br />- Zebrane fundusze z dzisiejszego koncertu przekażemy potrzebującym. <br />Rozległy się brawa. Przecisnęłam się przez tłum i zaszłam na tył sceny. W tym momencie Angela stanęła obok Louis'a. Carl podał mi mikrofon i z bijący sercem wyszłam na scenę, stając obok Nate'a. Jena usiadła na stołku, stawiając przed sobą kontrabas. Carl spojrzał na nas z nad klawiszy. Kiwnęliśmy do siebie głową<br />- <i>Say something, I'm giving up on you<br />
I'll be the one, if you want me to<br />
Anywhere, I would've followed you<br />
Say something, I'm giving up on you</i> - zaczęła śpiewać Angie, a reszta robiła z chórek. Nathaniel wybijał się po Angeli. Wszystko szło tak jak na próbach.W którymś momencie dołączył do nas Simon...<br />- I co było dalej? - zapytał dziecięcy głosik.<br />- Skończyliśmy śpiewać piosenkę. Wszystko ucichło. Pamiętam to doskonale. Dostaliśmy owacje na stojąco - otarłam spływającą łzę. Poczułam silne ramię obejmujące moje pulchne ciało.<br />- Wasza mama zawsze się przy tym wzrusza - szepnął. Odwróciłam głowę i pocałowałam Nathaniela w usta.<br />- Och, mamoo! - krzyknęła dwójka dzieci siedząca przed nami na dywanie. - Nie przy dzieciach! <br />Uśmiechnęłam się szeroko. <br />- Ten tutaj się nie sprzeciwia - wskazałam na okrągły brzuszek. Nate czule pogłaskał nasze nienarodzone maleństwo.<br />- Dobrze - klasnął w dłonie. - Connor, Carolinne... idziemy do łóżka. Bez żadnych sprzeciwów - zagroził palcem. - Bo te paluszki wiecie co potrafią? Gili, gili - powoli zbliżył się do nich. Dzieci ze śmiechem pobiegły po schodach na górę.<br />- Zaraz wracam, kochanie - powiedział Nate i cmoknął mnie w policzek. Uśmiechnęłam się przekładając kartkę w albumie. Zdjęcie przedstawiało naszą siódemkę po koncercie. Na kolejnym widniała ślubna fotografia. Moja i Nathaniela. Przerzuciłam kartkę. Dwójka naszych brzdąców. Sześcioletnia Carolinne i starszy o dwa lata Connor.<br />Raptownie złapałam się za brzuch, czując skurcz w dole. Spojrzałam na fotel, w którym siedziałam. Mokry.<br />- Nathaniel! - krzyknęłam. - Mały Collarge pcha się na świat!<br /><br /><i>-</i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdasN1lO1hOL3ljNFC4PPjErSp1AoV59UPFH5jzbUu8qbdqZCQLWvMKhIdfbiOM-HqZVTh4Xx0l13vISPyJ5uElCdG1JN3MAkdfxIjvlCO1Lb3FMQ1OGbLg64Z7_QEM4eyr060S1AOtEM/s1600/5a44e08f6ed3ba7e6c6e3240e8b29032.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdasN1lO1hOL3ljNFC4PPjErSp1AoV59UPFH5jzbUu8qbdqZCQLWvMKhIdfbiOM-HqZVTh4Xx0l13vISPyJ5uElCdG1JN3MAkdfxIjvlCO1Lb3FMQ1OGbLg64Z7_QEM4eyr060S1AOtEM/s1600/5a44e08f6ed3ba7e6c6e3240e8b29032.jpg" height="400" width="299" /></a></i></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f6b26b;"><i>Witam Was serdecznie :)</i><br /><i>Przepraszam za nieobecność.</i><br /><i>Długo
mi zajęło napisanie tego rozdziału. Nie potrafiłam pisać z myślą, że to
już koniec. Po dwóch latach żegnam się z moim bohaterami :c</i><br /><i>Smutno mi, ale tak trzeba. Kiedyś musiało to nastąpić.</i><br /><br /><i>Na koniec dziękuję Wam, że czytaliście i komentowaliście. </i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f6b26b;"><i>Z uśmiechem wspominam Wasze miłe słowa. </i><br /><i>Jeszcze raz dziękuję ;*</i><br /><br /><i>Miło było jeśli każdy kto przeczytał skomentował ten rozdział :)</i><br /><br /><i>Pozdrawiam - Normalna ;*</i></span></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-35833564093657257032014-12-06T13:03:00.000+01:002014-12-13T16:13:59.569+01:00Twenty four "Simon, wiesz jak Ciebie lubię?"<br />
<i>~Katherine~</i><br />
<br />
Zapukałam do jego drzwi i czekałam aż mi otworzy. Kiedy straciłam cierpliwość, uniosłam pięść żeby zapukać jeszcze raz, a wtedy drzwi się otworzyły. Chłopak stał bez koszulki, miał włosy w nieładzie i zaspane oczy. Muszę przyznać, że wyglądał uroczo. Zachęcił mnie gestem ręki, abym weszła. Tak też zrobiłam. Chłopak zamknął za mną drzwi. Rozejrzał się po pokoju i podniósł z komody koszulkę, którą na siebie narzucił. Przetarł oczy po czym usiadł na swoim łóżku.<br />
Pamiętam pierwszy raz kiedy tu byłam. Siedziałam w tym samym miejscu, tyle że wtedy od razu zasnęłam po niezapomnianej imprezie i zwisaniu z balkonu.<br />
- Nie wiem od czego zacząć - przyznałam. Minęło kolejne kilka minut ciszy. - Powiedz coś.<br />
- Coś - powiedział z westchnieniem. Przewróciłam oczami, ledwo opanowując wybuch złości. - No co? - zapytał.<br />
- Jesteś na mnie zły. Prawda czy fałsz? - Fałsz. Denerwujesz się. Prawda czy fałsz? <br />
- F-fałsz - zająknęłam się i westchnęłam. Nate spojrzał na mnie, uśmiechając się pod nosem. Przygryzłam policzek. - Lubisz mnie?<br />
- Kate... - Nate usiadł obok mnie. - Katherine Evans ja nie tylko ciebie lubię - powiedział, delikatnie dotykając mojego policzka. Zmusił mnie, abym spojrzała w jego stronę. - To co powiedziałem wcześniej, to prawda. Kocham cię.<br />
Patrzyłam w jego ciemne oczy, nie wiedząc co powiedzieć. Całkowicie odebrało mi mowę. Nate uśmiechnął się na widok mojej zakłopotanej twarzy. Jednak za chwilę spoważniał i ostrożnie nachylił się. Przypomniał mi się mój sen, w końcu miał się spełnić. Chciałam tego. <br />
- Siema star... Oops! Przepraszam. - Odskoczyliśmy od siebie. Do pokoju z hukiem wpadł jakiś chłopak. Dopiero po chwili rozpoznałam Amos'a, jednego z tych "uroczych" bliźniaków.<br />
- Co jest? - spytał Nate. <br />
- Jesteś potrzebny, ale spoko. Mogę im powiedzieć, że jesteś zajęty - wyrzucił jednym tchem. <br />
- Nie trzeba - rzuciłam. - Ja wychodzę. Zobaczymy się później? - spojrzałam na Nate'a.<br />
- Jasne, znajdę cię. <br />
Minęłam w drzwiach Amos'a i wyszłam na korytarz, czym prędzej kierując się schodami w dół.<br />
<br />
<i>~Simon~ </i><br />
<br />
Leżałem pod drzewem, wpatrując się w niebo. Często zdarzało mi przychodzić tu i oglądać kształty chmur. Wtedy po raz pierwszy zadałem sobie pytanie: "po co żyć?".<br />
Nawet jeśli myślimy, że nic nie robimy, to zawsze wykonujemy jakąś czynność, na przykład oddychamy. <br />
Oddychamy po to, by żyć. W takim razie po co żyjemy? Skoro na tym świecie nie ma zrozumienia dla takich ludzi jak ja? Często nad tym myślałem. Pamiętam kiedy zapytałem o to Jene. Był piękny, słoneczny dzień. Wybraliśmy się na spacer.<br />
- Widzisz te ptaki? - spytała Jena. Potwierdziłem skinięciem głowy. - Są bez sensu.<br />
- Dlaczego? - zapytałem.<br />
- Latają w kółko i bez celu, a na zimę znowu wylecą do ciepłych krajów.<br />
- To nie znaczy, że są bez sensu. Każda rzecz na tym świecie ma sens. <br />
- Od kiedy zrobiłeś się taki mądry? - prychnęła Jena.<br />
- Człowiek do pewnego czasu jest nieświadomy swojej mądrości. Przemyślałem to i owo. <br />
- Bez sensu - mruknęła dziewczyna, wpatrując się przed siebie. <br />
- A oddychanie ma sens? <br />
- No tak.<br />
- To po co oddychamy? <br />
- Żeby żyć.<br />
- A po co żyjemy? - spytałem, zatrzymując się. Staliśmy teraz twarzą w twarz. Jena zastanawiała nad odpowiedzią.<br />
- Po to, żeby osiągnąć coś w życiu... ugh! Daj mi spokój, nie mam ochoty na takie rozmowy - warknęła. - Filozof się znalazł - rzuciła na odchodne.<br />
Wtedy zrozumiałem, że Jena nie jest odpowiednia. Ona mnie nie rozumie. Dlatego nie przejąłem się zbytnio końcem naszego związku. Jasne, było mi smutno, ponieważ przeżyliśmy razem kilka wspaniałych chwil. <br />
Odetchnąłem głęboko świeżym powietrzem i podniosłem się z ziemi. Otrzepałem bluzę oraz spodnie. Postanowiłem zacząć życie od nowa, skoro znam już odpowiedź na swoje pytanie. <br />
<br />
<i>~Katherine~</i><br />
<br />
Nie mogłam usiedzieć w swoim pokoju, więc poszłam do świetlicy, gdzie kilka osób oglądało jakąś komedię. Przysiadłam się do nich i zaczęłam oglądać. Niby patrzyłam w ekran, ale jednak myśli krążyły gdzie indziej. Nie umiałam się skupić na tak durnej fabule filmu, więc w końcu dałam za wygraną i stamtąd wyszłam. <i><b> </b></i><br />
<br />
<i><b>***</b></i><br />
<br />
Rano obudziła mnie Angela. Zaspałyśmy do szkoły. W pośpiechu dotarłyśmy na lekcje. <br />
- Spóźnienie - powiedziała ostro historyczka na nasz widok. - Siadać.<br />
Posłusznie zajęłyśmy wolne miejsca. Mi przypadło obok Simona, a Angie usiadła koło jednej dziewczyny. Wyciągnęłam zeszyt i oparłam się o oparcie krzesła. Przez chwilę słuchałam jak historyczka nawija o wojnie, ale myśli powoli zaczęły odpływać w stronę Nate'a. Tak minęło mi większość lekcji. Na wychowaniu fizycznym wyszliśmy na zewnątrz, pani kazała nam biegać dookoła szkoły i internatu. Męczarnia. <br />
- Hej Kat! - usłyszałam za sobą. Za chwilę bieg wyrównał Simon. - Ploteczki chodzą o tobie.<br />
- Serio, znowu? - Pokręciłam głową, zaciskając dłoń w pięść. <br />
- Isabel coś tam gadała. <br />
- Dostanie za swoje - warknęłam.<br />
- Nie mam pojęcia co jej to daje.<br />
- Simon, wiesz jak ciebie lubię? - spytałam, wpadając na genialny pomysł. - Przy szkole jest kranik. Wszyscy po biegu idą tam się napić. Mógłbyś coś zrobić Gwiazdeczkom? <br />
Simon zamyślił się przez chwilę i pokiwał głową. <br />
- Do zobaczenia na miejscu! - krzyknął przyspieszając bieg.<br />
Dobiegłam na miejsce i zatrzymałam się pod ścianą. Chwilę później dołączyła do mnie Angela.<br />
- Zabiję ją kiedyś - wysapała. <br />
- Kondycha ci siadła? - zaśmiałam się.<br />
- Ha ha zabawne. Wiesz, że nie biegałam. <br />
- Dobra cii. Patrz - powiedziałam i kiwnęłam w stronę kranu z wodą. Isabel z jedną ze swoich nieodłącznych przyjaciółek, podeszła do miejsca kranem. Simon odszedł jak gdyby nigdy nic. Gwiazdeczka wachlowała się dłonią, a Isabel odkręciła kurek. Przez chwilę nic się nie działo, a potem kran eksplodował i woda tryskała we wszystkie strony, oblewając na około inne osoby. Isabel zrobiła się bardziej czerwona i piszczała jakby zobaczyła mysz. Angie nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Mogłam to nagrać. Miałabym ubaw w najgorsze dni. Niezapomniany widok.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW2yZQRAoJTIzShCw7CxfQCQIVndgGU3u5uaAE_CiiPiaFzg2CWF1XRXvsIq9gJFDZjYA09Ny0LVCTem8zwU0aJ7JjJmXxRchozjRx5duAXJLPCsVQMkeZDVSMEmhQOuPRWG1HHExqzvE/s1600/better_life-likely-pl-84661f3f.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW2yZQRAoJTIzShCw7CxfQCQIVndgGU3u5uaAE_CiiPiaFzg2CWF1XRXvsIq9gJFDZjYA09Ny0LVCTem8zwU0aJ7JjJmXxRchozjRx5duAXJLPCsVQMkeZDVSMEmhQOuPRWG1HHExqzvE/s1600/better_life-likely-pl-84661f3f.jpeg" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<a href="http://img.likely.pl/photo/large/20130304/napisy-tumblr-likely-pl-09190d29.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f6b26b;"><b><i>Rozdział jest jaki jest, ale nie potrafię napisać czegoś lepszego. Tylko nie zabijcie mnie za to :c<br /><br />A Wy jak byście odpowiedzieli na pytanie Simona?</i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f6b26b;"><b><i>N ;* </i></b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-29250271064262590752014-11-21T18:50:00.004+01:002014-11-21T18:50:46.718+01:00Zwiastun *.*<div style="text-align: center;">
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #f6b26b;"><span style="font-size: large;"><i><b>Hej, hej, hej! :)</b></i></span></span></blockquote>
</blockquote>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f6b26b;"><span style="font-size: large;"><i>Dziękuję bardzo Liv za wykonanie zwiastunu, jest śliczny <3</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f6b26b;"><span style="font-size: large;"><i>Miałam go tu wstawić razem z rozdziałem, ale nie wyszło :c Pisanie mi idzie baaardzo wolno...</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f6b26b;"><span style="font-size: large;"><i>Dziękuję za komentarze pod rozdziałem :) </i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f6b26b;"><i><span style="font-size: large;">Normalna ;*</span></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=CpDNnjG24iA" target="_blank">Zwiastun <3</a></b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-60605293073771509072014-10-31T19:13:00.001+01:002014-12-06T13:03:25.639+01:00Twenty three "Kocham cię, wiesz?" Koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Nie moge się doczekać aż nadejdzie ten dzień. <br />
- Katherinko! - zawołała Angela wbiegając do pokoju. - Zebranie jest. <br />
- Dobra - mruknęłam. Po chwili wstałam z łóżka i poszłam za Angelą. Kiedy schodziłyśmy do piwnicy, dziewczyna pacnęła się ręką w czoło.<br />
- Zapomniałam! - wykrzyknęła Angie zawracając na górę. - Idź. <br />
Wzruszyłam ramionami. Otworzyłam drzwi do twierdzy i weszłam do środka. Na kanapie siedział Nathaniel. <br />
- Cześć - powiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie zmęczonymi oczami. Wstał i ustał przede mną. <br />
- Kat - szepnął. - Cześć... Kocham cię, wiesz? <br />
- C-co? - zająknęłam się. W tym samym czasie Nathan nachylił się i delikatnie musnął mnie w policzek po czym wyszeptał:<br />
- Zastanów się.<br />
Odsunął się i odszedł wolnym krokiem, zostawiając mnie samą z myślami. Dotknęłam ciepłego policzka. W głowie miałam totalny kataklizm. Opadłam ciężko na kanapę. Wszyscy to widzieli tylko nie ja. Westchnęłam ciężko, chowając twarz w dłoniach. <br />
- Głupia ja - warknęłam, uderzając pięścią w kanapę. Czułam przyjemny ucisk w brzuchu kiedy Nate był dla mnie miły, ale nie sądziłam, że on myśli o mnie w inny sposób. <br />
- To jakiś żart - mruknęłam pod nosem. Nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam znaleźć Nate'a i z nim porozmawiać. W końcu.<br />
<br />
<i>~Angela~</i><br />
<br />
Nate ciągle marudził, że nigdy nie może zostać z Katherine sam na sam. Proszę bardzo. Żadnego spotkania z Carlem nie było. Wymyśliłam to. Mam nadzieję, że sobie pogadali. <br />
Zapukałam cztery razy w drzwi. Po drugiej stronie odezwał się głos Carla. Weszłam do środka i upewniłam się czy nikogo nie ma po czym uśmiechnęłam się szeroko.<br />
- Cześć, Słonko. - Carl wstał i mocno mnie przytulił. Mogłabym zostać wiecznie w jego ramionach. - Coś się stało?<br />
- Tak.<br />
- Co jest? - zapytał zaniepokojony, spoglądając mi w oczy.<br />
- Stęskniłam się - powiedziałam z delikatnym uśmieszkiem. <br />
- Zaczynałem się martwić - wymruczał, zbliżając się do mojej twarzy.<br />
- Nie potrzebnie.<br />
Carl uśmiechnął się i złączył nasze usta pocałunkiem. <br />
- Kocham cię, wiesz? <br />
- Całym serduszkiem? - spytałam, patrząc w jego szare oczy.<br />
- Całym - uśmiechnął się. <br />
- Mmm słodko - zachichotałam i wyswobodziłam się z uścisku. Carl usiadł za biurkiem. <br />
- Słon... - Carl zaciął się na moment. - Słodzę dwie łyżeczki.<br />
Zmarszczyłam brwi i zerknęłam za siebie. Przy drzwiach stała Brenda Popkins, dyrektorka.<br />
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niej. Wredna jędza, pukać jej nie nauczyli? -Zaraz przyniose ci kawę - zwróciłam się do Carla.<br />
- Albo nie, nie. Nie rób.<br />
- No dobrze. To ja już sobie pójdę - mruknęłam. - Do widzenia. <br />
Zanim zamknęłam za sobą drzwi usłyszałam głos Brendy.<br />
- Angela Morris? Po co ona tu była?<br />
Wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, ale nie mogłam się powstrzymać i przybliżyłam głowę do zamkniętych drzwi.<br />
- Jestem tu dyrektorem wydziału, to prawda, ale to moja podopieczna. Może tu przychodzić kiedy chce i nic ci do tego.<br />
- Zawsze ci mówiłam, że za bardzo przywiązujesz się do ludzi. Oni prędzej czy później stąd wyjdą i wylądują na ulicy.<br />
- Oj tam, gadasz głupoty. No dobrze skończmy ten temat i przejdź do rzeczy...<br />
Cieszę się, że należę do jego grupy. Nie chciałabym być w innej. Od dawna wiedziałam, że Brenda jest fałszywa i tylko udaje miłą.<br />
Odsunęłam się od drzwi i ruszyłam w stronę pokoju. <br />
- Morris! - Jena szła szybkim krokiem prosto na mnie. - Widziałaś Simona? <br />
- Nie - powiedziałam nieco zmieszana jej widokiem. Dawno nie była w takim stanie. - Coś się stało? Wyglądasz na zaniepokojoną.<br />
- Nie widziałam go od rana. Szukałam chyba wszędzie.<br />
- Byłaś na dachu? Lubi tam przesiadywać.<br />
- Na prawdę? - Jena zmarszczyła brwi. - Nie wiedziałam. To ja lecę. Dzięki!<br />
Oj, dziewczyno...jeszcze wiele rzeczy o nim nie wiesz. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Schowałam głowę pod poduszkę. Straszne nudy. Ciągle to samo. Chciałabym coś zmienić.<br />
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i szuranie butów po podłodze. Chwilę później poczułam jak ugina się materac koło moich nóg. Wyjrzałam z pod poduszki.<br />
- Simon, co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona. Chłopak westchnął, przeczesując palcami grzywkę. - Jena ciebie szukała - dodałam.<br />
- Wiem - mruknął. - Przytulisz mnie? - spytał ze spuszczonym wzrokiem. Przysunęłam się do niego i objęłam bez słowa. - Jena ze mną zerwała - wyszeptał.<br />
- C-co? - odsunęłam się od niego zaskoczona. - Jak to?<br />
- Normalnie - westchnął. - Wykrzyczała, że z nami koniec.<br />
- I nie podała powodu?<br />
- Widziała jak siedzę z Kate na dachu, przytulałem ją, ale to nic dla mnie nie znaczy. Jestem jej przyjacielem! Jednak ona nie chciała mnie słuchać i wyszło jak wyszło.<br />
- Musicie to sobie wyjaśnić - powiedziałam spokojnie.<br />
- Po co? - spytał zaskoczony. - To chyba nawet dobrze się stało. Nie układało się nam. Wyśmiewała moje zachowanie...ja potrzebuję takiej osoby, która mnie zrozumie i zaakceptuje takiego jaki jestem. Tak jak Kate.<br />
- Ej, ty chyba się nie zakochałeś w Katherine? - rzuciłam całkiem poważnie. Simon spojrzał się na mnie i zaczął się śmiać. Tak po prostu! Zdjął okulary i przetarł spływające łzy. Poklepał mnie po ramieniu i dalej się śmiejąc, wyszedł z pokoju. <br />
- To tak czy nie?! - krzyknęłam za nim. No hej! Nie poznałam odpowiedzi. A jeśli Simon kocha Kate...? Niee, to niemożliwe.<br />
<br />
<i>~Katherine~</i><br />
<br />
No to kicha. <br />
Jena nas widziała. To nie moja wina, że tak się stało. Potrzebowałam wsparcia. Do Angie nie mogłam iść, bo ona była w zmowie z Nathan'em. Został mi tylko Simon. Ufałam mu odkąd go poznałam. Cieszę się, że mogłam z nim porozmawiać. Dzięki niemu poczułam się lepiej. <br />
Teraz wiem, że go kocham.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gif2.ask.fm/animated_gifs/000/802/781/696/preview/tumblr_mw5vkizVyT1t162xlo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="http://gif2.ask.fm/animated_gifs/000/802/781/696/preview/tumblr_mw5vkizVyT1t162xlo1_500.gif" border="0" class="decoded" src="http://gif2.ask.fm/animated_gifs/000/802/781/696/preview/tumblr_mw5vkizVyT1t162xlo1_500.gif" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><span style="color: #f6b26b;">Siemandeeroo! :)</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<u><i><span style="color: #f6b26b;">Jak tam wrażenia po przeczytaniu?</span></i></u></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><span style="color: #f6b26b;"> Jaa jestem troszeczkę smutna</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><span style="color: #f6b26b;"> i zawiedziona, że tak mało osób komentuje. Co robię źle? :c </span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><span style="color: #f6b26b;">N ;*</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-88193904086815037972014-09-16T17:52:00.001+02:002014-12-06T13:03:51.161+01:00Twenty two "Proste? Proste." Niebo. Gwiazdy. Koc i on. <br />
Spojrzałam na niego z uśmiechem.<br />
- Katty - wymruczał.<br />
- Tak? - szepnęłam wpatrując się w jego oczy.<br />
- Co ty ze mną robisz? - spytał dalej mając uśmiech na twarzy.<br />
- Jaa? Niiicz - zaśmiałam się.<br />
- Cii - uciszył mnie chłopak. - Słyszysz?<br />
Rozejrzałam się po otoczeniu. Cisza jak zwykle o tej porze. <br />
- Nic nie słyszałam - powiedziałam zdziwiona. Odwróciłam głowę w jego stronę. Nie sądziłam, że jest tak blisko mojej twarzy. Ostrożnie pocałował mnie w nos. Zachichotałam jak głupia. Chłopak zbliżył się do moich ust, a wtedy... wtedy się obudziłam. Zawsze! Ale to zawsze kończy się w takim momencie. <br />
Zrzuciłam kołdrę na ziemię i zsunęłam nogi z łóżka. Zła na siebie, że kolejny raz uwierzyłam w sen, poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro zaspanymi oczami.<br />
- Wyglądam jak zombie - wymruczałam do siebie. <br />
- Marudzisz - ziewnęła Stevie zjawiając się obok mnie.<br />
- Łoo dziewczyno! Gdzieś ty była? - spytałam zszokowana na widok jej rozmazanego makijażu na całej twarzy.<br />
- Na imprezie - warknęła. - Ja i moi przyjaciele - czknęła głośno. - Wóda i papierosy. Byłooo zajeeefajnie. <br />
- Rany, Stevie. Lecisz na dno.<br />
- Dzięki. Wiesz jak pocieszyć człowieka. <br />
- Co się stało? - spytałam nieco zmieniając ton głosu.<br />
- Nie tutaj - powiedziała machając ręką. - Chodź.<br />
Miałam inny wybór? Poszłam za nią. Doszłyśmy na dach ośrodka. Ten sam, z którego skoczył Simon. <br />
Stevie usiadła pod jedną ze skalnych bloczków. Otworzyła metalowe drzwiczki i wyciągnęła paczkę fajek. <br />
- Chcesz? - spytała zauważając, że się jej przyglądam. Pokręciłam przecząco głową. Usiadłam obok niej.<br />
- Drake mnie rzucił, a razem z nim opuściła mnie reszta - zaczęła dziewczyna. Odpaliła papierosa. - Wiesz jakie to uczucie? Beznadziejne. Myślisz, że masz wspaniałego, kochanego chłopaka i niezastąpionych znajomych aż tu nagle jedna wiadomość i ciebie odrzucają. Co tam, że nawet nie chodzi o mnie. Rozumiesz?! Straciłam wszystko. Dowiedzieli się prawdy. Nie jestem bogata jak oni. Nie mam ojca prawnika, matki, która ma własną firmę, ani domu z basenem. Mieszkam tu, bo moja matka jest pijaczką, a ojciec nieznany. <br />
Stevie ucichła. Spojrzałam na nią niedowierzająco w to co słyszę. <br />
- Jak ci się udało wkręcić sztywniaków ze szkoły? Myślałam, że wiedzą o tobie.<br />
- Kat, kłamałam. Chciałam poczuć się jak oni. Poznałam Drake'a i resztę rozpieszczonych bogaczy... chciałam być jak oni. <br />
Spojrzałam na dziewczynę. Patrzyła prosto przed siebie, a po policzkach spływały jej łzy. Przyciągnęłam ją do siebie. Wtuliła się mocno.<br />
- Powiedz... chociaż warto było? - spytałam po chwili.<br />
- Warto - chlipnęła. - Proszę, nic nie mów. Chciałam się wygadać i tyle. <br />
- Okej - szepnęłam. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>***</i></b></div>
<br />
Przy śniadaniu usiadłam przy moim stoliku. Mieszałam kaszę bez celu. Chwilę później przysiadła się Angela z Jeną.<br />
- Hej Katherine - powiedziała Jena. - Może sałatki?<br />
- Kasza jest okropna - przyznała Angela.<br />
- Wcale nie - zaprzeczyłam. - Jest pyszna. Po prostu nie mam apetytu.<br />
Zaczęłyśmy rozmawiać o tym jak możemy spędzić nadchodzące wakacje. <br />
- Cześć! Słońce ty moje! - krzyknął wesoło Simon podchodząc z tacą kanapek. Dał Jenie buziaka w policzek i usiadł. - Naaate! Siad. <br />
Nawet nie zauważyłam jak stoi niepewnie się rozglądając po sali.<br />
- Chodź - powiedziała z uśmiechem Angela.<br />
- Collarge, siadaj bo ci nakopie. Przerwałeś nam jedzenie - warknęła Jena pociągając go za rękaw. <br />
- Soo... what's up? - rzucił Simon. - O czym rozmawiałyście?<br />
- O wakacjach - odezwałam się. <br />
- Spędzimy je na luksusowym jachcie! - rozmarzył się Simon. - Będziemy świetnie się bawić, a w wolnej chwili po leżakuję z moją Jeną.<br />
- Marzenia - prychnęła dziewczyna, ale za chwilę dała mu całusa. <br />
- A ja chciałabym pracować - powiedziała Angela. - W jakiejś restauracji... albo może być kawiarenka.<br />
- Szalona - podsumowałam z uśmiechem.<br />
- No co? Wiecznie nie będziemy tu mieszkać. Chciałabym powoli zarabiać na wynajem mieszkania.<br />
- Angie ma rację - odezwał się Nate. - Dobrze by było poszukać pracy. Nie możemy żyć wieczną zabawą. <br />
- Poza tym to nasz ostatni rok w szkole obok - dodała Jena. - Wybieramy sobie zajęcia w jakimś zawodzie, a potem... kto wie.<br />
- Potem dalsze kształcenia. Dodatkowe uczenie albo praca - pokiwał głową Nate głęboko się zastanawiając. - Kto jedzie dzisiaj na miasto? - zapytał z uśmiechem.<br />
- Nie wypuszczą - powiedziała Jena.<br />
- Co kombinujesz? - spytałam w tym samym czasie.<br />
- Angela i Kat były u mnie w szpitalu. Carl nam ufa. Wezmę gitarę... trochę pogramy w parku.<br />
- Ja mogę skrzypce - zgodziła się Jena. - Ostatnio trochę ćwiczyłam, a raczej przypominałam dawne lekcje - mrugnęła do nas oczkiem.<br />
- Nie zabiorę perkusji - skrzywił się Simon.<br />
- Angie pośpiewa, a ja jestem do niczego - powiedziałam. <br />
- Coś wymyślimy - stwierdził Nate wstając od stołu. - No dalej! Jest sobota. Ruszamy w trasę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>***</i></b></div>
<br />
Carl się nie zgodził. Zmarnowani wyszliśmy na zewnątrz. <br />
- Usiądźmy gdzieś tam - wskazała Jena palcem. Bez sprzeciwu ruszyliśmy za budynek i usiedliśmy pod jednym z drzew.<br />
- I co zrobimy z resztą dnia? - spytał Simon.<br />
- Zaraz wrócę - powiedział Nate. <br />
- Gdzie on poszedł? - zdziwiłam się. Reszta wzruszyła ramionami. <br />
Nudzi mnie takie życie. Co prawda nie mamy żadnych obowiązków, nie musimy się o nic martwić. Wystarczy, że jesteśmy grzeczni i chodzimy do szkoły, a co z wakacjami? Każdy dzień będzie tak wyglądał? Jesteśmy prawie dorośli... powinni nas wypuścić do miasta, ale nie. Musimy tu być. <br />
- Jak myślicie - odezwałam się - wyrzuciliby mnie z ośrodka jakbym stąd uciekła?<br />
- Co ty gadasz? - rzuciła Angela. Leżała wsparta na łokciach z twarzą wystawioną na słońce. <br />
- Mam dość życia tutaj - powiedziałam spokojna. Przejechałam dłonią po koniecznie. Zerwałam jedną i przyjrzałam się. - Patrzcie! Czterolistna konieczna. To znak - ucieszyłam się.<br />
- Jasne - mruknęła Jena.<br />
- Ale Kat dobrze myśli. Też chciałbym mieszkać we własnym mieszkaniu, mieć prawo jazdy, samochód, własne życie po prostu - westchnął Simon.<br />
- A do tego praca, bo musisz mieć pieniądze na te mieszkanie, prawko, samochód, jedzenie i na inne wydatki - zgasiła go Jena. - Myśl realnie. Życie jest trudne i wymagające.<br />
- Jena ma rację - poparła ją Angela. - Tu mamy wszystko. <br />
- Prawie wszystko - dodałam. <br />
- Oj tam - machnęła ręką Angie. <br />
- Nie ma "oj tam", tak jest. Nie mamy tutaj wszystkiego - mruknęłam. - Chciałabym wyjść na swoje. Oo, idzie Nate i ma towarzystwo.<br />
Chłopak szedł na przodzie wraz z innymi.<br />
- Pomyślałem, że możemy pośpiewać, ale wpadłem na nich - powiedział wskazując znajomych z ośrodka.<br />
- Szliśmy się bawić - wyjaśniła jedna z dziewczyn.<br />
- W co? - zaśmiał się Simon. - W ciuciubabkę?<br />
- Nawet - potwierdziła inna osoba. - Okropne nudy. <br />
- To jest Simon - powiedział Nate - Jena, Angela i Katty. Mnie znacie.<br />
- A ja jestem Maddy - pisnęła blondynka. - To moja siostra bliźniaczka Maya - wskazała dziewczynę obok.<br />
- Cześć - mruknęła związując włosy w wysoki kucyk.<br />
- To Stefano i Amos, też są bliźniakami - uśmiechnęła się Maddy. Spojrzałam na nich. Jedynie różnili się kolorem włosów. <br />
- Który to który? - zagadnęłam. - Nie ułatwiacie zadania ubierając się tak samo.<br />
- Amos jest zły - mruknął chłopak.<br />
- Stefano jest zły - powiedział w tym samym czasie jego brat.<br />
- Obaj to aniołki - dodała Maya swoim grobowym tonem. <br />
- Ehe oczywiście - powiedziała Jena. - Już was lubię - uśmiechnęła się.<br />
Mogę teraz ocenić, że Jena świetnie by do nich pasowała. Mimo swoich słodkich uśmiechów, mają czarne charakterki... oprócz Maddy, ona wydaje się słodka, lecz pozory mogą mylić. <br />
- To co robimy? - zapytała Angela. <br />
- Ciuciubabka! - krzyknął Simon. - Na sygnały. - Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Jedna osoba ma zawiązane oczy i szuka. Kiedy nie może na nikogo trafić, prosi o sygnał. Wtedy najbliższa osoba klaszcze dwa razy. Proste? Proste.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwUde6xJpLaIrAQlHVY74BVHHRe2e15O9Z5deUBG_L9aJPXxYSm8AS-ufGNP4gAZPdXx3U2DUQPsn7sza1Bzmej9s9NNK-srquGOUZffSwh17mSBaenr6aGsB3WHBrw4kAi0tYaCn8vhc/s1600/dziewczyna-wraz-z-chlopakiem-nad-jeziorem-likely-pl-9aba3b8f.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwUde6xJpLaIrAQlHVY74BVHHRe2e15O9Z5deUBG_L9aJPXxYSm8AS-ufGNP4gAZPdXx3U2DUQPsn7sza1Bzmej9s9NNK-srquGOUZffSwh17mSBaenr6aGsB3WHBrw4kAi0tYaCn8vhc/s1600/dziewczyna-wraz-z-chlopakiem-nad-jeziorem-likely-pl-9aba3b8f.jpeg" height="265" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Tralala ;3</span></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Wiele dla mnie znaczą! :)</span></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Będę pisała, ale rozdziały będą pojawiać się rzadziej...</span></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Mimo braku weny oraz czasu napisałam taki oto rozdział. Jest jaki jest, ale ważne, że jest ;)</span></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Mam nadzieje, że akcja w późniejszych rozdziałach będzie o wiele lepsza. </span></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Pozdrawiam Normalna </span></i></b></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-8008721496184233222014-08-01T15:48:00.000+02:002014-12-06T13:04:01.874+01:00Tweny one "Nathan zwariował i trafił do psychiatryka."<br />
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br /></div>
<br />
Kilka dni temu opuściłam szpital. Nic poważnego mi się nie stało. Nie licząc siniaka. Jednak Nate uważa co innego. Wmawia sobie, że zagraża życie innym. Poszperałam, popytałam i okazało się co Nate ukrywał. Był pod ciągłą obserwacją przez cały czas. Miał bardzo trudne dzieciństwo, co wyryło się na jego psychikę. Nie umie zapanować nad gniewem. Z czym się nie zgadzam, bo przez cały mój pobyt w Domu Dziecka widziałam jego trzy wybuchy złości. Za pierwszym i drugim razem do niczego poważnego nie doszło, lecz teraz Nate nie może sobie wybaczyć uderzenia dziewczyny. Nie wiem co stało się Isabell, ale chodzą plotki, że spędza całe dnie w pokoju przez jej obrażenia. Co jej się stało? Nie mam pojęcia, ale za bardzo wyolbrzymia sprawę. Nate nie mógł jej uderzyć. To jakiś absurd. <br />
Jednak następnego dnia, kiedy szłam do fortecy na śniadanie, zauważyłam ją i jej trzy przyjaciółki. Na jej twarzy nie było żadnego widocznego obrażenia. <br />
- Hej Katherine! - usłyszałam za sobą głos w drodze do szkoły. Odwróciłam się i ujrzałam Angelę w towarzystwie Sarah. Pamiętam ją, to ona pomagała Angie kiedy była niewidoma. <br />
- Cześć Sarah, cześć Morris - przywitałam się z uśmiechem.<br />
- Nie zaczekałaś na mnie - powiedziała Angela. - I nie mów do mnie po nazwisku.<br />
- Em słyszałam, że Nathan zwariował i trafił do psychiatryka - rzuciła Sarah.<br />
- Źle słyszałaś - mruknęłam. - Nie powinnaś słuchać tego co mówią ludzie. Szczególnie w tym miejscu.<br />
- No dobrze, spokojnie... wariatka - ściszyła głos przy ostatnim słowie. Odetchnęłam kilka razy, aby się uspokoić. <br />
- Sarah jesteś okropna - odezwała się Angela. - Cześć. Chodź Kate. - Dziewczyna wzięła mnie pod ramię i poszłyśmy w stronę szkoły. <br />
- Nie Angie... ja tam nie wytrzymam. Muszę do niego jechać - powiedziałam przy samym wejściu.<br />
- Pojadę z tobą, ok? - Pokiwałam głową. Zawróciłyśmy i szybkim krokiem udałyśmy się do gabinetu Carla. <br />
- Dziewczyny, nie mogę was puścić samych - sprzeciwił się kiedy tylko spytałyśmy o pozwolenie.<br />
- Simon z nami pojedzie - powiedziała Angela, a za chwilę dodała - Jednak nie... już lepiej żebyśmy jechały same.<br />
- Może wpłyniemy jakoś na Nate'a i będzie mógł wrócić? - spytałam szeptem. Carl potarł zmęczone oczy. Przez dłuższą chwilę się zastanawiał. <br />
- Nic nam się nie stanie - prosiła Angie.<br />
- Dobrze... zaraz dam wam bilety. Tylko macie wrócić na obiad - zastrzegł patrząc na nas uważnie. Angela pochyliła się nad biurkiem i dała mu buziaka w policzek.<br />
- Dzięki - rzuciła. Carl w odpowiedzi się uśmiechnął. Odwrócił się krzesłem do szafek. Otworzył jedną z nich i podał nam dwa bilety. <br />
- Za 15 minut będzie autobus. Tu macie jeszcze klucz do bramy. <br />
- Dziękuję Carl - odezwałam się stojąc w drzwiach. <br />
- Przekonaj go - powiedział Carl. - Uważajcie na siebie.<br />
Poszłyśmy do pokoju, szybko się przebrałyśmy z mundurka.<br />
- Jestem taka podekscytowana jazdą autobusem - pisnęła Angie na schodach. - Dawno nie jeździłam sama.<br />
Uśmiechnęłam się delikatnie. Zastanawiałam się co mu powiedzieć. Jak dobrać słowa...a jeżeli wszystko pójdzie nie tak? <br />
Zanim się obejrzałam podjechał autobus. Był prawie pusty, więc mogłyśmy zając miejsca jakie tylko nam się podoba.<br />
- Co mu powiesz? - spytała Angela wyrywając mnie zzamyśleń.<br />
- Nie wiem - przyznałam. Postanowiłyśmy, że wejdziemy tam razem, a później zobaczymy...<br />
<br />
***<br />
<br />
Angela bywała tu tyle razy, że bez problemu trafiłyśmy do szpitala. Podeszłyśmy do wielkiej tablicy, na której wypisane były na jakim piętrze znajdują się poszczególne oddziały. Musiałyśmy wejść na drugie piętro. Tam spytałyśmy się pielęgniarki gdzie leży Nate.<br />
- Pokój numer 34 - odpowiedziała. - Jesteście znajomymi Nathaniela? <br />
- Przyjaciółmi - powiedziała spokojnie Angela. <br />
- Z ośrodka Angory? <br />
- Tak - przytaknęłam. <br />
- Może uda się wam wyciągnąć go na świeże powietrze? W ogóle nie chce wychodzić. Jednak dzisiaj zmusiliśmy go do umycia i przebrania w czyste ubrania. To już coś. Chodźcie ze mną.<br />
Tak, więc ruszyłyśmy za przemiłą panią do jego pokoju. <br />
- Nathaniel - odezwała się pielęgniarka. - Masz gości. <br />
- Nie do mnie - mruknął. Pielęgniarka zachęciła nas gestem żebyśmy weszły. - Carl powiedział, że przyjedzie za kilka dni, a był wczoraj.<br />
Siedział tyłem do nas wpatrując się w okno.<br />
- Nathaniel Collarge kto by się spodziewał, że to ja odwiedzam ciebie, a nie ty mnie - odezwała się Angela. Nate odwrócił się zszokowany. Mierzył nas wzrokiem z góry na dół. Zsunął się z parapetu i wolnym krokiem podszedł.<br />
- Co wy tu robicie? - spytał.<br />
- Pogadamy na zewnątrz - rzuciłam spoglądając na pielęgniarkę. <br />
- Aa - mruknął trafnie zgadując o co mi chodzi. - Ok, wyjde z wami.<br />
- Nom, tylko załóż spodnie - dodała Angela wskazując na jego gołe nogi. Nate przeszedł przez pokój, zgarnął dresy i się zawahał. <br />
- Nie dam rady - wydusił.<br />
- Nate - powiedziałam podchodząc do niego.<br />
- Może lepiej - odezwała się pielęgniarka. <br />
- Zamknij się - przerwałam jej. - Natey - ponownie zwróciłam się do chłopaka, który usiadł na łóżku. - Na zewnątrz jest duża przestrzeń, nic nam nie zrobisz. Chodź - położyłam dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.<br />
- Widziałaś się w lustrze? - szepnął.<br />
- To nic takiego. Tylko mało spałam - zapewniłam go szybko. Chłopak westchnął i wziął dresy. Nasunął je na siebie. Wyciągnęłam do niego rękę i uśmiechnęłam się zachęcająco. Śplótł swoje palce z moimi. <br />
- Możemy iść - powiedział drżącym głosem. Pielęgniarka nie mogła ukryć zdziwienia. Żeby tego było jeszcze mało, zadowolona Angela przytuliła się do niego mocno. Ta babka była przekonana, że Nate jest niebezpieczny. Na samą myśl zachciało mi się śmiać.<br />
Zjechaliśmy windą i wyszliśmy na zewnątrz. Kilka ławeczek, drzewa, krzewy. Usiedliśmy jak najdalej wścibskich osób.<br />
- Dziewczyny - zaczął Nate - jesteście wielkie. Mam prośbę.<br />
- Dajesz - rzuciła Angela. Chłopak rozejrzał się i szepnął w naszą stronę:<br />
- Wyciągnijcie mnie stąd. <br />
Spojrzałam na niego zszokowana.<br />
- Okropnie mnie traktują. Wolę wrócić do domu dziecka.<br />
<br />
***<br />
<br />
Czas powrotu się zbliżał, a my nie mieliśmy ochoty wracać. Zbyt dobrze nam się rozmawiało. <br />
- Spokojnie Nate - uspokoiła go Angie. - Załatwię wszystko z Carlem. Jak wszystko dobrze pójdzie, wrócisz już jutro do... do domu - zacięła się przy ostatnim słowie. Nate pokiwał smutno głową.<br />
- Staraj się być miły dla wszystkich. Może to pomoże? - dodałam niepewnie. <br />
- Jasne, jakoś wytrzymam te kilka godzin.<br />
- Dasz radę - uśmiechnęłam się pocieszająco. - Odprowadzić cię do pokoju?<br />
- Poradzę sobie, dzięki.<br />
- No to pa - powiedziałam wstając z ławki. Nate uścisnął Angelę, a później mnie. Widziałam smutek, tęsknotę w jego oczach. Postanowiłam zrobić wszystko, aby go wyciągnąć z tego miejsca.<br />
<br />
***<br />
<br />
- Angela! Gdzie my jesteśmy? - spytałam po raz kolejny, gdy kręciłyśmy się po mieście.<br />
- Byłam przekonana, że w tę stronę szło się na przystanek.<br />
- Spytajmy się kogoś- powiedziałam. Zaczepiłam pierwszą lepszą osobę i zapytałam o drogę.<br />
- Em - zająknął się chłopak. - Żebym jeszcze sam wiedział! Chodzę tu od dziesięciu minut i żadnego przystanku.<br />
- Marne pocieszenie - mruknęłam.<br />
- Oj daj spokój Kat. Damy sobie radę - powiedziała Angie rozglądając się w koło. Zaczepiłam kolejną osobę tym razem z pozytywnym skutkiem.<br />
- To w przeciwnym kierunku - oznajmił mężczyzna drapiąc się po kilku dniowym zaroście. <br />
- Szlag by to - warknęła Angie. - Już lepiej sobie radziłam, gdy nie widziłam.<br />
- Czekaj, czekaj... - przerwał jej facet. - Angela Morris? Ta, o której była ciągle mowa? Jednak ci się udało!<br />
- Tak - uśmiechnęła się Angie. - Po wielu operacjach odzyskałam wzrok, lecz nie mogę go przemęczać. <br />
- Razem z żoną wspieraliśmy ciebie całymi sobą. Akurat wtedy mieliśmy słabą sytuację finansową i żałowaliśmy, że nie mogliśmy pomóc.<br />
- Ojej, dziękuję...<br />
- Mogę coś zrobić dla ciebie oraz twoich przyjaciół? - wskazał na mnie i na chłopaka, który się do nas przyczepił. <br />
- Jeżeli mógłby pan podwieźć nas na przystanek...<br />
- Mój syn jeździ taksówką - przerwał jej. - Chodźcie, to niedaleko. <br />
Ruszyliśmy w boczną uliczkę i za rogiem był postój taksówek.<br />
- Przepraszam pana, ale my nie mamy pieniędzy tylko bilety na autobus - powiedziała Angie.<br />
- Nie szkodzi. Na mój koszt. <br />
- T-to ja już sobie poradzę - mruknął nieznajomy chłopak i zniknął w inną uliczkę.<br />
- Dziwny - przyznałam. W tym czasie doszliśmy do dość nowoczesnego samochodu. Z środka wyszedł nie kto inny jak...<br />
- Nie wierzę - szepnęłam. - Easy Walsh? <br />
- Evans, gdzie zniknęłaś? Tyle czasu... <br />
Easy był jednym z moich znajomych przed pożarem. Należał do najwyższej grupy społecznej w szkole. Był bogaty, urodę miał niczego sobie... posiadał wszystko na co leciały dziewczyny. <br />
- Prawie rok - westchnęłam.<br />
- Easy, zawieziesz te urocze dziewczyny do domu na mój koszt - powiedział jego ojciec. Że też wcześniej go nie poznałam. Co prawda zawsze to matka występowała na różnego rodzaju imprezach.<br />
- Wsiadajcie - kiwnął głową na samochód. Zajęłam miejsce z przodu, a Angie musiała usiąść z tyłu.<br />
- Dlaczego jeździsz taksówką? - zapytałam.<br />
- Kara - warknął Easy. - Ojciec stwierdził, że nie będzie wiecznie na mnie zarabiał. Zamiast zatrudnić mnie gdzieś w firmie, wolał patrzeć jak się upokarzam kiedy widzą mnie znajomi - powiedział szybko. Odpalił silnik i wyjechał na drogę. - Dokąd?<br />
- Nover, ośrodek Angory - odpowiedziała Angela. Easy kiwnął głową sprawnie wchodząc w zakręt.<br />
- Co tam u ciebie, Kat? Nie widuję ciebie.<br />
- Nie słyszałeś? Moi rodzice zginęli w pożarze, a ja ledwo wróciłam na ziemię. Jedną stopą byłam w grobie.<br />
- Myślałem, że to kolejne głupie plotki. Poza tym wróciłem kilka miesięcy temu, więc sprawa ucichła. Teraz mieszkasz w Nover?<br />
- Dokładnie - przytaknęłam. - Myśl sobie co chcesz, ale poznałam tam wspaniałych ludzi.<br />
- I ładnych - dodał Easy zerkając w lusterko na Angelę.<br />
- Jestem zajęta - warknęła Angie na co chłopak się skrzywił. <br />
- Dalej taki sam - westchnęłam. <br />
- No weź, skarbie - mrugnął oczkiem w moją stronę.<br />
- Też jestem zajęta - uśmiechnęłam się szeroko.<br />
- Po prostu bosko - mruknął mocniej wciskając gaz. Przyspieszyliśmy i żebym dziesięć minut później go nie zatrzymała, pojechałby dalej.<br />
- Miło było cię zobaczyć, pozdrów resztę.<br />
- I podziękuj dla ojca - dodał Angela. Zatrzasnęłyśmy drzwi.<br />
- Nie mam pojęcia jak mogłam się z nim zadawać - mruknęłam. Dziewczyna się zaśmiała.<br />
- Słodki dupek - podsumowała. <br />
- Nie pogadałam z Nathanem - przypomniało mi się nagle.<br />
- Jutro już tu będzie. Obiecuję - powiedziała zamykając bramę na klucz.<br />
- Trzymam za słowo - westchnęłam i dodałam udają głos Easy'eo - skarbie - zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do gabinetu Carla.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #f6b26b;"> </span></i><a href="http://www.temysli.pl/demot/0_0_0_1279803874_middle.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="http://www.temysli.pl/demot/0_0_0_1279803874_middle.jpg" border="0" class="decoded" src="http://www.temysli.pl/demot/0_0_0_1279803874_middle.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<i><span style="color: #f6b26b;"><br /></span></i>
<br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Nie zanudziłam Was? </i><br /><i>Zastanawiałam się czy nie zakończyć tego bloga, ale kilka osób przekonywało mnie żebym tego nie robiła. Jasne, kocham tych bohaterów. Nigdy nie przywiązałam się do opowiadania...</i><br /><i>Mam pomysły na dalsze rozdziały, ale na te co mają być teraz...pustka w głowie.</i><br /><i>Muszę wiedzieć ile osób zależy na tym blogu. Przecież możecie być tutaj całkowicie <b>ANONIMOWI</b>. Co Wam zależy? <b>Trudno skomentować nawet kropką?</b> </i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><b><u><i>A może jednak będzie lepiej, gdy skończę Domowariato?</i></u></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Normalna :c </i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-42579810858301842292014-07-30T12:36:00.000+02:002014-07-30T12:36:06.267+02:00Versatile Blogger Award <h3 class="post-title entry-title" itemprop="name">
</h3>
<div class="post-header">
</div>
<span style="background-color: #999999;"><br />
Zostałam nominowana do Versatile Blogger Award :D<br />
<span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">C</span><span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">o należy zrobić będąc nominowanym?</span><br />
<i><b><span style="color: white;"><span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;"> </span><span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">1. Podziękować osobie, która cię nominowała</span><span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">.</span></span></b></i><br />
<span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif;"><span style="line-height: 18.2px;"> </span></span>Wow, jeszcze tej nominacji nie miałam :) Dziękuję <a href="http://redemptionodkupienie.blogspot.com/" target="_blank">Agnieszko</a> :3 <br />
<i><b><span style="color: white;"><span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;"> </span><span style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu.</span></span></b></i></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5wCwN8iTVYGhFHK4Qb3EIE0m6vjNu3BHDebQ0lowyhmRaTwmD6Bp8xSrWtSUxNI5JIb8qI6oSFxymXYiFb6F5pmmXp00aUJZOrjYR6DCaN8jOgsApVnTha5YnBcdoXGg33FMVsHdpLSo/s1600/nagroda.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5wCwN8iTVYGhFHK4Qb3EIE0m6vjNu3BHDebQ0lowyhmRaTwmD6Bp8xSrWtSUxNI5JIb8qI6oSFxymXYiFb6F5pmmXp00aUJZOrjYR6DCaN8jOgsApVnTha5YnBcdoXGg33FMVsHdpLSo/s1600/nagroda.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<i><b><span style="color: white;">3. Ujawnić siedem faktów o sobie.</span></b></i><br />
Oho, będzie ciężko.<br />
<ol>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Piszę od 5 lat i ciągle się uczę.</span></i></li>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Mam 4 zaczęte opowiadania, więc sorrki jeśli tu zwlekam z dodaniem rozdziału xd</span></i></li>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Pisze tylko w nocy. W dzień bardzo rzadko :)</span></i></li>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Kocham mojego psa bardziej niż cokolwiek ;*</span></i></li>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Wcale nie jestem nieśmiała. Po prostu wolę słuchać niż mówić ;)</span></i></li>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Mam misia o imieniu Teo <Teodor> :D</span></i></li>
<li><i><span style="color: #f9cb9c;">Boję się ludzi :o</span></i></li>
</ol>
<br /><br />
<span style="background-color: #999999;"><span style="color: white;"><span style="font-family: Arial,Tahoma,Helvetica,FreeSans,sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2px;">4. Nominować siedem ( lub więcej ) blogów. Ja nominuję:</span></span></span><br />
<div>
</div>
<a href="http://stay-this-moment.blogspot.com/" target="_blank">Paula</a><br />
<a href="http://wake-me-up-and.blogspot.com/" target="_blank">Kazio Dobosz</a><br />
<a href="http://nothing-is-forever-baby.blogspot.com/" target="_blank">Dagmara Lloyd</a><br />
<a href="http://zyj-tylko-chwila.blogspot.com/" target="_blank">Śnieżynka</a><br />
<a href="http://when-eyes-are-wandering-in-the-dark.blogspot.com/" target="_blank">Pani Piekła</a><br />
<div>
</div>
<div>
</div>
<div>
Musi wystarczyć tylko tyle :c
</div>
<div>
Jeszcze raz dziękuję za nominację :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i><span style="color: #f6b26b;">PS rozdział pojawi się niedługo. Muszę zrobić małe poprawki, bo średnio mi się podoba :c</span></i></div>
<div>
<i><span style="color: #f6b26b;"> Normalna </span></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-30573496882660208422014-07-18T21:33:00.000+02:002014-07-18T21:33:29.797+02:00Twenty "Nigdy sobie tego nie wybaczę" Tik tak, tik tak. Czas płynął, a one dalej nawijały o nowych ubraniach, chłopakach i opowiadały jak to było w mieście. <br />
Po okropnych minutach mojego życia mogłam w końcu wyjść z łazienki. Byłam zła i obolała po siedzeniu w niewygodnej pozycji. Bezpośrednio poszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami po czym rzuciłam się na łóżko wciskając twarz w poduszkę.<br />
- O nie Katty - szepnęła Angela. - Coś ty zrobiła?<br />
- Dlaczego na tym świecie istnieją takie osoby! - wymruczałam.<br />
- Płeć przeciwna bywa różna, ale chyba nie było aż tak źle? - spytała dziewczyna przysiadając na moim łóżku. Spojrzałam na nią. Dopiero po chwili zrozumiałam, że przecież miałam iść do Nate'a.<br />
- Niee Angie...źle mnie zrozumiałaś - zaśmiałam się. - Nie byłam u niego.<br />
- O matko - westchnęła Angela robiąc facepalma. - Tchórz.<br />
- Już, już od razu tchórz - rzuciłam. Usiadłam po turecku. - Nie doszłam do niego.<br />
- To co ty robiłaś tyle czasu? - zdziwiła się Angie.<br />
- Siedziałam na sedesie i słuchałam gadki Gwiazdeczek - wycedziłam patrząc jej prosto w oczy.<br />
- O jejciu współczuję ci - spuściła głowę, a po chwili roześmiała się. <br />
- Dzięki! Myślisz, że tak fajnie ich słuchać przez tyle czasu? Do tego dodam, że była z nimi Alisson. <br />
- Dołączyła do nich?<br />
- Tak - potwierdziłam kiwając głową. <br />
<br />
*** <br />
<br />
Po obiedzie mieliśmy standardowe spotkanie z Carlem. Oczywiście Alisson też przyszła.<br />
- Mam pytanie - zaczęła. - Chodzi o zespoły. Można stworzyć z kimś z innej grupy?<br />
- Zasadniczo nie - zamyślił się Carl. - Jedynie jeżeli byś należała do danej grupy. Staramy się nie mieszać wychowanków.<br />
- Możesz to rozwinąć? - spytała.<br />
- Jasne. Wy jesteście moją grupą i nie mogę wysłać jednej osoby do innej, ponieważ zakłóciłoby to nasz system wychowania - wytłumaczył Carl.<br />
- To ja chce należeć do innej grupy - rzuciła Alisson.<br />
- Zobaczymy co da się zrobić. Dzisiaj mamy zebranie, więc się dopytam. <br />
<br />
***<br />
<br />
Na drugi dzień po szkole Alisson już z nami nie było. Siedziała przy stoliku Gwiazdeczek na środku jadalni. Mogliśmy tylko ją wyśmiać. Trudno, jej wybór. Poprawił mi się humor na spotkaniu. Pojawił się także Louis. Pokazaliśmy mu sprzęt, który znaleźliśmy przypadkiem. Był zachwycony.<br />
- Niesamowite - zachwycił się biorąc do ręki gitarę elektryczną. <br />
- Angela, Jena, Kat macie wolne, ale musicie tu zostać w razie kontroli zajęć - powiedział Carl. <br />
- Zgoda - potwierdziłam. Usiadłyśmy sobie na kanapie i przyglądałyśmy się ich poczynaniom. <br />
- Macie jakieś piosenki? - spytał opiekun.<br />
- Ja chcę zaśpiewać o wielkim wybuchu! - wykrzyknął Simon.<br />
- Ale jak to? - zapytał Nate.<br />
- Noo...tituti - zanucił sobie pod nosem. - <i>The Big Big Bang the reason I’m alive When all the Stars collide in this Universe inside The Big Big Bang</i> danadana. i tak daleeej.<br />
- Świetne, świetne - poklepał go z radością Louis. - Masz tego tekst?<br />
- Jasne, w pokoju - potwierdził. <br />
- Nom, a muzyka? - spytał Nate. <br />
- To będzie coś takiego najpierw dadudidaa. Perkusja, czyli ja... gdzieś tam zaczyna gitarka.<br />
- Ja? - rzucił Nate.<br />
- Tak! Świetnie Nate, poklepać cię po główce? - spytał Simon. - Zejdź na ziemię.<br />
- No dobra - zgodził się. - Czyli grasz na perkusji i śpiewasz?<br />
- Loui zaśpiewa - westchnął ciężko. <br />
- Ale ten refren świetnie ci wyszedł - pochwaliła go Jena. Simon uśmiechnął się i wrócili do ćwiczeń.<br />
Śmieszny był widok kiedy coś sobie tłumaczyli. Nate krzyczał do Simona, że to będzie tratata, a on się z tym nie zgadzał twierdząc, że bambibu będzie lepsze. Z naszej perspektywy wyglądało to dziwnie, ale oni się świetnie dogadywali. <br />
Kiedy zajęcia dobiegły końca Nate poprosił żebym została. Angie szybko pokazała dwa uniesione w górę kciuki. Poczekaliśmy aż wszyscy wyjdą. Zapewniliśmy ich, że pochowamy instrumenty do schowka. <br />
Nastąpiła cisza kiedy zrobiliśmy już wszystko. Opadłam na kanapę, a Nate klapnął obok z gitarą. Pewnie gdyby mógł nigdy by się z nią nie rozstawał. <br />
- Czemu nie chcesz śpiewać? - wydusiłam w końcu jakieś słowa.<br />
- Nie umiem - wzruszył ramionami.<br />
- Na ognisku zaśpiewałeś - sprzeciwiłam się spoglądając raz na niego, a raz na kanapę przykrytą kocem.<br />
- To było coś innego. <br />
- Zagraj coś - poprosiłam - dla mnie.<br />
- Okej - odkaszlnął nie spodziewając się takiej prośby z mojej strony. Zabrzdąkał kilka nut, lecz nie dane było mi się wczuć, ani rozmarzyć. Do pokoju wparowały Gwiazdeczki. <br />
- A one czego tu? - mruknęłam oburzona do Nate'a.<br />
- Oj. - Isabell niewinnie przyłożyła palec do ust. - Chyba w czymś przeszkodziłam...? <br />
- Co cię tu sprowadza? - spytał Nate zaciskając pięści. Przewodnicząca Gwiazdeczek spojrzała na swoje dwie podopieczne. Uśmiechnęła się słodko.<br />
- Chcę pogadać.<br />
- A jeżeli ja nie mam ochoty? - spytał chłopak. Coś mi kazało się nie odzywać. Dlatego też siedziałam cicho.<br />
- Nie interesuje mnie czy ty masz - wycedziła. Znikł słodki, kłamliwy uśmieszek z jej okrągłej, wypudrowanej buźki. - Potrzebuję pomocy i ty mi ją dasz.<br />
- Czego chcesz Izzy? - warknął Nate. Spojrzałam na niego zszokowana. Rzadko kiedy zachowywał się niegrzecznie. Zawsze starał się być miły oraz opanowany, a to nie wróżyło nic dobrego.<br />
- Nie wiesz? Tylko ciebie chce - mrugnęła oczkiem. Dwie dziewczyny po jej prawej zachichotały. <br />
- Isabell wyjdź - odezwałam się drżącym głosem co raz spoglądając na Nate'a. Już nie siedzieliśmy na kanapie. Wystarczy jeden błędny ruch.<br />
- O, patrzcie kto się odezwał. Kochana Katherine, wybawicielka... - dziewczyna zaklaskała w dłonie. Jej podopieczne prychnęły patrząc na nas z pogardą. <br />
- Nate - odezwałam się do niego. - Zajmę się tym ok? - nie zareagował. Stał z zacięśniętymi pięśćmi, cały był spięty i do tego ciężko dyszał. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej. - Nate... - powiedziałam ostrożnie zastanawiając się jak dobrać słowa. <br />
- Kate, odsuń się - wycedził przez zaciśnięte zęby. <br />
- Popatrz na mnie. Nathanielu, mówię do ciebie. - Przesunęłam się i teraz stałam na przeciw niego unosząc się na palcach. Ujęłam jego twarz w dłonie i chciałam spojrzeć mu w oczy kiedy odepchnął mnie z wielką siłą na bok. Wylądowałam pod ścianą uderzając głową. Nate rzucił się na Isabell, która patrzyła się na niego szyderczo. Przytrzymał ją za nadgarstki. Dziewczyna zbladła niesamowicie, że mogłaby spokojnie grać trupa w filmie. Słyszałam jak wrzeszczę jego imię i żeby tego nie robił, później wszystko ucichło. Straciłam przytomność i obudziłam się z okropnym bólem głowy. Przymrużyłam powieki starając się przypomnieć ostatnie chwile. Isabell, Nate, ściana. Niedobrze mi. Chyba zaraz zwymiotuje... No, ale moment. Gdzie ja jestem? Leże na łóżku... szpitalnym. Z sufitu zwisa lampa, a obok mojej lewej stoi parawan. Za to po prawej były drzwi. Leżałam w bezruchu nasłuchując jakiś kroków. Brak, ale za to usłyszałam ciche buczenie i przyspieszony oddech. Ciężko było mi się skupić, ponieważ pulsowała mi cała głowa. Wystarczyło wyciągnąć rękę, aby odsunąć kawałek parawanu. <br />
- Katherine Evans - usłyszałam głos mężczyzny. - Jak dobrze, że się obudziłaś. <br />
- Długo spałam? - wychrypiałam spoglądając jak do mnie podchodzi w białym fartuchu. <br />
- Dwadzieścia cztery godziny - odpowiedział. - Jak się czujesz?<br />
- Pulsuje mi głowa.<br />
- Dobrze - powiedział majstrując przy czymś obok. Dopiero teraz zobaczyłam podłączoną kroplówkę. - To nic takiego. Zbadaliśmy twoją głowę i nic się nie stało. Będziesz miała guza. Spróbuj jeszcze się przespać. Zgoda? - spytał, więc pokiwałam głową. Przeszedł za parawan. <br />
- Nathanielu? - usłyszałam doktora. Nate, on tam jest! - Wiem, że nie śpisz. Musimy pogadać. <br />
W odpowiedzi usłyszałam kilka mruknięć. Nie zrozumiałam ani jednego słowa. Doktor westchnął i chwilę później cicho zamknął za sobą drzwi. <br />
- Nate? - odezwałam się szeptem. - Jesteś tam?<br />
Dlaczego ta głowa musi tak pulsować? Kiedy myślalam, że nie usłyszę odpowiedzi odezwał się on.<br />
- Och Kate - chlipnął. - Tak bardzo mi przykro. Nigdy sobie tego nie wybaczę.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<img class="irc_mut" height="267" src="https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTp1HihCuwumWYbr8xsKE_n2QAzYokOrHr-ESE961klDe_8Lyrx" style="margin-top: 139px;" width="400" /></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Przepraszam Agnieszko! Wiem, że nie ma tego czego chciałaś, ale musiałam wrzucić Gwiazdeczki.</span></i></b></div>
<div style="text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;"></span></i></b><br /></div>
<div style="text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Egh rozdział nie jest taki jaki sobie wyobrażałam, ale... ujdzie. </span></i></b></div>
<div style="text-align: right;">
<b><i><span style="color: #f9cb9c;">Przynajmniej ja tak sądze...</span></i></b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-14582682614974028912014-07-12T17:29:00.000+02:002014-07-12T17:29:31.193+02:00Nineteen "Ach Kat. Ty to otwórz oczy..." Won ty głupia mucho. No wypad! Machnęłam ręką koło twarzy. O dalszym spaniu nie było mowy, więc z wielką niechęcią otworzyłam oczy. Zamrugałam kilka razy. Oooch, zasnęliśmy przy ognisku. Poleżałabym jeszcze chwilkę... zamknęłam oczy i przerzuciłam się na drugi bok. Wtuliłam się w ciepłe ciało... stop. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą klatkę piersiową. Powiodłam wzrokiem w górę. Nathaniel. Serio Kate, wiesz jak się wpakować w bagno.<br />- Nate - szepnęłam, bo okazało się, że nie mogę wstać. Przygniatał mnie praktycznie całym ciałem, a do tego twardo spał. - Nate'uś, mrrau kotku - zaśmiałam się przejeżdżając mu palcami po policzku.<br />- Sso? - wymruczał przekręcając się na bok. <br />- Śpij dobrze - szepnęłam uwolniona z uścisku. Wstałam rozglądając się. Wszyscy leżeliśmy tak w kupce. No, ale Louis niezbyt ma przyjemnie ze stopami Simona pod nosem. <br /> Ogarnęłam się w namiocie i kiedy reszta jeszcze spała poszłam po drzewo na ognisko. Zebrałam wystarczająco. Wróciłam do obozowiska. Dalej spali. Westchnęłam rozpalając stosik. Odkręciłam wodę i wlałam do garnuszka. W ciszy czekałam aż zacznie się gotować. <br />- Śniadanko? - spytał po kilku minutach Carl. Kiwnęłam głową. Opiekun wstał i poszedł do namiotu. Wrócił przebrany z dwoma kubkami w ręku. <br />- Herbatki? - zapytał podsuwając mi pod nos. <br />- Dzięki - mruknęłam uśmiechając się. Carl zdjął z ognia garnek i zalał kubki ciepłą wodą.<br />- Nie chcę wracać - powiedziałam.<br />- Musimy... Wiesz jak jest. Robota czeka. <br />- Tak - potwierdziłam. W milczeniu sączyliśmy herbatę i przyglądaliśmy się jak śpią. Jedyne zajęcie.<br /> Pół godziny później zaczęli wstawać. <br />- Dzień dobry - przywitał się zaspany Nate. Klapnął obok mnie i zajrzał do kubka. Wyjął mi go z rąk po czym wypił resztę co w nim zostało. Spojrzałam na niego z ukosa. Chciałam mu coś powiedzieć, ale wyglądał tak niewinnie, że dałam spokój.<br />- Czego szukasz? - spytał Louis'a.<br />- Gaci - mruknął dając nura do namiotu. Nate wzruszył ramionami. <br />- Simon śpi? - zdziwiła się Jena. Podeszła do niego. Ustała nad nim i przybliżyła twarz tak, że prawie stykali się nosami. Po zastanowieniu odsunęła się. Przykucnęła z boku. <br />- Simon wstawaj!! - wrzasnęła mu do ucha i jednocześnie go szarpnęła. - Rusz te dupsko.<br />- Aaa!!! - krzyknął chłopak. Wstał na równe nogi po czym rzucił się plackiem na glebę i zaczął wymachiwać nogami. Zaśmialiśmy się. Simon wstał jakby nigdy nic.<br />- Wiecie - zaczął - jaki miałem realistyczny sen? Śniło mi się, że skaczę do basenu. Fajnie było - uśmiechnął się szeroko. - Cześć moja Czarownico - puścił oczko do Jeny i zniknął w namiocie.<br />Spojrzeliśmy na siebie wybuchając śmiechem. Cały Simon. <br /> Po śniadaniu postanowiłyśmy wybrać się z dziewczynami na spacer. Nie wiele tu można oglądać, ale chociaż słychać było przepiękny śpiew ptaków. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Gadka szmatka nic nie wnosząca. Kiedy już znudziło nam się chodzenie. Wróciłyśmy na miejsce i zastałyśmy tam chłopaków, którzy składali namioty. <br />- Dobrze, że już jesteście - powiedział Carl. - Mam nagłe wezwanie do ośrodka. Musimy się zbierać. Przepraszam was.<br />- Nic się nie stało Carl - powiedziała Angela. Pomogłyśmy popakować wszystkie rzeczy. W niecałe pół godziny byliśmy spakowani. Dobrze, że wcześniej nie padał deszcz i górka była sucha. Inaczej wszyscy leżelibyśmy w tym błocie. <br /> Zapakowaliśmy rzeczy do bagażnika.<br />- Dobrze, że chociaż teraz samochód nie nawalił - powiedział Carl przekręcając kluczyk w stacyjce. Ruszyliśmy w stronę domu Louis'a. Jechaliśmy z szybką prędkością, aż się zdziwiłam. To musi być naprawdę pilne wezwanie. <br />- Louis, wysadzę cię pod domem - rzucił Carl. - Widzimy się w szkole.<br />- Tak, tak - przytaknął chłopak. <br />Kiedy tylko samochód się zatrzymał Lou wyskoczył do bagażnika i wyjął swój plecak. Machnął nam na pożegnanie. <br /> Na miejscu powitała nas Brenda Poppins, dyrektorka.<br />- Angela przyniesiesz mi kluczyk od samochodu, rozpakujcie się. Do zobaczenia na zajęciach - rzucił Carl i poszedł za Brendą.<br />- Cwaniaczek - mruknął Simon. - Zostawił nas z tym wszystkim.<br />- Simon, Carl ma ważniejszą sprawę - powiedziałam. <br />- Inaczej nie byłby taki zdenerwowany - dodała Angie.<br />- Ej no dobra, ale gdzie Alisson? - spytała Jena.<br />- A zabraliśmy ją? - odezwał się Nate.<br />- No raczej! - rzuciłam.<br />- Poszła do domu - powiedziała spokojnie Angie. <br />- Skąd wiesz? - spytaliśmy.<br />- Mimo że z wami rozmawiam, nadal mam dobry słuch - wyjaśniła. <br />- Wiecznie gdzie coś trzeba zrobić, Alisson nie ma - mruknęłam biorąc rzeczy, które trzeba zanieść do kuchni. Simon wziął swój i Nate'a plecak. Angela nasze, Jena swoje rzeczy, a Nate namioty oraz śpiwory. Obładowani, ale zabraliśmy wszystko.<br /><br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>***</i></b></div>
<br /> Większość czasu leżałyśmy z Angelą w pokoju. Zrobiłyśmy tylko przerwę na obiad. Żeby nie spotkanie z Carlem, pewnie dalej robiłybyśmy to samo.<br />- Siemaneczko - przywitał się Simon wchodząc do twierdzy.<br />- Cieszę się, że wszyscy są - powiedział Carl. <br />- Jeszcze Alisson - mruknęłam.<br />- Ach tak... ciągle o niej zapominam. Poczekamy jeszcze chwilę. <br />Siedziałam na sofie obok Angeli. Nate jak zwykle wziął gitarę i zaczął grać. Jena spojrzała na niego. Pokiwała głową po czym weszła do składzika. Wyszła ze skrzypcami. Dołączyła do Nathana. Chłopak uśmiechnął się i zaczął grać szybciej. Kiwałam głową wsłuchując się w instrumenty. Simon stukał o krzesło oraz tupał nogą w podłogę. <br />- Nie przerywajcie - powiedziała Angela. Zaczęła nucić pod nosem jakąś piosenkę. <br />Spojrzałam na Carla, a ten wzruszył ramionami uśmiechając się szeroko. <br />- Lalalala! - zakończyła wysokim tonem Alisson, która właśnie weszła do pomieszczenia. Wow, to ona umie śpiewać? Zaczęłam bić brawo.<br />- Wiecie, że was kocham? - spytał Carl.<br />- Aaaaghhh! Ja też ciebie kocham! - wykrzyknął Simon.<br />- Od kiedy? - mruknęła Jena.<br />- Od jutra - rzucił Carl.<br />- Moja krew - powiedział Simon. <br />- Śmiechem żartem, ale koniec tego dobrego. - Carl usiadł na jednym z krzeseł. Zasiedliśmy na wolnych miejscach. - Jak tam? - spytał jak gdyby nigdy nic. <br />- Emm dobrze? - zmarszczyłam brwi. - A u ciebie?<br />- Dwa problemy. Jeden już wiem jak rozwiązać. Kochani, co powiecie na zespół? <br />- Odpadam. Umiem tylko do re mi na pianinie. - Usiadłam wygodnie i spojrzałam na resztę. <br />- Co masz na myśli? - spytał Simon.<br />- Brenda chce urządzić koniec roku - zaczął Carl, ale przerwała mu Alisson.<br />- To za dwa miesiące.<br />- Tak Ali. Pomyśl, że trzeba to wszystko zorganizować. Brenda nie chce puścić muzyki z płyty. Chce żywą muzykę, a ja jej to dam. Chłopcy?<br />Nate spojrzał na Simona. Wzruszyli ramionami.<br />- Perkusja - rzucił Simon.<br />- Gitara - zdecydował Nathaniel.<br />- Wokal? - spytał Carl.<br />- Angela? - zaproponowałam.<br />- Nie, nie... - zaprzeczyła dziewczyna. - Alisson.<br />- Nie lepiej stworzyć dwa zespoły? - odezwała się Alisson.<br />- Helloł! Nie mamy śpiewaka! - krzyknął Simon.<br />- Simon, Simon... easy man. - Nate klepnął go w plecy. - My mamy Louis'a - zadecydował. <br />- Proponujecie męski i żeński zespół? - zapytał Carl nie ogarniając naszej wymiany słów.<br />- Dokładnie - potwierdziliśmy.<br />Może być wesoło. Takie atrakcje tylko u nas!<br />- Koniec - zarządził Carl. - Rozejść się.<br /> Simon i Nate zostali w twierdzy, a ja z dziewczynami udałam się do mojego i Angeli pokoju. Postanowiłyśmy rozwalić chłopaków. Nie obyło się bez kłótni jakie piosenki wybrać. Nawet o głupie stroje była sprzeczka. Stwierdziłam, że lepiej się nie odzywać, a i tak myślami byłam gdzie indziej. Kiedy dziewczyny ustalały nasz występ, ja odpłynęłam do chłopaków. Byłam ciekawa co wymyślą, ale jednego byłam pewna. Będą od nas lepsi. Czemu? Po prostu miałam takie przeczucie. <br /><br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>***</i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br /> Następnego dnia chłopcy usiedli przy innym stoliku. Rywalizacja musi być. Nawet Louis z nimi był. <br />- Dziewczyny? - zaczęłam. - Czemu Lou tu jest?<br />- Dostał pozwolenie. Mieszka teraz z Nate'm - powiedziała Jena. - Olewam zasady, zapomniałyście? Nie byłabym sobą żebym zgodziła się na wasz układ nie gadania z chłopakami. <br />- No tak - przyznałam zerkając na dwa stoliki dalej.<br />- Poza tym jest jeszcze Simon - dokończyła Jena, a ja odwróciłam wzrok przyłapana przez samego Nate'a. Ta! Przyglądałam się mu i co z tego?<br />- To bez sensu - przyznała Angela. - Carl pomaga chłopakom to też nie mogę się z nim widywać? <br />- To nasz opiekun, ale trzeba na niego uważać - przymrużyła oczy Alisson - Czekaj, coś ty powiedziała?<br />- Ej to ona nie wie? - spytała Jena.<br />- No nie - zaprzeczyłam.<br />- Czego nie wiem? - rzuciła Alisson w tym samym momencie.<br />- Oj Ali - odezwała się Angela. - Jesteś tu nowa, młodziutka na te progi... więc nie interesuj się za bardzo, zgoda? <br />- Ciągle traktujecie mnie jak intruza! - krzyknęła. - Mam tego dość! Nara frajerki! - rzuciła na odchodne. <br />- No co za tupet! - Jena wstała ze swojego miejsca. <br />- Siadaj Jen - powiedziałam spokojnie. - Bo zostaniesz zawieszona...<br />- W dupie to mam - mruknęła. - Mam ochotę powyrywać jej te blond włoski.<br />- Znowu zostaniesz zawieszona - przerwałam jej. Tym razem nie może przez jedną głupotę wylecieć z ośrodka. Inaczej wyląduje na chodniku. <br />Wszedł nowy przepis. Kiedy skończymy szkołę w ośrodku, wysyłają nas do publicznej. Możemy tu mieszkać dopóki się uczymy i nie rozrabiamy.<br />- Trzymajcie mnie od niej z daleka - warknęła Jena. Odetchnęła kilka razy. - Simon! - krzyknęła wstając. Pomijając fakt, że jesteśmy uważani za dziwaków Carla to teraz już wszyscy patrzą na nas i od jakiegoś czasu przysłuchują się naszej rozmowie.<br />Jena podeszła do swojego chłopaka i razem wyszli z fortecy. <br />- Chyba nie jestem głodna - szepnęłam do Angeli. <br />- Ja też - potwierdziła, więc zgodnie wstałyśmy i wyszłyśmy z pomieszczenia pełnego gapiów. Jak najszybciej poszłyśmy do pokoju. Angela zamknęła drzwi z trzaskiem i oparła się o nie. <br />- Uohoho wesoło mamy - podsumowała. - Dawno nie było żadnego widowiska. <br />- Ostatnio Simon biegał ze śmietnikiem na głowie - potrząsnęłam głową na te wspomnienie. <br />- Cały Simon - westchnęła Angie. - A skoro mowa o nim... powinnaś w końcu porozmawiać z Nate'm.<br />- Dlaczego? - spytałam opadając na podłogę obok dziewczyny. <br />- Ach Kat. Ty to otwórz oczy...<br />- No przecież mam - sprzeciwiłam się otwierając szeroko oczy. Angela się zaśmiała. <br />- Głupol - rzuciła dziewczyna. <br />- A szaleniec? - zapytałam. <br />- Nie sądzę - powiedziała po zastanowieniu. <br />- To patrz - rzuciłam wstając. - Zejdź mi z drogi, bo właśnie idę do jego pokoju! Zrób to szybko za nim się rozmyślę.<br />- W końcu! - zachichotała Angie.<br />Z myślą<i> "pogadać z Nate'm" </i>wybiegłam na korytarz. Na początku zbiegłam do twierdzy, ale nikogo tam nie zastałam. Kurcze. Myślałam, że mają tam próby. No nic, czas na pokój rozrywki. Też pusto. Odetchnęłam kilka razy. Zwolniłam tempo. Nikomu się nie chce wbiegać na drugie piętro. Do tego zachciało mi się do łazienki. Really? Akurat teraz kiedy idę do niego? Ugh... chciałam mieć już z główki. <br />Weszłam do kabiny, zrobiłam co trzeba i kiedy chciałam wychodzić, usłyszałam kilka głosów. Intuicja podpowiedziała mi być cicho.<br />- Sprawdź łazienki - rozkazała jedna z dziewczyn. Zaraz, zaraz... znam ten głos. Nikt nie ma tak irytującego głosu jak Isabell. Jedna z Gwiazdeczek. Umm, witaj znów. Dawno się nie widziałyśmy.<br />Wierzyć się nie chce, że ta idiotka mnie nie zauważyła. Wystarczyło ukucnąć na sedes, a już było się niewidocznym.<br />- Pusto - oznajmiła Alisson. Zaraz. Chyba się przesłyszałam. Mam jakieś urojenia albo to na prawdę ona. <br />- Dobrze - powiedziała wyniośle Isabell. - Teraz jesteś jedną z nas.<br />- Jedną z pięciu wspaniałych - zaćwierkotała jedna z przyjaciółeczek.<br />- Cieszę się, że mogłam do was dołączyć - przyznała Alisson. Wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, ale nie mogę teraz wyjść z kabiny. Mam nadzieję, że nie będą tu długo. Inaczej wypali mi się mózg od ich chichotania.<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://img.likely.pl/photo/large/20130203/napis-na-chmurach-likely-pl-1ad546e0.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="288" id="irc_mi" src="http://img.likely.pl/photo/large/20130203/napis-na-chmurach-likely-pl-1ad546e0.jpeg" style="margin-top: 128px;" width="500" /></a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Problemy z pisaniem? Zawsze są.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Problemy w życiu? Znajdą się.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Problem z samym sobą? Mh. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Jejciu i pomyśleć, że kiedyś dodawałam co tydzień rozdział... to były czasy :)</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Hue.. jak myślicie... co będzie dalej? ;D</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Co spotka Kate uwięzioną w łazience? ;o</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Czy w końcu pogada z Nathanielem?</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Pozdrawiam i miłego myślenia życzy - Normalna. </span></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-57961197268045517622014-07-01T15:24:00.000+02:002014-07-01T16:51:33.316+02:00Eighteen "Tylko biedaczek ucierpiał."<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;"> Poczułam oddech na karku. Simon strasznie chrapał. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą Nate'a. Zamrugałam kilka razy. Ostrożnie, żeby ich nie obudzić, wyszłam z namiotu. </span><br />
<span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8L50r6-woGtnTpQf5lij42MBNSVCN1RMvhNAZChKIyjidpWrRzdCpuCnqnDD5Zp8YEhFxk0Er_a0A4_Y9kDhfSHgHDk7SiINeU76vLlhZO0diQ3BS_kjJKf2hZTEiq9ooPzFhzY3GdxeD/s1600/just-go-with-the-flow-likely-pl-fca1c642.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8L50r6-woGtnTpQf5lij42MBNSVCN1RMvhNAZChKIyjidpWrRzdCpuCnqnDD5Zp8YEhFxk0Er_a0A4_Y9kDhfSHgHDk7SiINeU76vLlhZO0diQ3BS_kjJKf2hZTEiq9ooPzFhzY3GdxeD/s1600/just-go-with-the-flow-likely-pl-fca1c642.jpeg" border="0" class="decoded" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8L50r6-woGtnTpQf5lij42MBNSVCN1RMvhNAZChKIyjidpWrRzdCpuCnqnDD5Zp8YEhFxk0Er_a0A4_Y9kDhfSHgHDk7SiINeU76vLlhZO0diQ3BS_kjJKf2hZTEiq9ooPzFhzY3GdxeD/s320/just-go-with-the-flow-likely-pl-fca1c642.jpeg" height="320" width="190" /></a> Przypomniały mi się ostatnie chwile. Nie byłam pewna czy to był sen czy jednak nie. Te słowa:<br /><i>" - Udało się?<br />- Cii.<br />- Śpi. Nie usłyszy.<br />- Trzeba mu jutro podziękować."</i><br />Pierwsze co poczułam to gniew. Dlaczego oni spiskują przeciwko mnie? <br />Przeczesałam ręką włosy i związałam w warkocz. Za sobą usłyszałam trzask łamanej gałęzi, odwróciłam się przestraszona.<br />- Lou... - szepnęłam. - Wystraszyłeś mnie.<br />- Sorrki.<br />- Siemanderrro! - krzyknął grubym głosem Simon, wychodząc z namiotu.<br />- Nie pokazuj mi się na oczy!<br />- Kat, co ci się stało? Źle spałaś? - spytał Louis.<br />- Ty też się nie odzywaj. Pewnie razem spiskujecie przeciwko mnie! - warknęłam odchodząc w stronę lasu.<br />- Co jej się stało? - usłyszałam głos Louis'a.<br />- Okres - stwierdził Simon.<br />- Słyszałam! - krzyknęłam na co oni się zaśmiali. Ugh, zabije ich. Zabije wszystkich co staną na mojej drodze. Włącznie z połamaną gałązką, na którą właśnie nadepnęłam.<br /> </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b><i>***</i></b></span></div>
<span style="font-size: small;"><br /> Godzinę później doszłam do wniosku, że mnie wrabiają. Nie traktują mnie poważnie, ale w jakim celu miało być całe to przedstawienie? Dla śmiechu, zabawy czy z nudów? Natychmiast muszę się dowiedzieć inaczej łeb mi pęknie.<br /> Wstałam z ziemi i otrzepałam spodnie. Twardo szłam przed siebie. Byłam pewna swego. Oni muszą powiedzieć mi prawdę! <br />- Ooo, Katherine wraca - powiedział Carl grzebiąc w ognisku. Jena siedziała przed Louis'em, który był bez koszulki. Zmrużyłam oczy. Serio? Tak mu ciepło? Alisson wpatrywała się w niego jak w obrazek. Za to Simon oraz Nate zawzięcie dyskutowali na temat jedzenia. Z daleka ich słychać, ale nigdzie nie widziałam Angeli...<br />Ustałam obok ogniska.<br />- Nate'uś chodź na słówko - powiedziałam przesłodzonym głosikiem. Jeżeli wezmę go sama mam większe szanse, że powie prawdę. Oddaliliśmy się od obozowiska.<br />- Słucham - powiedziałam pewnie.<br />- Ale co? - Nate zmarszczył brwi.<br />- Dobrze wiesz co - mruknęłam. - Słyszałam waszą rozmowę. <br />- Mówiłem mu, że kanapka z dżemem to nie dobry pomysł, ale Simon mnie nie słuchał!<br />- Nate, wczoraj wieczór. <br />- Ooo - uniósł głowę w górę zastanawiając się nad odpowiedzią. - Patrz ptaszek! - rzucił szybko. Mój błąd, że spojrzałam w górę. Dałam się nabrać na dziecinną sztuczkę odwrócenia uwagi. <br />- Collarge wracaj tu! - krzyknęłam za nim.<br />- Nie ma mowy Evans! - odkrzyknął skręcając w gęsty las.<br />Szlag by go! Myśl Kat, myśl... SIMON. Tak... z nim trzeba pogadać. Czym prędzej ruszyłam w stronę obozowiska. Siedział sam przy ognisku. Idealnie. Usiadłam obok niego.<br />- Gdzie Nate? - spytał.<br />- Pokłóciliśmy się kiedy poznałam prawdę - wzruszyłam ramionami. Głupio mi kłamać przed Simonem, ale...<br />- Powiedział ci? - pokiwałam smutno głową. - Tak bardzo chciał żebyś go zauważyła...<br />- Ale przecież ciągle zwracam na niego uwagę - mruknęłam.<br />- Tak, jako przyjaciela kłamcę i oszusta, a nie jako bohatera, który oddał by za ciebie życie. <br />- Oł... dzięki Simon - uśmiechnęłam się.<br />- Drobia... <br />- Simon! - przerwał mu Nate wyłaniając się z lasu. <br />- Ona to rozumie - powiedział spokojnie Simon. - Nie rozumiem po co były te podchody, mogliście pogadać, a nie wykorzystywać biednego Louis'a.<br />- Lou też?! - krzyknęłam. <br />- Tak jak i ja, zrobił to dla zabawy. Tylko biedaczek ucierpiał, bo niechcący go zbyt mocno uderzyłem.<br />- Simon ty idioto - powiedział Nate trzymając się za głowę. - Wszystko jej powiedziałeś...<br />- Ale jak to, że co słucham? - Simona zatkało. Spojrzał na mnie z wyrzutem. - Wrobiłaś mnie.<br />- Ups? - szepnęłam. <br />To się porobiło... ale moment... nic z tego nie rozumiem. Ale jestem tępa.<br /> </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b><i>***</i></b></span></div>
<span style="font-size: small;"><br /> Do wieczora nie odzywaliśmy się do siebie dopóki Carl nie wyznaczył mnie żebym przyniosła drewna na ognisko, bo zabraknie. Angela zgłosiła się na pomoc. Nic mi po niej, ale ok. Może ona coś z tego zrozumie. <br />Szłyśmy przez las w poszukiwaniu złamanych drzew czy gałązek.<br />- Angie - zaczęłam wpatrzona w ziemię - co o tym myślisz? To prawda co Simon mówił?<br />- Simon zawsze mówi prawdę albo w połowie. - dziewczyna zamyśliła się. - Jednak tu ma rację. Nie zauważasz starań Nathaniela.<br />- Nathaniel Collarge - westchnęłam - strasznie mieszasz w moim życiu.<br />Schyliłam się zauważając krzak jagód. Zerwałam kilka chcąc je zjeść kiedy zatrzymał mnie głos Angie.<br />- Nie! Są trujące - krzyknęła PODBIEGAJĄC DO MNIE I WYRZUCIŁA MI JAGODY Z RĄK. Powtarzam PODBIEGAJĄC.<br />- Angela - powiedziałam zszokowana patrząc jej prosto w oczy. - Ty... ty...<br />- Widzę - dokończyła za mnie.<br />- Kiedy miałaś zamiar nam to powiedzieć? <br />- Dzisiaj.<br />- Angie! - rzuciłam się jej na szyje. - Tak bardzo się ciesze! W końcu widzisz. Po tylu nieudanych próbach...<br />- Tak - przytaknęła obejmując mnie. - Zbierzmy drzewo... reszta czeka - zaśmiała się.<br />- Nie wierzę... ale na prawdę?!<br />- Tak. Chodźmy już - uśmiechnęła się. Zebrałyśmy wystarczająco drewna i wróciłyśmy do obozowiska. Przez cały czas zadawałam jej pytania. Odzyskała wzrok po ostatniej operacji kiedy nie było jej miesiąc. Teraz już wiem czemu to tak długo trwało. Była nadzieja. <br />- Zadziwiające jest to, że idealnie was wyobrażałam - wyznała Angela. Powiedziała też, że nie bardzo wiedziała jak to nam przekazać, więc zrobiłam to za nią kiedy tylko wróciłyśmy. Zrzuciłam drewno i krzyknęłam, że Angela odzyskała wzrok.<br />- Jaja sobie robisz - odezwał się pierwszy Simon.<br />- My ciebie nabrałyśmy, ale ty nas? - zaśmiał się Louis.<br />- Ale to prawda - rzucił Carl. <br />- Udowodnij Angie - mruknęła Alisson z przekąsem.<br />- Masz pryszcza na nosie - powiedziała Angela mrużąc oczy. - Nate niebieski sweterek, Simon się nie poczesał, Louis idealny jak zawsze, Jena nie patrz się tak na mnie - wyrzuciła jednym tchem. Rozdziawili usta ze zdziwienia i chwilę potem oprzytomnieli rzucając się na Angelę. Nie mogli się nadziwić. Uśmiechnęłam się na ten widok.<br />- Dobra, dobra zostawcie mi Angie! - krzyknął Carl głośno się śmiejąc. - Kiełbaski stygną.<br />Zasiedliśmy w ósemkę na około ogniska. Nadawaliśmy jeden przez drugiego. W którymś momencie Nate wstał i poszedł do namiotu. Wrócił z gitarą. <br />- Śpiewankooo! - krzyknął Simon wyrzucając ręce w górę. <br />- Liczę na waszą pomoc - mruknął Nate przez chwilę strojąc sprzęt. Zabrzdękał pierwsze akordy i pierwszy raz słyszałam jak śpiewa. <br />-<i> Now I see fire <br />
inside the mountain<br />
I see fire <br />
burning the trees<br />
And I see fire <br />
hollowing souls<br />
I see fire <br />
blood in the breeze<br />
And I hope that you'll remember me</i><br />
Powstała bardzo miła atmosfera, taka tajemnicza. Simon zaczął wybijać rytm na swoich kolanach, a Louis dołączył się do Nathana. Kołysałam się w rytm muzyki i nawet nie zauważyłam kiedy skończyli. Poniosły się okrzyki zachwytu.<br />- To było niesamowite - pogratulował im Carl. - Może coś jeszcze?<br />- Totalna improwizacja? Ale ty śpiewasz - powiedział Nate do Louis'a. - Nie najlepiej się z tym czuje.<br />- Gadasz głupoty, świetnie ci to idzie. Simon?<br />- Wchodzę w to - rzucił wstając po garnek.</span><br />
<span style="font-size: small;">- No, no.. powstaje nam tu zespół - uśmiechnęłam się.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ale co zaśpiewamy? - spytał Louis.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Słyszeliście piosenkę Mroza? - odezwał się Simon. - No na pewno! Ostatnio dawałem koncert.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Coś mnie chyba ominęło - przyznałam.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Sprzątałaś bibliotekę - zaśmiał się. - Bo jak nie my to kto?! </span><br />
<span style="font-size: small;">No to zabawa na całego. Słyszą pewnie nas w mieście. Z jednej strony dobrze, że dostaliśmy telewizor, ale z drugiej... strasznie niszczy psychikę.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://zawady-oleckie.com/wiki/_media/ognisko.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://zawady-oleckie.com/wiki/_media/ognisko.jpeg" height="300" id="irc_mi" style="margin-top: 88px;" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><b><i>Ahaha <3</i></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><b><i>Odpowiedziałam na komentarze pod poprzednim rozdziałem.</i></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><b><i>Co prawda miało wyjść nieco inaczej, ale tak też może być, prawda? <br />Może Was nie zawiodłam ...</i></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><b><i>Normalna ;* <br /><br />Ps... jak mam pracować kiedy tu taki Dupak do mnie pisze? ;D<br /><span style="font-size: x-small;">(szantaż + cel humorystyczny)</span></i></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKm7OgpF6cgeoMuNkdX-SQ3uUtp3uqLrfccJuZpxK1sIoTkDPMmrrL7RU0rB3KA7-vyyDETGRgYJRMXjqTgRP63n2gMDU23COSPxXlov77dS2Ue7YVhVvuuKRH95FEoU_NVrz1XvN7e7g/s1600/Ala+to+kupa.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKm7OgpF6cgeoMuNkdX-SQ3uUtp3uqLrfccJuZpxK1sIoTkDPMmrrL7RU0rB3KA7-vyyDETGRgYJRMXjqTgRP63n2gMDU23COSPxXlov77dS2Ue7YVhVvuuKRH95FEoU_NVrz1XvN7e7g/s1600/Ala+to+kupa.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;"><b><i><br /></i></b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-67353892209243688442014-06-14T13:36:00.000+02:002014-06-14T13:36:23.874+02:00Seventeen "Chodź maleńka. Drapiemy plecki."<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ach, te stare dobre czasy. Pamiętam
jak babcia Hilda przywitała nas myśląc, że jesteśmy z MTV.
Zaśmiałam się na to wspomnienie. <br />- Katty - usłyszałam szept
Alisson. - Tam są psy. Ja się boję psów.<br />Spojrzałam na nią
niedowierzająco. Dałam znać Nate'owi. Podszedł do nas.<br />- Aliss
boi się psów - powiedziałam patrząc mu się prosto w oczy.<br />-
Serioo? I masz rację - odparł z powagą. - Niby czemu nie wchodzimy
na podwórko?<br />- Bo brama jest zamknięta? - spytała dziewczyna.<br />-
Nie! - zaprzeczył szybko Nate. - Za tą bramą, gdzieś tam...
biegają dwa dobermany. <br />- Dobra, dobra - przerwał nam Carl. -
Alisson, ile razy mam powtarzać, że nie bierz na poważnie co oni
mówią.<br />- Myślałam, że to tyczy się tylko Simona.<br />- Nie.
Tu chodzi o wszystkich. Katty, Nate... chcecie kopa w dupę?<br />-
Carlos! - podniósł głos Nate. - Policzymy się później -
dokończył ze śmiechem. Alisson patrzyła na nas. Ona nie wie o
Carl'u. Jakoś nikt nie chciał jej tego tłumaczyć.<br />- O dzień
dobry panie Lorrete! - przywitał się Simon. <br />- Dzień dobry,
dobry. Czekaliśmy na was. Wchodźcie, wchodźcie.<br />- A psy? -
szepnęła Alisson przy moim boku. Jak na wspomnienie do furtki
przybiegły dwa "dobermany".<br />- Małe yorki! - zachwyciła
się dziewczyna. Spojrzałam na Nate'a i się zaśmialiśmy. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W
siódemkę, za panem domu, wtoczyliśmy się do środka.
Przywitaliśmy się z domownikami i oczywiście nie obyło się
zaskoczenia Alisson bliźniaczkami. Jednak wszystko poszło jak
należy i zasiedliśmy do stołu. Czułam się jak w święta.
Trzynaście osób przy jednym długim stole.<br />- Dziewczynki, nie
rzucamy jedzeniem - powiedziała babcia Hilda machając łyżką. Tym
sposobem zupa była wszędzie. Pomijając fakt, że bliźniaczki
jadły grzecznie, nikt nie zwrócił na babcię uwagi. Chyba
przyzwyczaili się do jej codziennych wygłupów.<br />- Lou? Torby
spakowane? - spytałam po jakimś czasie, kiedy rozmowa rozeszła się
w gorącą dyskusję. Pokiwał głową.<br />- To już się zbieramy! -
ucieszył się.<br />- Tak, przydałoby się już wyruszyć -
potwierdził Carl. - Zanim dojedziemy... a jeszcze trzeba namioty
rozłożyć.<br />- Dobra - klasnął w dłonie Simon. - To jedziemy!<br />-
Jedziemy - powiedziałam razem z Natem.<br />Zaczęliśmy się zbierać
do wyjścia. Nie zabrakło buziaków i uścisków. W końcu
zapakowaliśmy się do samochodu. </div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>***</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
- Fuu, co to za gówno?!
- krzyknęła Alisson wspinając się pod górę.<br />- Uwierz, że
nie będziesz żałowała - powiedziałam z uśmiechem wspominając
swoje pierwsze spotkanie z górą.<br />- Oj tak, kocham to miejsce -
potwierdził Nate. - Ale o wiele wygodniej szło się bez bagażu.<br />-
To Simona pomysł! - podniosłam ręce w geście obrony. Lekko się
zachwiałam pod ciężarem plecaka, ale chwilę później odzyskałam
równowagę.<br />- Co ja?! - krzyknął Simona. - Co Simona?! <br />-
Cicho tam i idź! - odkrzyknęłam.<br />- Masz szczęście, że
idziemy z plecakami, bo już dawno leżałabyś w tym błocie!<br />-
Nanana! Możesz sobie. <br />To się nie skończy dobrze... oj nie...
Simonka się nie ucisza. <br />Kiedy doszłam na miejsce, zrzuciłam plecak z ramion i upadłam na
niego ciężko. Carl z Angelą już zaczęli rozkładać namiot.
Widziałam jacy są szczęśliwi. Ogółem dziewczyna cały czas
chodzi uśmiechnięta, ale to wszyscy dzisiaj tak mają.<br />- Wstawaj
leniu! - Nate klepnął mnie w ramię. - Namiocik rozkładamy.<br />-
Nateee - powiedziałam przeciągając się. Byłam okropnie zmęczona.
<br />- Obijasz się... i to strasznie... <br />- Rozłóż ten namiot.<br />-
A co z tego będę miał? - spytał wyciągając materiał z
pokrowca.<br />- Podrapię cię po pleckach - wymruczałam wstając z
plecaka.<br />- Zgoda - rzucił uśmiechnięty.<br />- O Katty, Louis! -
krzyknął Carl. - Nic nie robicie to przynieście drewno na
ognisko.<br />- Nie nooo! - tupnęłam nogą jak małe, rozzłoszczone
dziecko. Nate się zaśmiał.<br />- Było rozkładać ze mną namiot.
Nie musiałabyś iść po drzewo i drapać mi pleców.<br />- Ha ha -
powiedziałam ruszając za Louis'em. Nie chciałam go zgubić.
Szczególnie, że robiło się ciemno. Troszkę nam się zasiedziało
u Lorettów. <br />- Lou? Słyszałeś? - spytałam w którymś
momencie.<br />- Co? - odwrócił się w moją stronę.<br />- Piłę
mechaniczną - wyszeptałam na co chłopak się zaśmiał. Nie
wkręcam go! Mówię serio... <br />- Przesłyszało ci się. Jedynie
my mieszkamy tak blisko tego miejsca. Na około brak jakiejkolwiek
cywilizacji - powiedział Louis. - Wracamy, bo więcej nie
uniesiemy.<br />Kiwnęłam głową na znak zgody. Nagle rozległo się
wyraźny głos piły i łamanego drzewa.<br />- Ktoś nielegalnie ścina
drzewa - wzruszył ramionami. - Proste.<br /> Wróciliśmy do
obozowiska, gdzie już wszyscy na nas czekali.<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Upiekliśmy
kiełbaski i łącznie stwierdziliśmy, że jesteśmy zmęczeni. W
końcu jutro też jest dzień i nie musimy siedzieć po nocy. <br />-
Chodź maleńka - powiedział do mnie Nate. - Drapiemy plecki.<br />-
Jutro? - spytałam z nadzieją.<br />- Nie, nie, nie.<br />Westchnęłam
z rezygnacją i powiedziałam dla Angeli, że przyjdę później.
Wczołgałam się za nim do namiotu.<br />- Sam śpisz? - zapytałam.<br />-
Niee z Simonem - mruknął. - Jest u Jeny...przyjdzie później. <br />-
A co z resztą?<br />- Carl z Louis'em, Jena z Alisson. Draaap! - zdjął
koszulkę i rzucił się na koc. Nie zostało mi nic innego jak
dotrzymać umowy. Nie przewidziałam jednego. Byłam tak zmęczona,
że oczy same mi się zamykały. Zasnęłam słuchając bicia serca
Nate'a.<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*** </i></div>
<br /> Czuć bliskość i ciepło ciała drugiej
osoby to coś niesamowitego... Wtuliłam się jeszcze bardziej
rozkoszując się przyjemnym snem... Zaraz, zaraz. Czułam jak głowa
powoli budziła się do życia. <br />- O nie, nie, nie... -
wyszeptałam otwierając oczy. Delikatnie odsunęłam się od Nate'a.
Na czworaka wyszłam z namiotu i o mały włos nie krzyknęłam.
Tyłem do mnie stał przygarbiony człowiek z piłą w ręku, która
cichutko warczała. Z bijącym sercem wycofałam się z powrotem do
namiotu.<br />- Nate - szepnęłam wystraszona. - Nate, obudź się. <br />-
Ssoo? - wychrypiał półsennie. Potrząsnęłam go za ramię. -
Simon... wyjdź. <br />- Nate! To ja Kat.<br />- Cco ty tu robisz? -
wyszeptał się podnosząc. Przetarł oczy niedowierzając w moją
osobę. Czyżby zapomniał, że sam mnie zaprosił?<br />- Nate, tam
ktoś jest? - wskazałam wyjście namiotu.<br />- Simon, Carl, Louis?
<br />- Nie... cii. Słyszysz? <br />- Co to? - spytał dalej szepcząc.
Wzruszyłam ramionami. Chłopak podniósł się i wyszedł na
zewnątrz.<br />- Czego pan tu szuka?! - usłyszałam głos Nate'a.
Coś, co odezwało się później nie można było nazwać
człowiekiem. To było bardziej skrzeczące... coś! Ostrożnie
wyjrzałam przez otwór. Dużo jednak nie widziałam, bo było
ciemno. Tak, Kat... jest noc. Brawo dla ciebie za twą odkrywczość
- pomyślałam sarkastycznie.<br />- Nic tu dla ciebie nie ma -
powiedział Nathan. <br />- Jeeedź szurdowe miezzzoo! - wychrypiał
nasz gość. Machnął swoją piłą mechaniczną niebezpiecznie
blisko Nate'a. <br />- Nie ma tu miejsca dla nas dwóch! - raptem
pojawił się Simon. Przetarłam oczy. Czy to mi się śni? Jak tak
to chcę się obudzić albo chociaż zrobić coś użytecznego, a nie
siedzieć jak ostatni tchórz w namiocie!<br />- Eee? - niby człowiek
odwrócił się w stronę głosu Simona. To był jego błąd. Dostał
kijem w brzuch, a z drugiej strony od Nate'a w miejsce kolan od tyłu.
Zgiął się najpierw w pół, a następnie upadł na kolana.<br />-
Wynoś się stąd dziadu ty! - krzyknął Simon dotykając go
kijem.<br />- Jak najdalej! - dodał Nate. Człekopodobny zgięty w pół
ruszył biegiem co jakiś czas podpierając się ręką. Chłopcy
przybili sobie piątkę i wrócili do namiotu. Simon otarł czoło z
potu i rzucił się na śpiwór.<br />- Załatwiliśmy go - powiedział
z dumą. Nate się uśmiechnął.<br />- Nie wiem co to było, skąd
się wzięło, ale wyglądał okropnie - przyznał Nathan.<br />-
Pozwolicie, że dla pewności posiedzę tu z wami - powiedziałam jak
w transie, patrząc w jeden punkt.<br />- Chodź - mruknął Nate
przyciągając mnie do siebie. Bez oporów oddałam się w jego
ramiona. Co zrobić, że mama w dzieciństwie straszyła potworami?
Zachowuję się jak dziecko. Małe, wystraszone dziecko...<br />- Cała
się trzęsiesz... - szepnął Nate.<br />- Mhm, zawsze tak mam kiedy
się wystraszę - mruknęłam.<br />- Ciii, już dobrze.<br />Czułam, że
odpływam mimo przeżyć. Nate delikatnie mną bujał... oczy same mi
się zamykały. Popadałam w coraz większy sen kiedy, jak przez
mgłę, usłyszałam szept Simona i Nate'a.<br />- Udało się?<br />-
Cii.<br />- Śpi. Nie usłyszy.<br />- Trzeba mu jutro podziękować.<br />-
Swoja drogą musiało go to boleć.<br />- Mało co nie uciął mi
głowy! <br />Cichy chichot należący do Simona i... odpłynęłam.<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihFfA3__uHoT53rn6zVPy8gduRsU4U9d8U1J6DSPxDGwBBpf2CTpaMR3-OkRat_cvDrUjc5LSWETBzyyv5CtCHd6dph9LGZP3RzRXeB5VSD0vwyxXxai23B5j6AhjnhIDaA9cLgk5HrBE/s1600/ognisko.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihFfA3__uHoT53rn6zVPy8gduRsU4U9d8U1J6DSPxDGwBBpf2CTpaMR3-OkRat_cvDrUjc5LSWETBzyyv5CtCHd6dph9LGZP3RzRXeB5VSD0vwyxXxai23B5j6AhjnhIDaA9cLgk5HrBE/s1600/ognisko.png" height="266" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #f9cb9c;">Czeeeść to ja! Pamiętacie mnie jeszcze? ;D </span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #f9cb9c;">Wzięłam się w garść, rzuciłam wszystko inne i w końcu</span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #f9cb9c;"> udało mi się dokończyć ten oto rozdział.</span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #f9cb9c;">Specjalnie dla mojej Ali <3</span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="color: #fce5cd;"><br /></span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i><span style="color: #fce5cd;">A teraz pytanie:</span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i><span style="color: #fce5cd;"><span style="font-size: x-small;"><dadada></span><br /><b>Jak myślicie co wydarzy się dalej? </b></span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i><span style="color: #fce5cd; font-size: x-small;"><Hihihihi></span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-70846865547938651392014-05-17T15:36:00.000+02:002014-05-17T15:36:05.718+02:00Sixteen "Słodko razem wyglądacie."<div style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimdtIvRIagXoZkncOT_2ZUBGYDoJOt7kGu8odV3AvT8bzWV-VYlXXAmNpZqk979koUAJQRZwdl4Stn-Ps5VXaNtK2f0xVeDgcYcMxQThLluYKTQhHA0uNyZdNwljhbQs6Zow-IYC1KXvg/s1600/para-zakochanych-caluje-sie-w-bibliotece-likely-pl-23f094fc.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimdtIvRIagXoZkncOT_2ZUBGYDoJOt7kGu8odV3AvT8bzWV-VYlXXAmNpZqk979koUAJQRZwdl4Stn-Ps5VXaNtK2f0xVeDgcYcMxQThLluYKTQhHA0uNyZdNwljhbQs6Zow-IYC1KXvg/s1600/para-zakochanych-caluje-sie-w-bibliotece-likely-pl-23f094fc.jpg" height="216" width="320" /></a> Stałam z otwartą buzią. No normalnie
zamurowało mnie! Simon całował Jene! Byli tak zajęci, że nawet
mnie nie zauważyli. Nie wiedziałam co zrobić. Czy się wycofać i
udawać, że nic się nie stało? Czy zrobić coś żeby mnie
zauważyli? Postawiłam na tą drugą wersję. Kopnęłam w szafkę
aż się zatrzęsła. Może to nie było rozsądne. Boli mnie palec,
ale zadziałało. Simon i Jena spojrzeli w moją stronę. Patrzyliśmy
na siebie nie wiedząc co powiedzieć. Jena zarumieniła się. To do
niej nie podobne.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ale, ale... ktoo? - nawet nie umiałam złączyć
poprawnego pytania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Bo jak nie my to kto?! - krzyknął Simon
szturchając Jene i zaśpiewali razem:<br />- Bo jak nie my to kto o o
o? Boo jak nie my to nikt tego lepiej nie zrobi tu! <br />Spojrzeli na
siebie i złapali się za ręce.<br />- Brzdęk brzęk znika lęk
dzisiaj w klubie będzie BANG! - zaśmiali się. Simon wyjął z
kieszeni coś w podobie jabłka i rzucił tym o ziemię. Rozległ się
huk. Odrzuciło mnie w tył, a kiedy dym powoli opadł zauważyłam,
że jestem sama, a nade mną stoi Klucha, bibliotekarka. Była cała
czerwona na twarzy. <br />- Evans! - wrzasnęła. - Coś ty narobiła?!
Patrz, teraz wszystko jest białe! Już ja dopilnuję żebyś dostała
karę.<br />- No pięknie - szepnęłam kiedy sobie odeszła. Wstałam
otrzepując spodnie i czym prędzej ewakuowałam się do wyjścia. Co
prawda bez kary się nie obędzie, ale na pewno sama nie będę tego
sprzątać.<br /> Przez cały miesiąc dni wyglądały podobnie. Ciężki
poranek, szkoła, obiad, odpracowywanie kary z Simonem w bibliotece,
nauka, zajęcia z Carlem i każdego wieczoru padanie na twarz ze
zmęczenia. Przez ten czas nasza grupa wzmocniła swoje więzi.
Alisson okazała się dobra z biologii, z którą miałam problem.
Pomagaliśmy sobie nawzajem. Na zewnątrz zrobiło się ciepło.
Drzewa zaczęły wypuszczać pierwsze swoje listki, a nawet pojawiła
się pierwsza burza. To był dla nas szok. Starsi z ośrodka
siedzieli w oknach obserwując jak grzmot za grzmotem rozjaśnia
ciemne niebo. Coś pięknego. <br /> Cieszyłam się, że w końcu
można zrzucić te ciężkie kurtki na coś lżejszego. Jestem tu
ponad pół roku. Gdyby ktoś spytałby dawnej mnie o to czy dam radę
żyć w domu dziecka...wyśmiałabym ich. Przecież to głupota.
Zawsze będę przy rodzicach, ale jeden wypadek zmienił wszystko.
Także mnie. Dzisiaj nie wyobrażam sobie normalnego życia. Bez
tutejszych przyjaciół nie wytrzymałabym ani chwili. Kocham te
chwile z Angelą kiedy plotkujemy po nocach. Uwielbiam Simona i ten
jego zaskakujący charakter, od początku jest ze mną. Czas spędzony
z nimi...to bardzo cenny czas. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina,
więc można powiedzieć, że tu jest mój dom i jestem z tego dumna.
Dlatego też ucieszyłam się kiedy Carl ogłosił, że jutro mamy
ognisko.<br />- Jeeee! - wykrzyknął Simon wyrzucając ręce w górę.
- Tam gdzie ostatnio?<br />- A chcecie tam? - spytał Carl.<br />- Jeżeli
nie będzie wpadki z samochodem to wchodzę w to - powiedziała Jena
bawiąc się swoimi długimi włosami.<br />- Ja też - uśmiechnęłam
się lekko.<br />- Jak wszyscy to wszyscy - podsumował Nate. - Tylko
teraz z noclegiem.<br />- Noce są zimne - skrzywił się Simon.<br />-
Tchórzysz? - spytała Alisson wstając. - Ty? Simon Fallover?
Nieustraszony Simonek?<br />- Ejej, nie pozwalaj sobie na zdrobnienia -
pogroziła jej palcem Jena. Zaśmiałam się. Chyba jeszcze nikt poza
mną nie wie, że oni są parą. Ciężko w to uwierzyć, ale jednak
przeciwieństwa się przyciągają. <br />- Nie! - Simon także wstał.
- Nie jestem kurczakiem żeby tchórzyć. Jedziemy na ognisko z
noclegiem? Tak Carl?<br />Ten w odpowiedzi pokręcił głową. <br />-
Dobrze. Zgadzam się. Tylko spakujcie się dobrze. Ciepłe ubrania,
śpiwory, namioty, żywność...jasne?<br />- Jasne - potwierdziła
Alisson.<br />- Świetnie - klasnął w dłonie Carl. - To ty się tym
zajmiesz. <br />- Ale, ale sama? <br />- Nate ci pomoże.<br />- No chyba
nie - odezwał się Nathan słysząc swoje imię. - Katty też może
to zrobić. Carl no...<br />- Katty wystarczająco się napracowała w
ostatnim miesiącu - przerwał mu Carlos. - Bez gadania. Pakujecie
rzeczy do samochodu i wieczorem wyjeżdżamy. <br />- A co z Angie? -
spytałam kiedy zaczęliśmy się zbierać.<br />- Właśnie po nią
jadę - powiedział cicho Carl. <br />- Nie martw się. Jakoś się
ułoży.<br />- Z nią jest coraz gorzej, Kat. Psychicznie jak i
fizycznie. Po ostatniej operacji wszystko się pogorszyło i nie mam
na myśli wzroku. Teraz to była jedyna nadzieja... mam nadzieję, że
nawet jeśli nie odzyska wzroku to zostanie przy mnie - wyszeptał
ostatnie zdanie. - Wiesz, że chciała odebrać sobie życie?<br />-
Rozmawiałyśmy o tym - szepnęłam patrząc na bok. Została tylko
Alisson. Ponownie spojrzałam na Carla. Ze zdziwieniem zauważyłam
łzy w jego oczach.<br />- Heej Carl. - dotknęłam jego ramienia. -
Wszystko będzie dobrze...nawet nie myśl inaczej.<br />- Wcześniej
też odwalała różne rzeczy - otarł ze złością łzę spływającą
po policzku. - Ok, jadę po nią.<br />- Może pojadę z tobą? <br />-
Nie, nie... dam sobie radę.<br />- Jesteś pewny? - spytałam na co
kiwnął głową. - Trzymaj się.<br />- Dzięki Kat - niepewnie się
uśmiechnął i wyszedł. Westchnęłam rozglądając się w koło.
<br />- Między wami coś jest? - spytała niespodziewanie Alisson.
Całkiem zapomniałam o niej. <br />- Niee?<br />- Nie kręć to widać -
założyła ręce na piersi podchodząc do mnie wolnym krokiem.<br />-
Co widać? - zapytałam z pewnością w głosie. - Przyjaźń? A może
jesteśmy rodziną? Rodzinę trzeba kochać.<br />- Nawet nie jesteś
do niego podobna - prychnęła.<br />- Angela...Simon, Jena, Carl i ...
Nate to jest moja rodzina. To oni mnie wybili z dołu i dzięki im
jeszcze tu jestem.<br />Nie słuchając jej dalej obróciłam się na
pięcie i wyszłam.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
- Czaaaaas naaa wycieczkę! - krzyknął
Simon wyrzucając ręce w górę.<br />- A Carl się znowu spóźnia -
dokończyła Jena.<br />- Oj tam - mruknęłam. - Ważne, że gdzieś
jedziemy. Spakowałeś wszystko, Natey?<br />- Jasne, Kotku - w
odpowiedzi mrugnął oczkiem, a żeby było jeszcze zabawniej
podszedł i mnie objął. Miny innych? Bezcenne. Jednak nie na długo.
Simon nas podpatrzył i zrobił tak samo z Jeną, a do tego dał jej
buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się patrząc na miny Alisson i
Nate'a. Byli zdziwieni, że Jena nic nie zrobiła dla Simona. W
normalnej chwili by mu przywaliła w nos. <br />- W końcu -
powiedziałam przerywając ciszę. - Co tak stoicie? Moglibyście
ruszyć się i pomóc dla Carla. <br />Jak na komendę poszli wziąć
od niego torby. <br />- Angela! - ucieszyłam się na jej widok.
Podbiegłam do niej i ją mocno przytuliłam. - Dobrze, że już
jesteś z nami.<br />- Też się cieszę, że mogę cię zobaczyć -
powiedziała szeroko się uśmiechając. - No wiesz, że w sensie
dotknąć, bo ja nie widzę.<br />- Nie przejmuj się Angie. Kochamy
cię taką jaka jesteś.<br />Przytuliłyśmy się jeszcze raz i
ruszyłyśmy w stronę auta, gdzie wszyscy już stali.<br />- Oo Angie.
Wiesz, pozwolę ci usiąść z przodu - powiedział Nate. <br />-
Serio? - zapytała Angela upewniając się. Zawsze to on i Simon
kłócili się o miejsce z przodu.<br />- Dzięki - mruknęła
dziewczyna w odpowiedzi. Pomogłam jej usiąść, a sama zapakowałam
się na sam tył. Ku mojemu większemu zdziwieniu obok mnie usiadł
Nate.<br />- Collarge, co cię tu sprowadza? - spytałam.<br />- Nie
chcę siedzieć przy Alisson - szepnął. <br />- Wszystko mamy? -
odezwał się Carl.<br />- Tak - potwierdził Nathaniel.<br />- To
jedziemy - powiedział i pojazd ruszył. Usiadłam w najwygodniejszej
pozycji tak, aby nie stykać się z chłopakiem obok.<br />- Ej -
szepnął nachylając się. - Simon coś kręci z Jeną?<br />- Co? -
spytałam, mimo że słyszałam pytanie. Powtórzył je głośniej.<br />-
Stary, ty to masz refleks - rzucił z przodu Simon. Odwrócił się
do nas z uśmiechem na twarzy.<br />- Gumowe ucho! - krzyknął Nate.<br />-
Głośno mówisz - stwierdziła Jena.<br />- To przez Katty. - Chłopak
całą winę zwalił na mnie.<br />- Co ja?! Oto mi chodziło. Po co
dłużej utrzymywać to w tajemnicy.<br />- Jesteśmy parą od miesiąca
- przyznał Simon.<br />- Czy mnie uszy zawodzą?! - krzyknęła
Angela. - Jena i Simon? Razem? Aaa gratulację, kochani!<br />- Tak, są
parą - potwierdziłam z uśmiechem.<br />- No to gratulacje i
powodzenia - powiedział Nate mrugając oczkiem. Jena pogroziła mu
palcem. Zaśmialiśmy się. <br />- No to tylko nasza Alisson została
sama - westchnął Simon.<br />- Nie? A ja to co? - spytałam.<br />-
Masz Collarge'a.<br />- Chciałbym - mruknął Nate ledwo słyszalnym
głosem.<br />- Nie jesteśmy parą - zaśmiałam się nerwowo. <br />-
Szkoda, słodko razem wyglądacie - powiedziała Alisson. <br />Zamyśliłam
się i resztę drogi pokonaliśmy bez większych rozmów.<br />- Co
powiecie na ciepły obiad u Lorrete'ów? - spytał Carl skręcając w
dróżkę prowadzącą do ich domu. <br />- Ekstra! - ucieszył się
Simon. - A może weźmiemy Louis'a ze sobą?<br />- Dzwoniłem już
wcześniej i wszystko załatwione. Jeżeli nie macie nic przeciwko to
jedzie z nami. <br />- Ekstra - powtórzył Fallover.<br />- Kto to? -
spytała Alisson, więc jej wytłumaczyliśmy w skrócie kto to taki.
Cóż zapowiada się miły dzień.<br /><br /><br /><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-UVMngsIqOpP9VF3nwOi-u_LFigTTrkhF2n28dXmm5L1a1_L1s1qzvg9KA7P7ix8AsT1NEbkx7gjUbD0c0smynlTDYW02rs2qFMy089-HQk6MUmPOk78-XryrrVlWLslntyaVFcvImNo/s1600/ludzie-w-samochodzie-likely-pl-710e7b8e.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-UVMngsIqOpP9VF3nwOi-u_LFigTTrkhF2n28dXmm5L1a1_L1s1qzvg9KA7P7ix8AsT1NEbkx7gjUbD0c0smynlTDYW02rs2qFMy089-HQk6MUmPOk78-XryrrVlWLslntyaVFcvImNo/s1600/ludzie-w-samochodzie-likely-pl-710e7b8e.jpeg" height="266" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br style="text-align: start;" /></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="text-align: start;"><i><b><span style="color: #fce5cd;">Jeeej! Udało się. Jestem meeega zadowolona, że powróciła mi wena, bo takie pisanie na siłę jest bezsensu. Ten rozdział też jest w połowie wymuszony, ale jest! Dziękuję tym osobom, które cierpliwie czekają aż w końcu się zlituje i wstawię rozdział ;D</span></b></i></span></div>
<i><b><span style="color: #fce5cd;"><span style="text-align: start;"><div style="text-align: right;">
Mógłby być dłuższy, ale resztę chcę mieć w następnym.</div>
</span><span style="text-align: start;"><div style="text-align: right;">
Pozdrawiam - Normalna :)</div>
</span></span></b></i><br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-26825583936120900842014-03-29T12:28:00.000+01:002014-03-29T12:28:27.509+01:00Fifteen "Spocznij!"<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie
wiem co myśleć. Muszę pogadać z Nathanem, ale nigdzie nie mogę
go znaleźć. Zniknął zaraz po śniadaniu. Zaglądałam wszędzie
gdzie mógłby być. Rozłożyłam bezradnie ręce. Zaraz mieliśmy
spotkać się z Carlem. Posiedzę na schodach do piwnicy. Tam na
pewno spotkam Nate'a. Miałam rację, chwilę później wyszedł z
rękoma w kieszeni.<br />- Naaate - przywołałam go palcem. - Chodź na
słówko.<br />Zaciągnęłam go w miejsce gdzie mniej rzucaliśmy się
w oczy.<br />- Mów. - rozkazałam.<br />- Od czego zacząć?<br />- Od
początku. Od porwania. - patrzyłam mu prosto w oczy.<br />- No
uratowałem ciebie...<br />- Chcesz skłamać. Widzę to w twoich
oczach. Prawda? - skrzyżowałam ręce.<br />- Nie. Chciałem uniknąć
prawdy.- odpowiedział z uśmiechem.<br />- Nate, dziękuję ci za
wszystko, ale chcę znać prawdę. Po prostu muszę
wiedzieć.<br />- Ciekawska Kat...nie możesz po prostu cieszyć się,
że masz tak wspaniałych przyjaciół? - zapytał Nate patrząc mi
prosto w oczy. Pokręciłam przecząco głową. - No dobrze - westchnął. -
Tommy pomógł mi cię zakneblować i zanieść do piwnicy. Reszta
przygotowywała niespodziankę. Tylko w taki sposób mogliśmy
zatrzymać ciebie w jednym miejscu żebyś niczego się nie
domyśliła. <br />- Doobrze - powiedziałam w zamyśleniu. - To było
strasznie drastyczne rozwiązanie. Tak długo mnie tam
trzymaliście.<br />- Długo? Jakieś 15 minut. - uśmiechnął
się.<br />- Serio? Dla mnie to była wieczność! - szturchnęłam go w
ramię. - A skąd wiedzieliście kiedy mam urodziny?<br />Nastąpiła
chwila ciszy.<br />- Co powiesz na gorącą czekoladę? - rzucił nagle.<br />- Natchanielu, powiedz mi. -
poprosiłam. Nate podrapał się po głowie wypuszczając powietrze z
płuc.<br />- Mógłbym spytać Carla...ale tego nie zrobiłem. -
westchnął. - Grzebałem w twoich papierach. Wtedy jak szukaliśmy coś
na temat Carlosa. - dokończył szybko. Zatkało mnie. <i>/Grzebał w
papierach..grzebał. On wie wszystko o mnie./
</i><br />- Jak...mogłeś...grzebać w moich...papierach?! - wycedziłam
przez zaciśnięte zęby.<br />- Wiedziałam, że będziesz zła!
Chciałem ci nie mówić żeby tego uniknąć. - przeczesał palcami
włosy. - Przykro mi. Taki jestem. - rozłożył ręce i widząc Simona
zszedł z nim do twierdzy.<br />Usiadłam na podłodze opierając się
o ścianę. <i>/Co robić...co robić? Chciał dobrze. Dlaczego
denerwuje się wiedząc, że ktoś zna prawdę? Większość stąd i
tak ma gorsze przeżycia. Idiotka ze mnie! Ugh zacznę nienawidzić
siebie.../</i><br />- Hej, przepraszam. - zagadnęła cichutkim głosem
dziewczyna. Spojrzałam na nią i podniosłam się z podłogi.<br />- Co
jest? - spytałam.<br />- Emm nie mogę trafić na zajęcia...jestem tu
nowa.<br />- Nikt cię nie wziął pod opiekę? - zdziwiłam się. Po
mnie od razu przyszła Stevie, a później byłam z Angelą.<br />- Nie.
Moja współlokatorka gdzieś zniknęła wczoraj wieczorem.<br />- Dobrze.
To dokąd się wybierasz?<br />- Zajęcia dla psychicznych u
Carla.<br />- Wypraszam sobie! Nie jestem psychiczna. - rzuciłam się na
nią.<br />- Nie mówię przecież o tobie. - skuliła się.<br />- Owszem,
mówisz. Nigdy nie nazywaj tak tego. To są zajęcia z Carlem i tyle,
zrozumiałaś?<br />Pokiwała głową. Biedna dziewczyna musiała
trafić na mój zły humor.<br />- Chodź ze mną. -
powiedziałam.<br />Zeszłyśmy po schodach. Widziałam jak nowa
rozgląda się z przerażeniem. Nie dziwię jej się, to wszystko
wygląda jak jakieś lochy.<br />- To nasza twierdza - odezwałam się
otwierając drzwi. Weszłam pierwsza siadając koło Nate'a, który
brzdąkał coś na gitarze. Nie zaszczycił mnie ani jednym
spojrzeniem. Westchnęłam zrezygnowana. Nowa weszła do środka
rozglądając się. Simon natychmiast wstał.<br />- Młodszy szeregowy.
Co cię do nas sprowadza? - spytał Simon tonem przywódcy stając na
baczność.<br />Dziewczyna spojrzała na niego zakłopotana, ale
wyprostowała się i powiedziała:<br />- Sierżant Carlos Macidea
prosił o spotkanie. - przyłożyła dwa palce do skroni i
zasalutowała. - Alisson Clark, melduje się.<br />- Szeregowy Simon
Fallover - podał jej dłoń, którą ona delikatnie uścisnęła. -
Reszta moich podwładnych jeszcze nie dotarła. - rzekł całkowicie
poważny.<br />Alisson otworzyła buzię ze zdziwienia. Nie wiedziała
co powiedzieć.<br />- Spocznij! - krzyknął jej w ucho Simon. Drgnęła
przerażona.<br />- Nie wnikaj w niego - powiedział Nate dalej strojąc
gitarę. Spojrzała na niego, a później się ocknęła jakby
dopiero zauważyła, że jeszcze ktoś tu był. W tym momencie wszedł
Carl z Angelą, która trzymała się jego ramienia.<br />- Oo, jesteś
już - powiedział wesoło Carl. - Widzę, że cię przywitali? Ten
strach w twoich oczach widać z daleka. Rozluźnij się.<br />- Dobrze! -
klasnął w dłonie. - Rozstawcie krzesła w koło. Gdzie Jena? -
spytał. Wzruszyliśmy ramionami.<br /> Gdy usiedliśmy już w kole do
twierdzy wparowała Jena. Dalej nie mogę się przyzwyczaić, że nie
ma na sobie czarnych ubrań. Od jakiegoś czasu używa mniej czerni i
wygląda ślicznie.<br />- W końcu Jena zaszczyciła nas swoją
obecnością, siadaj - rzucił Carl. Posłusznie usiadła obok Simona.
<br />- Dobrze - zaczął Car. l- Dziękuję, że przyszliście. Jak
zapewne zdążyliście zauważyć mamy nową osobę w naszym kręgu. -
wskazał na Alisson. - Przedstaw nam się.<br />- Alisson Clark-
chrząknęła. - Trafiłam tu wczoraj wieczorem.<br />- Alisson. - przejął
pałeczkę Carl. - Jest tu z takich samych powodów.<br />- Sprzeciw! -
rzucił Simon. - Każdy z nas jest tu inny, bo nie pasował do żadnej
grupy. Tu trafiają wyrzutki.<br />- Masz rację. - pokiwał w zamyśleniu
głową. - Zaczniemy od mojej lewej. Przedstaw się i opowiedz o
sobie. - zwrócił się do Angie.<br />- Angela Morris. Carl prosił mnie
żebym więcej nikogo nie wkręcała, więc nie owijając w
bawełnę... nie widzę. - Alisson drgnęła słysząc te słowa. -
Chciałabym cię zobaczyć, Alisson. Mogę?<br />- Jak? - zapytała
cicho.<br />- Podejdę do ciebie i dotknę twojej twarzy, dobrze? -
spytała Angie. Alisson kiwnęła głową i patrzyła zafascynowana
jak Angela podchodzi.<br />- Cześć Nate. - rzuciła przechodząc obok
niego. Kucnęła przed Alisson i dotknęła swoimi opuszkami jej
twarzy. Trwało to około minutę. Potem Angie wstała i bez słowa
usiadła koło Carla. <br />- Katherine Evans. Mów mi Katty albo Kat -
zaczęłam. - Trafiłam tu 3 miesiące temu czy 4. Straciłam poczucie
czasu. Wiem, że zaczynało robić się chłodno, a teraz już
zaczyna topnieć śnieg. Straciłam obu rodziców w tym samym czasie.
Przepraszam, że tak rzuciłam się na ciebie przed wejściem. - wcale
nie było mi przykro. <br />- Rozumiem. - skinęła głową.<br />- Natchaniel
Collarge, Nate. Cóż jestem jaki jestem i nic na to nie
poradzę.<br />- Tajemniczy Nathan - szepnął Simon.<br />- Znowu mam cię
ciągnąć za język? - zapytał Carl.<br />- Po co mam mówić więcej?
Jestem człowiekiem! Trochę przeklętym, ale człowiekiem. - rzucił
Nate zakładając ręce na piersi.<br />- Cytujesz Allen'a Walker'a,
mądrze - pochwalił Carl. - Nie ważne. Dalej.<br />- Jena Dover -
mruknęła. - Nie wiem teraz kim jestem. Te zajęcia mnie zmieniły.
Kiedyś Simon określił mnie "Malowaną Czarownicą" -
uśmiechnęła się na to wspomnienie.<br />- Mnie już znasz - zaczął
wesoło Simon. - Niektórzy stwierdzą, że jestem nienormalny,
psychiczny itd. Mógłbym tak wymieniać, a mnie po prostu rodzice
nie kochają. Oddali mnie tu, bo nie chcieli dziecka, który dużo
mówi. - zakończył ciszej.<br />- Świetnie - stwierdził Carl. - Jestem
z was dumny. Jena zajmiesz się Alisson. <br />- Ale... - zaczęła Jena.
<br />- Nie słyszę żadnego ale... - przerwał jej Carl. Teraz inne
sprawy...<br /> Zaczął nawijać o wychowaniu i tym podobne. Nikogo to
za bardzo nie interesowało. <br />- Gips mi pękł! - krzyknął Simon
przerywając.<br />- Zostaw go - rozkazał Carl. - Jena, zaprowadź go do
pielęgniarki.<br />- Coś ty się mnie dzisiaj tak uczepił? - zapytała
Jena ze śmiechem, ale wzięła Simona i wyszli. <br />- Carl...dlaczego
ty o sobie nie opowiesz? - spytał Nate niespodziewanie. Spojrzałam
na niego. <br />- To chyba nie potrzebne. - wzruszył ramionami. <br />- Owszem.
Potrzebne. - odezwałam się. Patrzyłam mu prosto w oczy. <br />- Chcemy
się dowiedzieć. - Nate pokazał najpierw palec wskazujący u lewej
ręki. - Gdzie się uczyłeś? - wskazał kolejny palec. - Jak się tu
dostałeś?<br />- Dość. - przerwał.<br />- Carl- szepnęła Angela
łapiąc go za ramię. - Oni wiedzą.<br />- Angela, oprowadź Alisson. -
przekazał jej. Angie zrobiła o co prosił. Zostaliśmy tylko we
troje. Nate, ja i Carl.<br />- Skąd? - spytał. <br />- Jesteśmy
sprytniejsi niż ci się wydaje, Carlos - powiedziałam.<br />- Dlaczego
wszystkich okłamujesz? - spytał spokojnie Nate.<br />- To nie tak -
zaprzeczył Carl.<br />- A jak? - rzuciłam.<br />- Kiedyś ta szkoła była
najlepszą szkołą w mieście. Wychowałem się w ośrodku, bo moi
rodzice też zginęli jak miałem 5 lat. Byłem wystarczająco mądry
żeby zrozumieć co się stało. Jak pewnie wiecie byłem uzdolnionym
dzieckiem. Wyrzutkiem. Kiedy w wieku 15 lat zacząłem studia
dowiedziała się o mnie Brenda, która wtedy zaczęła zarządzać
ośrodkiem. Zaświadczyła mi, że mam zagwarantowaną pracę u niej.
Andrew, ten którego poznaliście wtedy w piwnicy...zawsze mi
zazdrościł. Nadal jest zakochany po uszy w Brendzie... Chce mnie
upokorzyć przed wszystkimi. Uczyłem się z nim, więc zna prawdę.
Brenda wykorzystuje to, że wyglądam starzej niż wskazuje mój
wiek. - westchnął. - Mam 20 lat, skończone najwyższe studia i
dodatkowo zaliczyłem psychologię. Jeżeli ktokolwiek by się o tym
dowiedział...zostałaby ze mnie miazga i wszyscy by o mnie mówili,
a tego chcę uniknąć. Obiecacie, że nikomu się nie wygadacie? -
spytał na koniec.<br />- Kto jeszcze o tym wie? - zapytałam odzyskując
mowę po dłuższej chwili.<br />- Stąd tylko kilku...Brenda, Adella to
ta co opiekuje się maluchami, Angela i wy.<br />- Angela? Nasza
Angela? - zdziwił się Nate.<br />- Tak. - na policzkach Carla wstąpiły
ledwo zauważalne rumieńce. Uśmiechnęłam się porozumiewawczo z
Carlem. W ten sposób dałam mu do zrozumienia, że o tym wiem.<br /> Kilka
dni później znowu odbyło się spotkanie. Wbiegłam spóźniona,
gdzie wszyscy czekali tylko na mnie. Przeprosiłam i usiadłam na
jednych z puf obok Simona.<br />-Dobrze, możemy zaczynać - powiedział
Carl patrząc to na mnie, to na Nate'a. - Alisson zgodziła się
opowiedzieć o sobie. Proszę oddaję ci głos.<br />- Co tu dużo
ukrywać - zaczęła. - Zostałam przeniesiona z innego domu dziecka.
Kilka lat temu mój ojciec zginął w wypadku samochodowym. Byłam
tam razem z nim...tyle, że ja żyje. On nie. - odchrząknęła. - Po
śmierci taty było kiepsko z kasą. Rok temu matka trafiła do
więzienia za handel narkotykami. Starała się jak mogła, ale
cóż... Poza mną jest jeszcze moja 10 letnia
siostra i 8 letni brat, którzy trafili do rodziny zastępczej. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nastąpiła cisza jak zwykle po takich wyznaniach.<br />- Oł -
skomentował Simon.<br />- Nie trafiłaś tu bez powodu - powiedział
Carl. - My. Jako grupa. Żyjemy inaczej. Mamy więcej luzu.<br />- U nas
jest po prostu... - zaczęła Angela.<br />- Rodzinnie - dokończył za
nią Carl splatając swoje palce z jej. Angie natychmiast poszukała
mojej ręki. Podałam ją ściskając mocno. Drugą wyciągnęłam w
stronę Nate'a. On złapał Jenę. Simon zadowolony uścisnął dłoń
swojej "Malowanej Czarownicy" i z niepewnością wziął
rękę Alisson. Carl zakończył krąg. Popatrzyliśmy na siebie.
Było w tym coś niesamowitego. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie,
ale nie mieliśmy całego dnia. Carl pokiwał w zamyśleniu głową.
<br />- Pamiętacie Louisa? - spytał. - No raczej przecież się z nim
uczycie, a przynajmniej niektórzy z was. Pani Dorothy będzie u nas
pracować. Zaprosiła nas na obiad. Co wy na to?<br />- Wyjazd?! -
zapytał Simon zrywając się z miejsca. Opiekun kiwnął głową. -
Haaa! Jak fajnie! - wyrzucił ręce w górę. <br />- Simon, Simon co z
ciebie wyrośnie. - Carl pokręcił głową ze śmiechem. - Dobrze. To
w sobotę o 10 wyjazd, a teraz wypad. Do nauki!<br />Zaśmialiśmy się
widząc Simona, który stał za Carlem i robił głupie miny.<br />- Czy
nauka jest taka śmieszna? - zapytał z powagą Carl.<br />- Panie
Macidea!- odezwała się Alisson zanosząc się śmiechem.
Odkaszlnęła i ponownie się odezwała. - Ktoś mi kiedyś powiedział,
że w życiu nie ważne co jest źle, nie ważne, że w środku
jesteś smutny...ważne żebyś umiał z tego wyjść i cieszyć się
nawet z małej rzeczy, a to jest już połowa sukcesu.<br />- Zgaduję,
że Simon jest za moimi plecami. - wskazał kciukiem za siebie. Wszyscy
pokiwaliśmy twierdząco głowami. </div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>***</b></i></div>
Po skończonej kolacji
podśpiewując pod nosem wyszłam z pokoju do biblioteki. Nie
musiałam przechodzić do szkoły. Ośrodek miał własną do nauki i
wyciszenia. Idealne miejsce dla kogoś kto lubi spokój. Nie można
tu rozmawiać, więc jest absolutna cisza nie wliczając przekładania
kartek. <br />Gdy tylko weszłam do środka uderzył mnie zapach
starych książek. Po lewej stało mosiężne biurko, za którym
siedziała wredna, mała klucha. Wszystkich uciszała bez względu na
wszystko. Dlatego wolałam jak jest ktoś na zastępie. Ostatnio była
młoda praktykantka i od razu atmosfera była o wiele lepsza.
Podeszłam do biurka zerkając na szafy sięgające sufitu. Zawsze
robiło to na mnie wrażenie. Gdzieniegdzie stały stare, metalowe
schody, dzięki którym można było dostać się na wyższe piętro.
Z przodu wygląda jakby było to jedną całością, ale tak na
prawdę ma kilka pięter. Przed tym wszystkim stoją stoliki, przy
których siedzieli inni. Taką bibliotekę każdy może pozazdrościć.
<br />- Słucham? - usłyszałam skrzeczący głos staruchy. Całkowicie
pochłonięta widokami zapomniałam po co tu przyszłam.<br />- Katherine
Evans - przedstawiłam się. Ta natychmiast zapisała mnie na listę.
Cokolwiek by zniknęło byłabym podejrzana. Takie zasady.<br /> Przeszłam
między stolikami do interesujących mnie książek. W pierwszym
rzędzie były książki ustawione od młodzieżowych romansów po
horrory. Na następnym znajdowały się materiały potrzebne do
szkoły, a na ostatnim naukowe. Lubiłam przejść się po wszystkich
piętrach patrząc na tytuły i autorów książek. Tym razem
zaczęłam od góry i całkowicie mnie zamurowało. Dosłownie.<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzEy_8p1QmX8H4iLLBZ7zBWfxq5IRdVIpdOkOdEiLKEImnT4Z5a91Egcie2fCN4GVsu7DT3cLOx4siUoIw27pXG2AJRcgPf3BIJXyLMgNIHJPqWhU9G5NBVQ_j0Tr55rYBeh7JbmnwxvU/s1600/dziewczyna-czytajaca-ksiazke-likely-pl-74d89067.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzEy_8p1QmX8H4iLLBZ7zBWfxq5IRdVIpdOkOdEiLKEImnT4Z5a91Egcie2fCN4GVsu7DT3cLOx4siUoIw27pXG2AJRcgPf3BIJXyLMgNIHJPqWhU9G5NBVQ_j0Tr55rYBeh7JbmnwxvU/s1600/dziewczyna-czytajaca-ksiazke-likely-pl-74d89067.jpeg" height="216" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Oł jeeee! Po długim oczekiwaniu mam rozdział! Nudny, ale mam! :3 Miał być już tydzień temu, ale net mi szwankował. </span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Alisson jest dodana do zakładki "bohaterzy"</span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Jak wrażenia? Potrzebuję oceny :) </span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Następny rozdział pojawi się...eee...kiedyś na pewno :) </span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Tia </span></b></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-77689695226182556792014-02-25T18:59:00.000+01:002014-03-05T16:14:41.839+01:00Fourteen "Tak. Kochany idiota."<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Wolnymi dłońmi zdjęłam taśmę i rozwiązałam oczy. Pomrugałam kilka razy żeby przyzwyczaić się do panującej tu ciemności. Na wyciągnięcie prawej ręki miałam ścianę, lewej schody. Pomachałam nogami sprawdzając czucie. Wydostałam się ze sznura i mogłam ustać. Jednym krokiem dostałam się do drzwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pomocy!- wrzasnęłam z całych sił. Walnęłam kilka razy. Zrzuciłam kurtkę i usiadłam opierając się o drzwi.<i> /Po co mam męczyć głos i tak mnie nikt nie usłyszy. Jeżeli porywacz mnie tu zostawił to niedługo wróci./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi.Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. Siedziałam w ciemnej celi. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To zdanie stało się moją mantrą. Powtarzałam je w myślach dołując się jeszcze bardziej. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wydawało mi się, że siedzę całe wieki, a znając życie byłam tu od 15 minut. Przesunęłam się w drugi kąt tak żeby widzieć wejście.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Siedziałam w ciemnej celi, kiedy usłyszałam jak otwierają się drzwi. Zobaczyłam oślepiające białe światło.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nate!- rzuciłam mu się w ramiona.- Uratowałeś mnie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przecież obiecałem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jak mnie tu znalazłeś?!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie ma czasu na pytania- odpowiedział z kamienną miną. Pociągnął mnie za rękę. Szliśmy korytarzami. Próbowałam coś od niego wyciągnąć, ale za każdym razem mnie uciszał. Po jakimś czasie wyszliśmy na korytarz pierwszego piętra gdzie znajdowały się pokoje dziewczyn. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Nate wepchnął mnie do mojego pokoju.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przebierz się.- rozkazał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jego mina mnie przerażała. Wolałam z nim nie dyskutować.- Czekam za drzwiami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ręce mi się trzęsły kiedy wyjmowałam czyste spodnie i nakładałam koszulę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Gotowa?- zajrzał do pokoju Nate w chwili kiedy czesałam włosy.- Świetnie... chodź już.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Nate pukał co jakiś czas w ścianę co doprowadzało mnie do szału. Miałam wrażenie, że to jakiś cholerny sen, z którego nie mogę się obudzić.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W końcu zatrzymał się przed jakimiś drzwiami. Nate spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Mam nadzieję, że mi wybaczysz- szepnął puszczając moją rękę. Z hukiem otworzył drzwi i pchnął mnie do środka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wszystkiego najlepszego!!!- wrzasnęli wszyscy ludzie zebrani na około tortu, na którym paliło się kilka świeczek. Zasłoniłam dłonią usta.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Który dzisiaj?- szepnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-19 luty- powiedział Nate. Zaczął śpiewać "Sto lat", a reszta się do niego przyłączyła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Patrzyłam na zebranych ze łzami w oczach. Po prostu bajka. Nigdy bym się nie spodziewała takiej akcji. Nawet nie wiedziałam kiedy tak szybko minął czas. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę spędzała urodziny w takim towarzystwie. Łzy popłynęły mi po policzkach. Rozglądałam się po wszystkich uśmiechniętych twarzach. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Sto lat!- krzyknęli na koniec. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki- powiedziała spokojnie Angela. Spojrzałam na Nate'a, który stał obok. Poklepał mnie po plecach dodając mi otuchy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podeszłam do stołu. Poczułam ciepło bijące od świeczek. Ogień. Rodzice. Zamknęłam oczy pozwalając łzom spływać do woli. Podniosłam głowę, w górę i w myślach podziękowałam za wszystko. Nachyliłam się, wzięłam głęboki wdech i zdmuchnęłam. Przyjaciele bili brawa. Ktoś zapalił światło.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem- Brak mi słów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pociągnęłam kilka razy nosem i wytarłam łzy, które uporczywie pojawiały się na nowo. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Angela jako pierwsza podeszła do mnie składając życzenia. Przytuliłam ją mocno. Później podeszła Jena i Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie płacz, bo i ja będę- powiedział Simon śmiejąc się. Uściskałam ich obu. Kolejno podeszło jeszcze kilka osób, które mnie znały. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odetchnęłam głęboko kiedy każdy poczęstował się tortem. Wyłowiłam Nate'a wzrokiem i bez słowa się do niego przytuliłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jutro ciebie zabiję- wyszeptałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ucieknę- zaśmiał się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Puścili muzykę i reszta się ucieszyła. Śmiali się, wygłupiali i tańczyli. W pewnym momencie zrobił się tłum. Przyszli inni domownicy spragnieni zabawy. Zauważyłam Angelę jak ktoś pomógł jej wyjść. Poszłam do niej tym samym opuszczając mini imprezę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Razem poszłyśmy do pokoju. Gdzie w ciszy zaczęłyśmy rozmawiać. Kiedy spytałam o porwanie i skąd wiedzieli, że mam urodziny. Angie wzruszyła ramionami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie mogę nic powiedzieć. Nate mi zabronił.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ach ten Nathaniel!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaśmiałyśmy się. Angela podarowała mi małą paczuszkę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Może nie jest to nic wielkiego, ale...- powiedziała. Dostałam naszyjnik z napisem "Forever".</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dziękuję- szepnęłam- To wszystko tak szybko minęło. Myślałam, że nie uda mi się z nikim zaprzyjaźnić i moje życie upadnie. Po śmierci rodziców myślałam o samobójstwie...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katherine Evans!- wykrzyknęła Angela, a ciszej dodała- Nie ważne co będzie się działo nigdy o tym nie myśl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Moi rodzice zginęli w pożarze...i ja- w moich oczach pojawiły się łzy- ja...mało co nie zginęłam. Byłam głupia i pusta to wy nauczyliście mnie życia. Obiecałam sobie nie płakać w sprawie rodziców, ale tak się nie da!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Angela przytuliła mnie i tak siedziałyśmy przez dłuższy czas.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty...- zaczęła Angela- Kiedy już tak sobie się zwierzamy...Koo...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dzieeewczyny!- do pokoju wparował Simon- Co wy tak siedzicie? Hę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Simon, wypad z pokoju zanim wszyscy dostaniemy karę!- krzyknęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Simon, Simon i Simon. Wszyscy mnie wyganiają! Ja chcę spaaaać- rzucił się obok nas na łóżko. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spojrzałam na niego ze śmiechem. Chciałam coś powiedzieć, ale on już spał albo udawał, że śpi. Położyłyśmy się z Angelą na jednym łóżku. Szeptałyśmy między sobą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty...- zaczęła Angie- Ko...kocham Carla.- zająknęła się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Aaaa Angie! Dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? Widziałam to już wcześniej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie widziałam jej miny, ale przez chwilę nic nie mówiłyśmy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Angie...dlaczego Carl nas oszukuje?- zadałam jej pytanie, które dręczy mnie od dawna. Zagryzłam wargę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Skąd wiesz?- spytała głośno przełykając ślinę- Nikt nie może się dowiedzieć! Rozumiesz? Nikt, bo inaczej będzie źle.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Doobrze- powiedziałam powoli- Czyli ty znałaś prawdę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pewnie, że tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Angela...od kiedy ty i Carl?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie ma nas- mruknęła.- Wcześniej mnie zranił i teraz bardzo tego żałuje.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ale ty go kochasz, tak?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-I to jest najgorsze. Serce mówi kocham, a rozum przestań o nim myśleć.- przerwała żeby wytrzeć łzy- Znowu płaczę przez tego frajera...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przytuliłam ją na tyle ile pozwalało łóżko, że też Simon musiał się wpakować do nas do pokoju.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przepraszam Katty- chlipnęła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie masz za co. Śpij już. Jesteś zmęczona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ech...dobranoc.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Angela odwróciła się w drugą stronę i po chwili usłyszałam jej cichutkie pochrapywanie. Wsłuchałam się w jej oddech po czym sama zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć dziewczyny! Czas wstawać!- krzyknął Simon tuż koło mojego ucha. Miałam ochotę zdzielić go patelnią. Szkoda tylko, że nie mam jej przy sobie. Musiałam zadowolić się poduszką. Niestety Simon uniknął mojego pocisku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty, kotku. Nie złość się. Rarr- zamruczał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co ty bierzesz od samego rana?- powiedziała zaspanym głosem Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ajaj, marudzicie. Idę do swojego pokoju. Narka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co za idiota...- mruknęła Angie w poduszkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przyznaj się. Bez tego idioty byłoby nudno.- zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak. Kochany idiota.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ooo, słodko. Kochacie mnie- głowa Simona wystawała w drzwiach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co ty tu jeszcze robisz?- spytałam zaskoczona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zapomniałem spodni- wszedł do pokoju w bokserkach i koszulce. Zgarnął z podłogi spodnie. Zasalutował i wyszedł. Pokręciłam głową. Wstałam z łóżka z wielkim jękiem. Jednak na tych łóżkach ciężko spać w dwie osoby. Wzięłam ubrania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Idę do łazienki- poinformowałam Angelę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Wracając z łazienki spotkałam Carla. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-O, Kat- zatrzymał się- Przekaż reszcie, że dzisiaj spotkanie o 12.30- i poszedł dalej. Wzruszyłam ramionami. Weszłam do pokoju, a Angela dalej nie wstała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wstawaj śpiochu!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie!- krzyknęła zakrywając się kołdrą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wstawaj nie gadaj.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Spalę się ze wstydu. Już czuję, że się roztapiam przed samą sobą!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co ty bredzisz?- spytałam zdezorientowana.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-W końcu przyznałam się, że w głębi duszy nadal kocham Carla.- wsadziła głowę w poduszkę i wrzasnęła.- Już mi lepiej- stwierdziła. Jakby nigdy nic wstała podchodząc do szafy. Potknęła się o moje buty. Zignorowała je. Dziwne. Zazwyczaj krzyczała na mnie za rozwalone rzeczy na środku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jestem głodna. Chodźmy na śniadanie- powiedziała.- Tylko się przebiorę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kilka minut później szłyśmy pod rękę śmiejąc się z nie wiadomo czego. Normalka. Zgarnęłam tackę na jedzenie i przesunęłam się wraz z kolejką. Kolejno opisywałam co gdzie leży żeby Angela sama sobie wybrała co chce. Usiadłyśmy przy stoliku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wiecie, że Kat i Angela mnie kochają?- zaczął Simon. Nate uśmiechnął się pod nosem, a Jena parsknęła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ty się tak nie uśmiechaj- wskazałam na Nate'a.- Mamy do pogadania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Patrz, bo się boję- zaśmiał się.- Mam do pomocy mojego, silnego kumpla Tommy'ego. Widziałaś jego mięśnie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zamknij się już i daj nam zjeść- warknęła Jena. Słowa Nate'a dały mi do myślenia. Jeszcze ten jego ironiczny uśmieszek...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG0-r2F_46XlrBTAQRdW-azLYe5GDbGlRxQ-fgy0-T6fFyTX74kwVb5hO_A6aZtrD6W0Upcts9gRY9pmR884XRAqtRHkRDSb14yi9U9BpEfj-N9F7gNolVvN-7Q8uYBFotV1AJJl2EFaU/s1600/zakochani-sie-przytulaja-likely-pl-e5c22fcd.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG0-r2F_46XlrBTAQRdW-azLYe5GDbGlRxQ-fgy0-T6fFyTX74kwVb5hO_A6aZtrD6W0Upcts9gRY9pmR884XRAqtRHkRDSb14yi9U9BpEfj-N9F7gNolVvN-7Q8uYBFotV1AJJl2EFaU/s1600/zakochani-sie-przytulaja-likely-pl-e5c22fcd.jpeg" height="266" width="400" /></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Troszku miało być inaczej, ale chyba tak też jest dobrze. Dziękuję Ci Olu za pomoc w wymyśleniu. Bez ciebie utknęłabym w miejscu ;*</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Co jak co, ale wolałabym nie mieć takiej niespodzianki jak Kat. Nie z tą częścią porwania ;) </b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Mam jedną prośbę. Każdy kto czyta napisze komentarz, a anonimki niech się podpiszą. Chcę wiedzieć kto czyta i nie jest aż tak leniwy żeby napisać jedno słowo.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Tia :#</i></span><br />
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><br /></i></span>
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><i>Kolejny rozdział pojawi się nie wiem kiedy :c</i></span><br />
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><i> Po troszku coś dopisuje, </i></span><br />
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><i>ale mam masę nauki i brak czasu. </i></span><br />
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><i>Sorrki, że będziecie musieli czekać</i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-52286551422968586642014-02-20T20:04:00.000+01:002014-02-20T20:05:09.641+01:00Thirteen. "A my na to jak na lato!"<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Jednak nie mogłam tego zrobić. Po prostu czułam, że to nie jest właściwa opcja. Dowiedziałby się, że szperaliśmy w papierach. Zamiast tego spytałam się o koncert dla Angie. W jego oczch zauważyłam smutek. Kolejna zagadka. Co jest między Carlem, a Angelą?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jeszcze nie wiadomo. Może w ogóle nie będzie potrzebny. Brenda znalazła tańszego lekarza.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tańszy nie zawsze oznacza lepszego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wzruszył ramionami i przeprosił mnie. Chciał zostać sam. </span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> W poniedziałek znowu zaczęła się szkoła. Lekcje ciągnęły się okropnie długo. Myślałam, że już nie wysiedzę dłużej i wyjdę z siebie. Nikt nic nie odstawiał. Cisza w klasach. Nudy. Kiedy przyszedł czas na lunch zebraliśmy się w fortecy i dyskutowaliśmy na różne tematy. W którymś momencie Angela zamachnęła się łyżką coś tłumaczą, ale nie wiedziała, że zostały na niej pozostałości jogurtu. Rozpryskał się na oku Simona. Ten w zwolnionym tempie wytarł oko po czym wziął serek i machnął w Angelę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Oddałem!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nnnie chcący to było. Ty pawianie!- krzyknęła Angela. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>/Kocham ich. Zdałam sobie sprawę, że są jacy są, ale nie zamieniłabym ich na nikogo innego./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Wróciliśmy do szkoły i znowu musieliśmy siedzieć na tych twardych krzesłach. Godzinę później mieliśmy okienko. Każdy robił co chciał. Poszłam do biblioteki. Znalazłam cichy kąt z dala od innych i wyciągnęłam książkę z geografii.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wolne?- spytał mnie jakiś chłopak po jakimś czasie. Kiwnęłam głową nie odrywając wzroku od tekstu. Odkaszlnął i poprawił się na fotelu. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Eghm- mruknął. Nie wytrzymałam i spojrzałam na niego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-O, kurcze- zaśmiałam się- Cześć Lou.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pilna uczennica z ciebie- uśmiechnął się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Muszę zaliczyć sprawdzian. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Mogę zadać ci jedno pytanie? Później sobie pójdę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Obiecujesz?- spytałam uśmiechając się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Czy wasz ośrodek robi za akademik? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie jestem pewna...mogę zapytać.- odpowiedziałam dalej czytając tekst.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Daj mi znać jeszcze dzisiaj- powiedział wstając.- Tu masz mój numer.- wsunął kawałek kartki do mojego podręcznika. Spojrzałam w górę, ale widziałam tylko oddalające się plecy.<i> /O co ja miałam zapytać...hę?/</i> Przeczytałam jeszcze kilka razy to samo i później poszłam na lekcję. Od razu po dzwonku nauczycielka rozdała sprawdziany. Zabrałam się do pisania. Ciągle męczyło mnie o co miałam zapytać. Siedziałam patrząc się bezużytecznie na kartkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Już wiem!- krzyknęłam po jakimś czasie. Zamknęłam dłonią usta. Każdy zdążył odwrócić się w moją stronę. Nate uśmiechał się pod nosem jeszcze długo po tym, ale to nieważne. <i>/Louis pytał się o miejsca w ośrodku..ale ze mnie pacan./ </i>Kiedy uspokoiłam swoje myśli zdołałam rozwiązać kilka zadań. Mam nadzieję, że dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po skończonych lekcjach schodząc do szatni po kurtkę Nate podbiegł do mnie z pytaniem o czym wiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Louis chciał coś ode mnie, ale go nie słuchałam.- wzruszyłam ramionami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie przepadam za nim- Nate zmarszczył nos.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co ci zrobił?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Może dlatego, że boję się zmian?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ty boisz się zmian?- zapytałam wskazując na niego palcem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tylko jednej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jakiej?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Boję się zostać bez ciebie- odparł bardzo poważnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nigdzie się nie wybieram- zaśmiałam się.- Nawet jeśli Lou mnie porwie i będzie trzymał w lesie...to ty mnie uratujesz. Umowa stoi?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Stoi.- odpowiedział ze śmiechem.-Chodźmy na lekcję. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>***</i></b></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po obiedzie poszłam do gabinetu Carla.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Carl- przywitałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co tam, Kat?- spytał podnosząc głowę z nad sterty papierów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przydałaby ci się tu pomoc.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Oj taaak. Nie mogę tego ogarnąć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Poradzisz sobie- uśmiechnęłam się podnosząc tylko kąciki ust.- Czy ktoś może tu wynająć pokój?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jeżeli ktoś tu pracuje. Tak bez niczego to nie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Okej, a mogę zadzwonić?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tam masz telefon.- wskazał za sobą.- Pójdę do łazienki żebyś mogła spokojnie porozmawiać</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dzięki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Carl westchnął, wziął kubek i wyszedł. Podeszłam do telefonu stacjonarnego. Wybiłam numer i wsłuchałam się w sygnał oczekiwania. Po 4 sygnale usłyszałam głos dziewczynki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Lucy albo Lisa- przywitałam się- Jest Louis?- kiedy tylko zadałam to pytanie usłyszałam z dala jego głos.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie oddam!- wrzasnęła- Lisa, oddaj! Nie...bo wrzucę go do wody.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Lisa- powiedziałam, bo miałam dość słuchania ich obu chociaż wyglądało to zabawnie.- Jeżeli oddasz telefon Louisa odwiedzę cię i się z tobą pobawię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Obiecujesz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zrobię co się da- po wielu szumach i szmerach w końcu odezwał się Louis.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Halo?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Lou.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty- nie widziałam go, ale wiedziałam, że się uśmiecha.- Co tam?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pytałam Carla o pokoje. Powiedział, że jedynie w przypadku kiedy jest jakiś pracownik.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie wiem czy wiesz, ale to ja chcę mieć bliżej do szkoły. Dobrze się składa, bo moja mama szuka pracy. Nie wiesz czy poszukują księgowej?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-To już musi sama przyjechać i spytać. Muszę kończyć. Carl wraca. Pa Lou.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Kat- powiedział. Wcisnęłam czerwony guzik i odstawiłam telefon na miejsce. Wychodząc natrafiłam na Carla z kawą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Już?- spytał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak, dzięki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i nie wiem kiedy zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Poczułam szturchnięcie w ramię. Otworzyłam jedno oko. Zobaczyłam Angelę i te jej brązowe oczy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Coest?- wychrypiałam jeszcze przez sen.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kolacja.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ugh!- westchnęłam wstając. Przetarłam oczy.- Możemy iść.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zeszłyśmy do fortecy i usiadłyśmy przy naszym stoliku. Reszta już tam była.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Elo, elo. Nadajemy prosto z jadalni- Simon wziął do ręki widelec, który robił za mikrofon- Mam jedno pytanie do pani. Czemu spałaś w środku dnia?- podstawił mi "mikrofon" pod nos. Odsunęłam go dla bezpieczeństwa, bo z Simonem nigdy nie wiadomo</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie wiem- odparłam. Zaczęłam jeść kanapki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Słuchajcie ludziska- zaczęła Jena.- Proponuję po kolacji gdzieś iść. Co wy na to?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-A my na to jak na lato!- wykrzyknął Simon- Sorrki, poniosło mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zignorowaliśmy go.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Gdzie?- zapytała Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jeszcze nie wiem. Przed chwilą o tym pomyślałam.- odpowiedziała Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Na śnieg!- rzucił Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie kurde! Na plażę.- powiedział Nate.- To oczywiste. Tylko nie możemy wyjść poza teren- zasmucił się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Czemu nie?- zapytała Jena.- Pójdziemy do lasu!- zachwyciła się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie mogę dostać kolejnej kary. Carl tak powiedział...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spojrzeliśmy na niego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Carl ci groził?- spytała Angie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie- zaśmiał się Nate- A dobra. Mam do gdzieś. Idę się przebrać i widzimy się na zewnątrz. Później coś się wymyśli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Każdy mruknął zgadzając się na taką propozycję.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Spotkaliśmy się pod szkołą. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Carl nam pozwolił iść do lasu- powiedziała Angela z uśmiechem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pobawimy się w...chowanego!- wykrzyknął Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ale...- zaczęła Jena zamyślając się- W sumie to nie jest zły pomysł. Bawimy się w lesie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tam nie ma kryjówek- powiedziałam zniechęcona tym pomysłem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zdziwiłabyś się- odpowiedział Nate. W tym momencie podeszli do nas Stevie i jakiś chłopak. Kojarzę go...tylko nie wiem skąd.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Siemanko- przywitała się Stevie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Siema naaara- mruknął Simon stojący przy mnie. Tylko ja go usłyszałam. Zaśmiałam się pod nosem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chcecie się do nas przyłączyć?- zapytała Angie, a ja miałam ochotę ją udusić. Miał to być nasz wypad.- Idziemy bawić się w chowanego do lasu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Super!- podskoczyła Stevie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tooo...kto ostatni w lesie ten szuka!- krzyknął Simon w biegu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ja się nie bawię!- krzyknęła Angela. <i>/Kiedyś zdziwiłabym się czemu niewidoma osoba będzie bawić się w chowanego, ale teraz nie zwróciłam na to uwagi. Otóż Angela ma niesłychanie dobry słuch. Usłyszy z daleka każdy krok i każde najmniejsze poruszenie. Ma największe szanse z nas wszystkich./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kim jest ten chłopak?- spytałam idąc z Angie. Reszta była daleko z przodu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tommy, kolega Nate'a. Jeden z normalniejszych- uśmiechnęła się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po kilku minutach dotarliśmy do początku lasu. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty nie będziesz szukać, mimo że byłaś ostatnia- zaczęła Jena- Nasz kochany Simonek szuka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ten w odpowiedzi wystawił jej język. Powiedzieli mi zasady. Musieli wcześniej już tak robić.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kiedy się szuka trzeba mówić co jakiś czas żeby reszta wiedziała, że to osoba szukająca. Ze względu na Angelę ona zawsze jest z kimś w parze. Wypadło na ciebie. Możemy także rozbiegać się do czerwonych wstążek rozwieszonych gdzieś tam.- Nate wprowadził mnie w ich zasady.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-To zaczynamy. Liczę do 50. Start!- krzyknął Simon i ruszyliśmy w las. </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trzymałam Angie z rękę i prowadziłam przez gęsty las. Co jakiś czas spotkałam zielone wstążki. Zapytałam o nie Angelę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Żebyś wiedziała, że jesteś na dobrym terenie. Cii ktoś tu się zbliża.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ukucnęłyśmy za krzakiem i chwilę później usłyszałam głos Simona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Znajdę was! Nieważne jak, ale znajdę!- zaśmiał się- Stevie! Twoja czapeczka się świeci!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-A niech to!- krzyknęła.- Szukajmy dalej razem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Stopy zaczynały mnie już boleć od ciągłego kucania, więc postanowiłam wstać. Zapomniałam o zdrętwiałych nogach i potknęłam się o wystające korzenie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Auć!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty! Słyszę cię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra masz mnie Simon!- odkrzyknęłam.- Sorry Angela, ale już miałam dość.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Okazało się, że tylko nas szukali. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nate? Co ci się stało?- zapytałam patrząc na jego rozerwane spodnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Spadłem z drzewa ze śmiechu. Simon zaczął wołać nas jakby wołał psa.- zaśmiał się.- Teraz Jena szuka. Simon bierze Angelę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak oto byłam zdana na siebie. Wbiegłam głębiej w ciemny las. Widziałam wstążki, więc było dobrze. Ustałam za drzewem na końcu wyznaczonego miejsca. Przed oczami miałam czerwoną wstążkę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Czekałam jakieś 10 minut. Stanie samemu w tym miejscu to jakiś koszmar. Miałam dość. Wyszłam zza drzewa i skierowałam swoje kroki w stronę, z której przyszłam. W którymś momencie usłyszałam trzask łamanej gałązki. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Dziwne. Przecież powinnam słyszeć głos szukającego. Raptem poczułam rękę na buzi. Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam. Otworzyłam szeroko oczy. W mojej głowie pojawiły się okropne obrazy. Za dużo oglądania horrorów w przeszłości. Kopałam ile mogłam, ale to nic nie dało. Ten ktoś zawiązał mi oczy. Nie wiem jakim sposobem skoro dalej trzymał rękę na mojej buzi! Ktoś mu pomaga. <i>/Ratunku!!!/-</i> krzyczałam w myślach. Próbowałam ze wszystkich sił. Nic z tego. Poczułam jak ktoś przerzucił mnie przez ramię. Głowa zwisała mi w dół. Na ustach miałam taśmę, a nogi i ręce związane. Ładnie pachniał ten mój porywacz. <i>/Tylko ja potrafię myśleć m takich chwilach o takich błahostkach./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Sto lat później posadzono mnie na czymś twardym. Rozwiązano ręce i chwilę później usłyszałam trzaski zamykanych drzwi, a później szczęk zamykanego zamka. <i>/Po prostu świetnie! Kiedy mówiłam dla Nate'a o porwaniu, to żartowałam!/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>/A jeśli to Louis mnie porwał?! Nie! To jakiś absurd./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzQ7X3jxMcOX1odd19sYFKnNIfbaFLyycbH4uHdv9jX-tpA8XBOUPX8m_F4DSkZg9qORXEv4IOM9rZFIRguEH_HabXokBRTrnObY6TG0vbr_L9W3aad_twpmCAOJRD72CJfb2tJCDNF6c/s1600/chlopak-w-kapturze-likely-pl-0e2e6e46.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzQ7X3jxMcOX1odd19sYFKnNIfbaFLyycbH4uHdv9jX-tpA8XBOUPX8m_F4DSkZg9qORXEv4IOM9rZFIRguEH_HabXokBRTrnObY6TG0vbr_L9W3aad_twpmCAOJRD72CJfb2tJCDNF6c/s1600/chlopak-w-kapturze-likely-pl-0e2e6e46.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Eghm noo, więc kolejny rozdział dodaje wcześniej. Chce mi się śmiać :D Nic więcej Wam nie napisze!</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Tia ;*</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Nommm</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>5 Komentarzy = 14 Rozdział.</b></i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-29749961453498813012014-02-15T11:35:00.000+01:002014-02-15T11:35:22.060+01:00Twelve "Nie wciskaj mi kitu" <span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Serce biło mi coraz mocniej. Słyszałam zbliżające się kroki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co teraz?- spytałam poruszając ustami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nate wskazał dalszy korytarz. Wyjrzałam upewniając się gdzie jest intruz. Widziałam cień na ścianie. Był coraz bliżej jeszcze kilka kroków i nas zauważy. Wyszłam pociągając za sobą zdziwionego Nathana. Starałam się cicho stawiać kroki, ale i szybko. Byliśmy już tak blisko kolejnego zakrętu kiedy usłyszeliśmy głos.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kto tam jest?!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie poznał nas- szepnął Nate. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Stać!- wrzasnął podbiegając. Przyspieszyliśmy kroku skręcając w prawo. Raptem zatrzymał nas głos Carla.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co wy tu robicie?- spytał wynurzając się z cienia. W tym momencie dołączył do naszej trójki gościu, który nas gonił.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Carlos, to z twojej grupy?- spytał dysząc. Obejrzałam go od dołu do góry zatrzymując się na zmrużonyh oczach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak- odpowiedział Carl- Poznajcie mojego starego kumpla ze szkoły. Andrew Tanatan.- zwrócił się do nas.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie mogę powiedzieć, że mi miło pana poznać- powiedział Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cóż za niewychowana para! Sieroty- prychnął Andrew i zrzucił niewidoczny pyłek z garnituru. Carl kiwnął Nate'owi głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nathaniel Collarge. Przeszedłem w życiu więcej niż pan, więc nie wciskaj mi kitu o wychowaniu.- wskazał na mnie- A to jest Katherine Evans, niedawno straciła rodziców. Trzyma się lepiej niż pan, któremu zaraz żyłki pęknął.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dość i ty na to pozwalasz?!- rzucił się na Carla.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie wtrącaj się więcej do moich spraw. Moja grupa. Ja ją wychowuję! Kiedy w końcu zrozumiesz, że wygrałem?- spytał Carl zakładając ręce na piersi- Przegrałeś Andrew.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jeszcze zobaczymy. Jestem ciekawy co na to Brenda.- powiedział Andrew podnosząc głowę. Patrzyłam to na jednego, to na drugiego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-A komu uwierzy?- spytał Carl unosząc brew. Andrew chciał coś jeszcze dodać. Otwierał usta jak ryba, którą woda wyrzuciła na brzeg. Wskazał palcem na Carla, ale zrezygnował i odszedł. Głośne stukanie jego butów niosło się aż na schody.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie myślicie, że ujdzie wam to na sucho- zwrócił się do nas Carl- Widzimy się jutro o 9 w moim gabinecie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Masz gabinet?- spytałam przymilając się do niego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak. Brenda ma dużo na głowie ze szkołą, bo jej współpracownik się wycofał. Zajmuję się starszą grupą z ośrodka. Młodszych ma ktoś inny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kurcze, Carlos! Gratulację- rzucił Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie mów tak! Po prostu Carl, ok? A jeśli myślicie, że wywiniecie się od kary to grubo się mylicie. Jazda na górę. Za 10 minut sprawdzę czy jesteście w swoich pokojach. </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Obudziłam się strasznie niewyspana. Carl jak obiecał tak przyszedł sprawdzić. Potem długo nie mogłam zasnąć. Dopiero nad ranem udało mi się zmrużyć oczy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie śpij księżniczko- postukał mnie w ramię Nate.- Płatki ci zmiękły.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zostaw mnie- wymruczałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co ty robiłaś w nocy?- spytał ze śmiechem Simon. Spojrzałam na Nate'a i się uśmiechnęłam- Było tak od razu, mamy nową parę- szturchnął Jene, która zakrztusiła się jedzeniem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Idioto- warknęła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie przy stole- skarciła nas Angela.- Dajcie spokojnie zjeść śniadanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak jest, matko- zasalutował jej Nate. Zaśmialiśmy się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co Nate zrobił?- spytała Angie zaciskając mocniej rękę na widelcu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zasalutował- odpowiedział Simon. Angela wzięła zamach i rzuciła w Nate'a sztućcem. Zdąrzył tylko się schylić. Wycelowała bezbłędnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Bałwan- mruknęła- Najlepiej. Zaśmiewajcie się ze mnie!- krzyknęła wybiegając z jadalni.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co jej się stało?- spytał Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nigdy tak nie reagowała- zdziwiłam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zrobiłem coś złego?- wzruszył ramionami Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Okres.- stwierdziła Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pogadam z nią- powiedziałam wstając. Nate mnie zatrzymał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nienienie- powiedział- Ty idziesz ze mną do Carla.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Racja- przytaknęłam. Jena zgłosiła się na ochotnika i poszła z nią pogadać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zuch dziewczyna- powiedział śmiejąc się Simon, oparł rękę o policzek i spojrzał w okno.- Jest ślicznaaa.- rozmarzył się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Simon? Jesteś z nami? Czy porwali cię kosmici?- zapytał Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Życie jest małą ściemniarą...- zanucił Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co z nim?- szepnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Stwierdzam nie uleczalną chorobę. Stan uśpienia. Miłość.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ci, co znaleźli miłość prawdziwą-ą, swoje szczęście odnajdą- nucił dalej Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pomyliłeś piosenki- zauważyłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-A tam- machnął ręką wstając od stołu- Narka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć- odpowiedzieliśmy zgodnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ciekawe co Carl wymyśli- powiedział Nate kończąc pić herbatę.- Zbieramy się już 9.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Poszliśmy do gabinetu gdzie Carl już na nas czekał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Spóźnienie. Kolejne godziny pracy- miłe przywitanie nie ma co.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Carloo...- przerwał Nate widząc jego minę- Przepraszam. Carl. Zlituj się noo. Na niczym złym nas nie przyłapałeś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Prawda. Wystarczy, że byliście na zewnątrz po ciszy. Razem na dodatek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nic złego nie robiliśmy- powtórzyłam. Usiedliśmy na fotele wskazane przez opiekuna. Carl pokręcił głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie chcę was karać. To nie jest dobre rozwiązanie, ale Andrew naślę na mnie Brendę. Nie chcę stracić pracy żeby to on zajął moje miejsce. Jest zima. Weźmiecie grupę dzieci do zabawy na śniegu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cco?- otworzyłam szeroko oczy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tylko 4. Poproszę Adelli żeby wybrała odpowiednie dzieci- uśmiechnął się Carl. To nie był miły uśmiech. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie możesz dać nam czegoś do posprzątania albo pomalowania?- zapytał Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No pewnie...- już narosła we mnie nadzieja kiedy dokończył- że nie. Dzisiaj po obiedzie. Zgłoście się do Adelli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyszedł zostawiając nas samych.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Fuck.- podsumował Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-To nie będą grzeczne 5 latki, prawda?- spytałam spoglądając na Nate'a.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Znając Carla...to będą jakieś starsze. Wredne, małe karaluchy. Ugh! </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Może nie będzie źle?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Już to widzę.- westchnął.- Co z tymi papierami? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie mam pojęcia. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Mamy na niego haka?- przytaknęłam- Widzimy się na obiedzie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przytulił mnie i poszedł. Pokręciłam głową zdziwiona. </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po zjedzonym obiedzie ubrani na bałwanka, poszliśmy do innego budynku oznaczonego słoneczkiem. Odnaleźliśmy panią Adellię, która właśnie kończyła zawiązywać szalik jednej z dziewczynek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-O, jesteście już- powiedziała Adella.- Co takiego narobiliście, że Carl przysłał was do mnie? Jeszcze miał wymagania.- uśmiechnęła się promiennie ukazując rząd białych zębów. Zdziwiłam się, że dziećmi zajmuje się taka ładna kobieta. Ciemne włosy miała spięte w koczek, pełny makijaż i do tego miała jasną sukienkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Eghmm nie ważne- odpowiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobrze. Macie tutaj Zefirka Kefirka, kochanego żartownisia. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Po prostu Zefi. Nienawidzę tego imienia- warknął. Na oko miał jakieś 10 lat.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tutaj jest dziewczynka Nancy, uwielbia stawiać na swoim. Tu jest- wskazała chłopca w niebieskiej czapce- Rory, świetnie udaje inne odgłosy i jeszcze mała kruszynka. Lila. No cóż lubi "znikać". Uważajcie na wszystkich. Każdy z nich potrafi nieźle dać w kość.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-A mówiłem?- szepnął Nate, a głośniej dodał- Zemsta Carla. Rozumiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Długo musimy się nimi zajmować?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Godzinkę- uśmiechnęła się Adella.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">No to ciekawie się zapowiada. Dzieci wzięły się za rączki. Chłopak-dziewczyna. Jak miło. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Do widzenia pani Adellio- pożegnały się dzieci. Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy na górkę za ośrodkiem. Musieliśmy przejść kawałek. Nate szedł z przodu, a ja z tyłu. Po kilku minutach usłyszałam głos Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chodź tu do przodu głupia krowo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zmarszczyłam brwi. <i>/Nate nigdy by tak nie powiedział/ </i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co chcesz Rory?- spytałam siląc się na miły głos.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Skąd wiedziałaś?!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nate by tak nie powiedział. Nawet nie próbuj tych swoich sztuczek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wystawił mi język. Zignorowałam go. Doszliśmy na miejsce. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra dzieciaki- klasął w dłonie Nate- Jestem Nate, a to Kat. W razie czego wołajcie nas.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dzieci spojrzały na niego zdziwione.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Żadnych zasad?- spytał Zefir.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Żadnych- potwierdziłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zawsze są jakieś zasady- odezwała się Nancy.- Zasady muszą być, bo inaczej będzie źle. Nawet zasada "nie ma zasad" to jednak jest jakaś zasada.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nancy? To jest ta, która lubi stawiać na swoim. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobrze, więc będą zasady- powiedziałam, dzieci spojrzały na mnie morderczym wzrokiem. Teraz nie wiem czy powinny być te zasady czy nie- Najważniejsze żebyście nie zrobili sobie krzywdy ani nie oddalali się daleko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Katty? Gdzie ta mała? Co lubi znikać?- spytał Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Żartujesz, prawda? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Stała tu przed chwilą! Lila!- krzyknęłam. Rozglądałam się dookoła. Zauważyłam ją kilka kroków dalej za wielką kulą śniegu jej biała kurteczka idealnie wpasowała się w otoczenie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co robisz?- spytałam podchodząc do niej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Bałwanka- odpowiedziała Lila. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Może ci pomogę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiwnęła głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ma być duuuuuzi- rozłożyła swoje małe rączki- Taki duzi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pomogłam przetoczyć najwyższą kulę. Turlałam ją, aż zrobiła się wielkości fotela. Mogłam na niej usiąść. Zrobiłam drugą, trochę mniejszą. Przeszukałam wzrokiem co robi reszta. Nate został obrzucony śnieżkami, a mała Lila robiła głowę naszego bałwana. W życiu nie uniosę takiej kuli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nate!- zawołałam.- Chodź tu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co jest?- spytał podbiegając do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pomożesz?- wskazałam na kulę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Hej, dzieci!- krzyknął do reszty- Robimy bałwana. Pomagacie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dzieci kiwnęły głową. Wspólnymi siłami postawiliśmy "brzuszek". </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra robota- pochwaliłam.- Teraz trzeba znaleźć kamyczki na oczy i tak dalej. Tam pod drzewem jest tego mnóstwo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zostałam sama z Nathanem. Postawił głowę i przymocowaliśmy wszystko śniegiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ile jeszcze?- spytał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pół godziny. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zefir udawał, że ma broń i postrzelił Rorego, który zaczął kląć.- powiedział Nate.- A Nancy ciągle gadała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ech...- westchnęłam. Ulepiłam gałkę i rzuciłam w Nate'a. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Za co to?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Bez powodu- zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie żyjesz!- krzyknął. Ganialiśmy się śmiejąc i krzycząc na siebie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Mam cię- szepnął Nate sapiąc. Spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się łobuzersko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Berek!- krzyknął i uciekł. Zaśmiałam się na cały głos. Dogoniłam go przy bałwanie, gdzie dzieci wbijały mu ręce. Całkowicie o nich zapomniałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Fajnie się bawiliście?- spytała Nancy.- Zostawiliście nas samych. Nikt tak nie robi. No może czasami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spojrzałam na Nate, ale on podnosił Lile żeby mogła zrobić oczy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Berek- dotknęłam Rorego i zaczęłam uciekać. Reszta dzieci się przyłączyła. Widziałam jak Nate się przygląda. </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Odprowadziliśmy dzieci. Wszyscy byliśmy mokrzy i oblepieni śniegiem. Adella zaśmiała się na nasz widok. Odwzajemniłam uśmiech.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Psyjdziecie jesce?- spytała mała Lila kiedy wychodziliśmy- Fajnie było.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Adella spojrzała na nich zdziwiona. Zawołała inną opiekunkę, a sama wzięła nas na bok.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jak było?- spytała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Super- odpowiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Bez problemu- dodał Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Gratulację- powiedziała Adella zaskoczona. Uścisnęła nam dłonie i pozwoliła iść.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chyba dobrze nam poszło c'nie?- spytał Nate kiedy wchodziliśmy do naszego budynku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chyba- uśmiechnęłam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pół godziny później był obiad. Zjadłam wszystko. Byłam okropnie głodna. Angela, Simon, Nate i Jena znowu się o coś sprzeczali. Zignorowałam ich. Po obiedzie postanowiłam iść do Carla. Znalazłam go ze stertą papierów. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Hej- przywitałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Katty. Co tam?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przygryzłam wargę.<i> /Chciałam mu wszystko wykrzyczeć w twarz. Chciałam poznać prawdę. Chciałam wiedzieć dlaczego nas okłamał./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigyr1D1XoUnPV6e6VRXLqm2bfnwfgNsqxg1r_IXXIeMnI12e-TjS6LSyXF8tlVZyswzdbj-Q6N2b4zswb9C6XInOrXBC8NZxBFrRZkKAXTKX9-Go9mFimsHcGYmXqwTvkKYfBqhFbonLI/s1600/1904087_357813077691709_2051039229_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigyr1D1XoUnPV6e6VRXLqm2bfnwfgNsqxg1r_IXXIeMnI12e-TjS6LSyXF8tlVZyswzdbj-Q6N2b4zswb9C6XInOrXBC8NZxBFrRZkKAXTKX9-Go9mFimsHcGYmXqwTvkKYfBqhFbonLI/s1600/1904087_357813077691709_2051039229_n.jpg" height="274" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;"><br /></span></b></i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Pif paf! Mam kolejny rozdział! :3</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Dziękuję Natalio, że komentujesz.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Rawrr Tobie również. Mogę wiedzieć jak masz na imię? xd</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Następny rozdział pojawi się jak będzie <u>4 komentarze</u>.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><u>Macie może jakieś podejrzenia?</u></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><u>Co ma Andrew Tanatan do Carla?</u></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><u>Dlaczego Carl ukrył przed nimi prawdę?</u></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Tia ;*</b></i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-76489529645997216672014-02-09T20:23:00.001+01:002014-02-09T20:23:27.498+01:00Eleven "Nie płacz, myszko"<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> W końcu wyspałam się w swoim łóżku. Wracałam do zdrowia. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Kat.- do pokoju weszła Angie.- Fajnie, że już wstałaś. Przy śniadaniu każdy się o ciebie pytał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ooo serio? Która godzina?- wstałam z łóżka i zaczęłam szukać ubrań.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie długo obiad. Carl ogłosił zebranie, bo dawno nie było.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Simon już jest?- spytałam nagle.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak, rano. Idę na dół do naszej twierdzy. Poradzisz sobie sama?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jasne- powiedziałam. Angela wyszła nucąc jakąś piosenkę. Poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Od razu lepiej, stałam pod gorącym strumieniem wody i wyłączyłam się na chwilę. Nie myślałam o niczym. Po prostu stałam. Kilka minut później byłam w drodze do pokoju. Tam zarzuciłam na siebie bluzę i gotowa zeszłam do twierdzy. Wszyscy już tam byli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wszystko w porządku?- zapytał Nate podchodząc do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jasne- odpowiedziałam. W tym samym czasie zobaczyłam Simona. Miał rękę w gipsie. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Aaj- syknął- Gnieciesz mi moje obolałe żebra.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przepraszam- odsunęłam się od niego i usiedliśmy każdy gdzie chciał. Carl omówił z nami kilka spraw i ogłosił kulig. Simon się skrzywił.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Miłej jazdy- mruknął.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Możesz jechać z nami- oznajmił Carl- Będzie jeszcze ognisko...wiesz takie tam bzdety.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wolę jechać naszą grupką gdzieś jak będzie ciepło- powiedziała Jena. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Racja- potwierdził Nate, a ja tylko kiwnęłam głową. Carl zamyślił się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobrze moje człowieki- zaczął- Wszyscy jadą, a my zostaniemy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No i super- klasnął Nate w dłonie.- A co z tym konkursem? Dla Angeli?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dzisiaj dyrektorka ogłosi w szkole, a ośrodek już wie. Słyszałem szepty tu i tam...myślę, że to wypali.- Carl pokiwał głową w zamyśleniu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dziękuję- szepnęła Angie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jesteśmy razem z tobą- powiedział Simon- Tak jak wy byliście przy mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rozejrzałam się po sali i napotkałam wzrok Jeny, Simona, Carla i Nate'a...jeszcze tylko Angela. Ona musi odzyskać wzrok. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Idziemy na obiad. Później się spotkamy jeszcze raz.- powiedział Carl wychodząc z pomieszczenia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ruszyliśmy do fortecy gdzie większość osób już siedziała na swoich miejscach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Siadamy razem?- zapytał Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pewnie- odpowiedziała Jena. Spojrzałam na nich zdziwiona. Oni? Razem? Co się tu dzieje?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W jadalni unosił się zapach. <i>/Mmm risotto. Pyszotka./</i> Usiedliśmy przy stoliku koło okna. Odkąd tu jestem jadam tylko przy tym. Tylko Nate przysiadł się do chłopaków kilka stolików dalej. Zajadaliśmy dyskutując na temat małp. Tak. Małp. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kocham małpy- oznajmiła, w którymś momencie Angela. Zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Małpy to takie zabawne zwierzęta- powiedział Simon- Na przykład pawiany. Mają gołą dupcię albo makak japoński...takie są dziwne i mają eee sterczący biust.- wybuchnęliśmy śmiechem wszyscy oprócz Simona.- No co? Taka prawda. Możecie sobie wygooglować.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Albo wyrak- ku mojemu zdziwieniu powiedziała Jena- Mają takie duże oczyska.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie ma to jak rozmawiać o śmiesznych zwierzakach.- podsumowałam ze śmiechem</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Eeej! Albo ten ten Morris z Pingwinów- rzucił Simon- Palczak madagaskarski. Jest okropny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kiedyś jak byłam mała to widziałam jeża- zaczęła Angela- Tylko nie takiego zwykłego. To był ten pigmejski. Słodziak.- zachwyciła się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ja to chciałam mieć fretkę- powiedziała Jena.- Taką białą z czerwonymi oczami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po półgodzinnym dyskutowaniu zeszliśmy z powrotem do twierdzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Usiadłam na kanapie przy Nathanielu, który grał coś na gitarze. Dołączył do nas Simon i znowu zaczęliśmy gadać o głupotach. W którymś momencie Nate zaczął tak rechotać, że popłakałam się ze śmiechu. Do tego zaczął grać na gitarze jak szalony. W pomieszczeniu pojawił się Carl z Angelą. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Napisałam piosenkę.- pomachała kartkami Angela.- Nate? Zagrasz na gitarze?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiwnął głową i wziął od niej nuty. Zaśpiewała nam kawałek, a ja zaniemówiłam wrażenia. Nie wiedziałam, że tak ładnie śpiewa. Jeszcze wiele rzeczy muszę się dowiedzieć.</span><br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<a href="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lfr4njgl8T1qeuyelo1_400.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lfr4njgl8T1qeuyelo1_400.jpg" width="320" /></a><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wow Angie!- zachwycił się Simon- Fajnie było by żebyś to z kimś zaśpiewała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dokładnie- potwierdził Nate- Ja odpadam. Mogę jedynie podkład zagrać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Napisałaś to dzięki komuś?- spytała Jena- Tekst o uczuciu i takie tam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kiedyś napisałam. Poprosiłam pewną osobę żeby przepisała tekst i tada!- klasnęła w dłonie Angela.- Carl zaśpiewasz to ze mną?- spytała. Spojrzałam zdziwiona na niego. Ten tylko wzruszył ramionami. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Mógłbym spróbować. Spotkamy się wieczorem poćwiczyć tekst?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jasne- odpowiedziała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Godzinę później siedziałam w pokoju i próbowałam skupić się na lekcjach. Musiałam nadrobić zaległości. Zanim się obejrzałam była pora kolacji. Wyciągnęłam obolałe kości i rozejrzałam się za bluzą. -<i>"Pewnie zostawiłam w piwnicy"</i>- pomyślałam. Zeszłam do fortecy i wpadłam na Nate'a.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Szukałem ciebie- powiedział. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Po co?- spytałam biorąc jedzenie na tace. Kiwnął głową na pusty stolik. Poszłam za nim. Usiadłam na wskazane miejsce.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co jest?- zmarszczyłam brwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chciałem z tobą posiedzieć- poruszył zabawnie brwiami.- A tak poważnie. Zauważyłem jak przyglądasz się dla Carla. Podoba ci się on czy co?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie twój interes!- pochyliłam się w jego stronę.- Coś mi w nim nie pasuje.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak myślałem, że jednak nie jest w twoim typie.- trzepnęłam go w ramie- Za co to?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Za jajeczko- mruknęłam.- Co wiesz na temat Carla?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Poszperałem tu i tam...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No mów wreszcie!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Uczył się w naszej szkole- uśmiechnął się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No i? Nate do rzeczy...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra, dobra. Tak serio więcej nie wiem, ale podsłuchałem rozmowę między jakimś gościem, a dyrką ośrodka. Później dołączył do nich Carl i był strasznie oburzony. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-On coś musi ukrywać!- powiedziałam głośniej niż zamierzałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cii- Nate przyłożył mi palec do ust.- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Następnym razem ci go odgryzę- zagroziłam odrywając jego palec od moich ust.- Masz plan, prawda?- spytałam po chwili. Nathan uśmiechnięty pokiwał głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dasz radę wyjść po ciszy niezauważalnie?- zapytał. Skinęłam głową- To spotkamy się na schodach do piwnicy tam nikt nie podsłucha ani nie zagląda.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ale co zrobimy?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zobaczysz- mrugnął oczkiem- Widzimy się o 22.20. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Świetnie- mruknęłam. Wstaliśmy od stołu i jakby nigdy nic rozdzieliliśmy się w swoje strony. Skręciłam jeszcze do piwnicy po bluzę. Zastanawiałam się o co chodzi Nate'owi. Na pewno wymyślił coś w swoim stylu. Mam tylko nadzieję, że nie wpakujemy się w kłopoty. Schodząc po schodach usłyszałam szept. Odruchowo zwolniłam i poruszałam się ciszej. Wyjrzałam za róg. W ciemnym świetle zobaczyłam dwie postacie. Nie od razu rozpoznałam kto to. Dopiero po chwili zobaczyłam Carla. To ci dopiero się trafiło, że też musiałam natknąć się akurat na niego. Uśmiechnęłam się i chciałam iść dalej, ale zatrzymał mnie krzyk Angeli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cii, Angie- uciszył ją Carl. Stali w cieniu żarówki. Nie widziałam ich twarzy.- Nie chcę ci zrobić krzywdy. Wysłuchaj mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie wiedziałam czy powinnam zareagować, więc dalej przysłuchiwałam się im.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co chcesz ode mnie?!- usłyszałam cichy głosik Angeli. Pociągnęła głośno nosem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie płacz, myszko- Carl pogładził jej ramiona z czułością- Nie chcę żebyś przeze mnie płakała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na te słowa Angela jeszcze głośniej wybuchnęła płaczem. Osunęła się mu w ramiona. Carl przytulił ją i stali tak kilka minut. Nogi zaczęły mi drętwieć od stania w miejscu. Wyprostowałam nogę. Echo strzelającej kości poniosło po całym korytarzu ciemnej piwnicy. Katem oka zobaczyłam jak Carl się rozgląda. Nie tracąc czasu na zabranie bluzy zawróciłam i jak najszybciej wbiegłam na górę. Nie zatrzymałam się na swoim piętrze tylko od razu wbiegłam na drugie do chłopaków. Wpadłam na gościa, który akurat wyszedł z pod prysznica.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Uważaj- powiedział.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Sorrki- wysapałam- Jest tu Nate?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Collarge?- przytaknęłam- W łazience. Powiem mu, że go szukałaś. Czekaj na niego w świetlicy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Oke- zawróciłam i zbiegłam z powrotem na dół. Weszłam do świetlicy. Kilka osób siedziało w małych grupkach. Jedni oglądali coś w tv, a inni czytali książki. Zajęłam miejsce z dala od innych. Usiadłam na kanapie i czekałam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Kilka minut później zjawił się Nate. Wypatrzył mnie i od razu podszedł.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co było takiego ważnego, że wyciągnęli mnie za nogę? Wiesz jaki to strach? Bierzesz gorący prysznic i raptem ktoś cię za nogę dotyka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaśmiałam się. Nate pokręcił głową sam ledwo wstrzymując śmiech.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co jest?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ok...- zaczęłam opowiadać co zobaczyłam. Nate zrobił szerokie oczy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Osz kurcze...- powiedział tylko. Wziął mnie za rękę i wyciągnął z sali. Nie obyło się bez komentarzy różnego typu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Collarge!- krzyknęłam kiedy dalej ciągnął mnie po korytarzu.- Stój.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chce ci powiedzieć co dzisiaj zrobimy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Resztę drogi szłam w ciszy. Nathaniel dał mi swoją bluzę, gdzie sam miał koszulkę na długi rękaw.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nate...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cii- uciszył mnie zanim cokolwiek udało mi się powiedzieć. Wyszliśmy prosto na śnieg. Zaprowadził mnie za ośrodek do małej altanki, której wcześniej nie zauważyłam. Była cała obrośnięta. Weszliśmy do środka. Śmierdziało tam zdechłym zwierzakiem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Fuu- skrzywiłam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tu nikt nas nie przyłapie.- uśmiechnął się.- Kocham tu przychodzić. Tylko w zimę nie mogę wietrzyć. Trudno mówi się. Okey, słuchaj. Plan jest taki...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po godzinnym ustaleniu co mamy zrobić wróciliśmy do swoich pokoi. Dopiero jak zostałam sama zdałam sobie sprawę w co ja się wpakowałam. Zdjęłam mięciutką bluzę Nate i rzuciłam się na łóżko. Miałam 3 godziny do naszej akcji. Wzięłam książkę od historii i zaczęłam uczyć się do sprawdzianu. Zachciało mi się spać. Ziewnęłam raz i drugi. Przymknęłam na chwilę oczy, już ich nie otworzyłam. Zasnęłam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Poczułam jak ktoś mnie puka w głowę. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam nad sobą głowę Nate. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ciii- szepnął. Kiwnął głową żebym wstała i za nim poszła. Przetarłam oczy, wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju starając się nie trzasnąć drzwiami żeby nie obudzić Angeli. Kiedy znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu Nate mnie walnął w ramię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Za co?- szepnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Czekałem na ciebie 35 minut. Myślałem, że mnie wystawiłaś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Domyśliłem się i przyszedłem- powiedział otwierając drzwi gabinetu Brendy. Całkiem łatwo poszło. Bez żadnych problemów weszliśmy do środka. Nathan zdjął bluzę i położył pod drzwi po czym zapalił światło. Rozejrzeliśmy się po wnętrzu. Otworzyłam szafkę. Same prywatne rzeczy. Przeszukałam jeszcze kilka miejsc, ale nic nie znalazłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Masz coś?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nic- pokręcił głową. Usiadł na fotelu i zaczął się kręcić.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Coś musi tu być- Nate zamyślił się. Po kilku minutach walnął z pięści w podłokietnik fotela. Za jego plecami półka na książki poruszyła się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nate, za tobą- powiedziałam idąc w tamto miejsce. Znalazłam włącznik światła i blada żarówka zaczęła mrugać. Nate zabrał z pod drzwi swoją bluzę i zgasił światło w biurze. Oglądałam wszystko rozglądając się dookoła. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kat...drzwi się zamknęły- powiedział Nate. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-To dobrze. Nikt tu nas nie zauważy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ale już ich nie otworzymy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Że co?!- rzuciłam się do drzwi i faktycznie zatrzasnęły się.- No to klapa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Poszukajmy tego po co przyszliśmy, a ja w tym czasie pomyślę jak stąd się wydostać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaczęliśmy szukać. Na każdej z półek pisał rok. Znalazłam odpowiedni i otworzyłam ciężką metalową szafkę. Przejechałam palcami po teczkach. Było ich mnóstwo. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jakie Carl ma nazwisko?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Macidea.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odnalazłam teczkę. Zastanawiałam się czy tak można. Przeglądać na papierze czyjś życiorys. Otworzyłam wyjęłam kilka papierów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Słuchaj- zaczęłam czytać- <i>"Carlos Macidea urodzony w małej wiosce Truio położonego na zachód. W wieku 3 lat umiał czytać, pisać i mówić pełnymi zdaniami."</i>- przerwałam czytać i przeszukałam wzrokiem ważnych rzeczy- Pisze tu dużo o jego nauce. Strasznie mądry z niego gość.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dokładnie. Co masz jeszcze?- spytał Nate.- Bo ja mam tu różne świadectwa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-<i>"W obecnej chwili ma 20 lat i pracuje z grupą trudnej młodzieży z problemami"</i>- zacytowałam. Złożyłam jego wszystkie papiery i schowałam na miejsce.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kto w takim wieku ma tyle osiągnięć? Skończył szkołę i jest wysoko ceniony? Nasz Carl!- rzucił Nathan wściekły.- Nie ma co. Kazał opowiadać nam o swoim życiu. Mówić PRAWDĘ, a sam kłamał!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Natey, spokojnie. Oddychaj- podeszłam do niego. Widziałam jego zaciśnięte pięści. Przypomniała mi się sytuacja przy malowaniu sali. Mało co mnie nie uderzył- Nie chcesz nikogo skrzywdzić- powiedziałam spokojna. Odwrócił się do mnie. Spojrzał mi w oczy i ... po prostu przytulił. Odetchnęłam z ulgą. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra. Teraz musimy się stąd wydostać- powiedział Nate całkowicie opanowany.- Swoją drogą <i>"Natey"</i> słodko zabrzmiało to w twoich ustach- poruszył zabawnie brwiami. Szturchnęłam go w ramię i zaczęłam się rozglądać. Minęły całe wieki. Już myślałam, że nie ma dla nas ratunku kiedy Nathan mnie zawołał. Znalazłam go między regałami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Już myślałem, że będę musiał wywalić drzwi albo zostać tu dotąd aż tu ktoś zawita.- powiedział odsuwając drabinę. Moim oczom ukazał się kwadrat w podłodze. Przejście. Tylko jedno pytanie. Dokąd prowadzi? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zawiasy puściły bez problemu. Całe szczęście. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Puszczę cię pierwszą, dasz znać czy droga wolna- rozkazał Nate. Kiwnęłam głową i zeszłam po małej drabince. Z reszty zeskoczyłam. Machnęłam ręką do Nathana i chwilę później był koło mnie. Byliśmy w piwnicy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Żebyś nie zamykał klapy byłoby ciszej- szepnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Musiałem zamk...- zamilkł. Usłyszeliśmy echo kroków. Spojrzałam spanikowana na Nate'a. Nie mieliśmy gdzie się skryć. Pusty korytarz. Jeżeli się ruszymy, intruz mógłby nas usłyszeć. Postanowiłam zaryzykować. Kilka kroków dalej była nasza twierdza. Zdałam sobie sprawę, że kilka godzin temu przyłapałam tu Angie z Carlem. Ups...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Szturchnęłam Nate'a i wskazałam przeciwny kierunek niż zbliżają się kroki. Wiedziałam, że mamy mało czasu i ta osoba jest już na schodach. Ruszyłam w stronę twierdzy. Kilka kroków dalej dotknęłam klamki. Nacisnęłam delikatnie i ...nic zamknięte. O tym to nie pomyślałam. No to mamy kłopoty.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRuUeNNYxAMQd4UtKDrgqJutD0zgvRNVxZ9tfsSt_u3jIe39lC-AA" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRuUeNNYxAMQd4UtKDrgqJutD0zgvRNVxZ9tfsSt_u3jIe39lC-AA" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Po 2 tygodniowej przerwie wróciłam! Obijałam się przez te ferie i dopiero pod koniec zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że nie zawiodłam czytelników tym rozdziałem. </b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Hm, jak myślicie? Co może się im stać? Kim jest "intruz"? I znowu ten Carl...tym razem z Angelą. Co tu się dzieje? :D </b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Nie będę pisała ile musi być komentarzy żebym wstawiła nowy rozdział. Nowy pojawi się w sobotę albo później. </b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Komentujcie! Jest to bardzo potrzebne :)</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Tia ;*</b></i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-11997918008211832902014-01-30T18:44:00.000+01:002014-01-30T18:44:02.762+01:00Ojojoj :c psieplasam<div style="text-align: center;">
<i><b><span style="font-size: large;">Nie wiem czy uda mi się napisać rozdział na sobotę. Czasu mam dużo, ale brak weny i brak motywacji :c Wiem co napisać, mam plan, ale muszę to złożyć w całość.</span> </b></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-64039093341801039012014-01-25T10:30:00.002+01:002014-01-25T10:30:46.903+01:00Ten "Wyzwałaś go od kretynów i baranów."<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Czułam się nijako. Kilka razy się budziłam, zaraz znowu kładłam się spać. Bolały mnie żebra od kaszlu, miałam zatkany noc i było mi zimno. Poza tym nie widziałam tu nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Nie wiem co się dzieje z Simonem. Czy żyje czy...nie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jest tu ktoś?- chciałam zawołać, ale wyszedł tylko szept. Odkaszlnęłam i spróbowałam znowu. Tym razem wyszło troszkę głośniej, lecz niewiele. Zirytowało mnie to i walnęłam ręką o łóżko. Zaskrzypiało. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-O widzę, że już ci lepiej- powiedział kobiecy głos. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam pielęgniarkę.- Nie ruszaj się. Muszę zrobić ci kilka badań. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Leżałam w spokoju i na myśl nachodziło mnie kilka pytań.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Gdzie jestem?- zapytałam jak już skończyła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-W szpitalu. Jestem ciekawa jak to się stało, że byłaś w tak krytycznym stanie. Nikt mi nie powiedział.- oburzyła się- Przepraszam. Jestem Nina. Zajmuję się tobą odkąd tu trafiłaś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co o mnie wiesz?- wychrypiałam- Mogę coś do picia?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podała mi szklankę z wodą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Niewiele. Wiem, że nazywasz się Katty i mieszkasz w domu dziecka. To trochę irytujące jak każdy wie co się stało, a ja nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No co pani nie powie- powiedziałam z przekąsem. Strasznie dużo gada. Już mam jej dość. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wiesz przez te kilka dni próbowałam podpytać na ten temat, ale nic się nie dowiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Możesz zawiadomić kogoś ze znajomych albo lekarza?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Już idę- powiedziała szybko i wyszła. Cisza jaka nastała przez te 5 minut była niedozniesienia. Mimo wszystko wolałam jak ktoś mówi. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zawiadomiłam twojego opiekuna. Przyjedzie najszybciej jak umie.- w drzwiach pojawiła się Nina. W głowie miałam jeszcze jedno, ważne pytanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Hm, słyszałaś coś o Simonie Fallover?- zapytałam. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Chciałam usłyszeć odpowiedź, ale z drugiej strony bałam się jej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przykro mi. Nie słyszałam. Mogę poszperać w papierach. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">"Nie słyszałam. Nie słyszałam. Nie słyszałam" głos Niny rozsadzał mi głowę. Przecież to może oznaczać tylko jedno...Simon. Mój przyjaciel, który jako jedyny pierwszy się do mnie odezwał. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Eeej nie płacz.- podeszła do mnie Nina i poczułam jak głaszcze mnie po ramieniu.- Jestem młodą pielęgniarką i straszną plotkarą. Często mi nie mówią pewnych rzeczy, a jestem tu zatrudniona tylko dlatego, że pracuje tu mój wujek. Nie martw się, wykształcenie mam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ale z ciebie gaduła- powiedziałam przez łzy. Otarłam je.<i> /Kurcze, ale ze mnie debil. Jak mogę myśleć, że on nie żyje!/</i> Walnęłam się dłonią w głowę. Zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wszystko w porządku?- zapytała Nina- Najpierw płaczesz, walisz się w głowę, a teraz się śmiejesz...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dzień dobry- usłyszałam głos Carla.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dzień dobry, a pan to kto?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Opiekun Katty.- powiedział podchodząc do mnie.- Możesz zostawić nas samych?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nina spojrzała na mnie, kiwnęłam głową i wyszła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Carl, jak dobrze cię widzieć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że w końcu kontaktujesz- westchnął ciężko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie rozumiem.- mruknęłam marszcząc brwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie wierzę, że nie pamiętasz. Przez dwa dni nocami krzyczałaś i zrywałaś się z łóżka z płaczem. Dniami się do nikogo nie odzywałaś. Lekarze mówili, że to chwilowe i ci przejdzie. Nie chciałem im wierzyć, ale jednak to prawda.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wow. Jestem psychiczna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Widzę, że żarty też ci się trzymają- powiedział ze śmiechem Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Lepiej opowiedz co się działo jak mnie nie było. Od początku. Odkąd Louis mnie zabrał z dachu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Hmm...wciągnęliśmy Simona na górę razem z grupą ratowniczą. Natychmiastowa reanimacja i ogrzanie ciała. Wszystko działo się błyskawicznie. Zawieźliśmy nieprzytomną ciebie i Simona do szpitala. Przez kilka godzin trwały badania. Okropnie długie godziny.- przeczesał ręką włosy i kontynuował- Muszę powiedzieć, że twarda bestia z tego Simona. Połamał kilka żeber i rękę, wyziębił organizm, ale żyje.- Carl uśmiechnął się zakłopotany.- Jako tako, że masz zrytą psychikę. Przeszłaś to o wiele trudniej. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dzięki- pociągnęłam nosem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Taka prawda, Kat. Żebyś uwierzyła w moje słowa możesz nawet zaraz odwiedzić Simona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jest tutaj?!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jasne. Tylko czekaj, czekaj nie tak szybko. Nie możesz tak wstać najpierw coś zjedz.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Nie było tak źle jak mogłoby się spodziewać. Trochę zakręciło się w głowie. Szczegół. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Gotowa?- spytał Carl przed drzwiami do sali. Siedziałam na wózku i patrzyłam na wszystko z dołu. Nie pozwolili mi iść samej. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak.- kiwnęłam głową. Carl powoli otworzył drzwi i moim oczom ukazało się dwa łóżka. Na jednym siedział chłopak ze złamaną nogą, a na drugim leżał Simon. Odwrócony do nas tyłem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cii, proszę nie budźcie go- wyszeptał chłopak.- Przed chwilą zasnął. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odepchnęłam się rękoma na wózku inwalidzkim i podjechałam do jego łóżka tak żebym widziała jego twarz. Musiał mieć niespokojny sen. Miał zmarszczone brwi i zaciśnięte usta. Poza tym wyglądał prawie tak samo. Nie licząc kilku siniaków. Przyglądałam się jego oczom i w pewnym momencie je otworzył. Przestraszyłam się i odepchnęło mną do tyłu. Szybko się pozbierałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Simon- powiedziałam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Simon? Kto to?- mruknął- A ty kim jesteś?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Carla, który w najlepsze rozmawiał z chłopakiem obok. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Eee- zaczęłam zakłopotana. W moich oczach znowu zaczęły zbierać się łzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Eej Katty...nie płacz- wyszeptał Simon wyciągając dłoń do mojej twarzy.<i> /Zaraz, zaraz. Czy on powiedział "Katty"/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Simooon?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra masz mnie! Żartowałem- uśmiechnął się- Wiesz jak mi tu brakuje żartów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Fkdncjd idiota- tylko tyle zdołałam wydusić. Simon ścisnął moją dłoń i znowu się uśmiechnął.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dziękuję. Za wszystko.- wyszeptał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nigdy więcej tego nie rób.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Pół godziny później musiałam wrócić do swojej sali. Wszystkie badania wyszły dobrze. Lekarz powiedział, że już jutro rano dostanę wypis ze szpitala. Czas dłużył się niemiłosiernie. Odkąd Carl sobie poszedł nikt do mnie nie zajrzał. Nuda, nuda, nuda. Nawet nie mogłam wstać. Zabronili mi się przemęczać, więc siedziałam i leżałam patrząc w okno. Kompletny brak zajęcia. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obudziłam się następnego dnia rano. Akurat było śniadanie. Pozwolili mi wstać do stolika i zjeść. Moje pierwsze kroki od kilku dni. Hurra ja! Posiłek zjadłam ze smakiem. Nic mi już nie przeszkadzało. Wydaje mi się, że zbyt szybko dochodzę do siebie, ale lekarz.twierdzi, że wszystko jest w porządku. Nie będę się sprzeczać. Godzinę po śniadaniu dostałam wypis i zjawił si Carl. Zabrał kilka moich rzeczy, a później przyszedł po mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-A Simon nie wraca?- zapytałam w drodze do samochodu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jeszcze zostanie kilka dni na obserwację czy nic mu się w środku nie zrobiło i czy dobrze goją się żebra. Nie martw się wyjdzie z tego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wsiadłam na przód samochodu i zapięłam pasy. Pomyślałam co robiła reszta moich znajomych i raptem na coś wpadłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ktoś mnie jeszcze odwiedził jak byłam w stanie...psychicznym?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Louis. Wyzwałaś go od kretynów i baranów.- powiedział jednym tchem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Serio?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie.- uśmiechnął się- Ale Louis był u ciebie. Razem ze swoją mamą. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jaki dzisiaj dzień tygodnia?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Piątek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Okej to zdążę go złapać w szkole- powiedziałam pod nosem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-O nie, nie. Masz odpoczywać. Jak coś to mogę go zawołać do twojego pokoju.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No dobrze. Właśnie, co z Angie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>/Zupełnie wyleciała mi z głowy. Przecież miała mieć operację!/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Trzyma się świetnie, ale operacja się nie udała- wyczułam smutek w głosie Carla. Czasami zastanawiam się czy Angela nie jest mu obojętna.- Jest jeszcze szansa. Tyle, że potrzeba dużo kasy. Ośrodek dołoży się, ale to i tak będzie za mało.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Przydałaby się jakaś zbiórka- mruknęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Oo taak. Tylko jaka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Wysiadając z samochodu wpadłam na pomysł.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wiem! Urządzimy koncert. Może są jakieś ukryte talenty muzyczne?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobra myśl.- zgodził się Carl.- Nate może coś zagra na gitarze. Jest świetny w tym co robi. Resztę się ogłosi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ok. Pójdę do pokoju, a ty zawołaj Louisa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Poradzisz sobie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jasne.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ruszyłam do schodów i z trudem się po nich wdrapałam. Jednak 3 dni bez ruchu robią swoje. Po drodze spotkałam Stevie. Minęła mnie bez słowa. Dziwne. Dotarłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Sapałam jak koń po wyścigu. Brak kondycji, a to peszek. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Proszę- powiedziałam. W progu pojawił się Louis z rumieńcami. Pewnie biegł.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Cześć Kat. Miło ciebie widzieć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Lou...ja, ja...dziękuję za wszystko.- wydukałam. Louis podszedł do mnie i przytulił. Staliśmy tak przez kilka minut. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-No, no- cmoknęła zadowolona Angela- Czy ja dobrze czuję? Jest tu moja Katty i Louis?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oderwaliśmy się od siebie zapominając, że Angie nie widzi. Rzuciłam się na nią tuląc ją mocno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jak się czujesz?- wyszeptałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nnie mmmogę odychać- odepchnęła mnie i zaczęła się śmiać. Dobry nastrój udzielił się także mi. Lou spojrzał na nas rozbawiony.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pamiętasz jak chciałem z tobą pogadać?- spytał. Przypomniałam sobie pytanie na karteczce. Przytaknęłam.- Chciałem spytać czemu nie ma Angeli- uśmiechnął się, a ja martwiłam się, że to coś poważnego. Czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że Simon wróci jutro i będę mogła z nim pogadać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/946347_550886708294592_130660576_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="261" src="https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/946347_550886708294592_130660576_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Hej, hej. Kolejny rozdział za nami. Jest jaki jest, ale chyba dłuższy niż poprzedni c'nie?</i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Dzisiaj tylko jedno pytanie. Lepiej czyta się Wam jak są większe litery czy mniejsze?</i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Dziękuję za komentarze :3</i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Pozdrawiam Tia ;*</i></b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-53849354805964269422014-01-18T13:19:00.001+01:002014-01-18T13:19:40.345+01:00Nine "Raz jest z górki, a raz pod górkę."<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> <i>/Dobra, spokojnie, Katty ogarnij się! To nic złego...tylko chłopak chce pogadać./</i> Lekcja dłużyła się. Coraz zerkałam w stronę Louisa. Siedział przygarbiony i miał słuchawki w uszach. Wcale się z tym nie ukrywał. Za nim siedział Nathaniel i z nudów podrzucał długopis.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-...to może ktoś rozwiąże te równanie?- usłyszałam głos nauczycielki od matmy. Niezbyt skupiałam się na lekcji. Wałkowaliśmy ten temat od kilku dni.- Może Louis?- zapytała patrząc na niego wyczekująco. Nate dźgnął go długopisem w plecy, natychmiast się wyprostował i spojrzał na niego morderczym wzrokiem. Poruszył ustami, ale nie usłyszałam co powiedział. Nathan tylko wskazał głową tablicę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-No, Lorette- zaczęła pani Triqupey- Zobaczymy jak sobie radzisz z matematyki. Do tablicy!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Z ociąganiem podniósł się. Oczywiście żeby to zrobił jak uczeń, ale nie. On wolał najpierw odsunąć ławkę, a później sobie wyszedł odstawiając mebel na miejsce. Podszedł wolnym krokiem do tablicy na przodzie klasy. Wziął gąbkę i starł przykład, który miał wykonać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co ty zrobiłeś? Miałeś rozwiązać ten przykład!- nauczycielka starała się być cierpliwa i miła dla nowego ucznia, ale było jej ciężko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ooo to ja miałem to rozwiązać?- zapytał Louis z udawanym smutkiem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dobre zagranie na zyskanie czasu. Pani westchnęła i na nowo podyktowała przykład. Zrobiła to szybko nie patrząc czy Louis zapisuje. Jasne, że nie pisał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Człowieku, zlituj się- załamała ręce o ciężko opadła na krzesło przy biurku. W końcu po jakimś czasie przykład widniał na tablicy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-RAA!- wrzasnął Simon, wszyscy spojrzeli na niego- Patrzcie na okno- wskazał palcem. Powiodłam wzrokiem razem z resztą w tamtym kierunku. W jednej chwili zobaczyłam jak szyba pęka i rozpada się na wszystkie strony, a w drugiej krzyk. Kogo? Nie wiem. Skuliłam się pod ławką. Wszystko ucichło. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że inni robią to samo. Koło mnie leżało mnóstwo odłamków szkła. Miałam szczęście, że nie siedziałam obok okna, tylko za nim, ale i tak było niebezpiecznie. Nauczycielka wydała kilka poleceń uczniom, którzy byli z przodu. Wyszli za drzwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ale jazda- szepnął za mną Louis.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jak ty się tu znalazłeś?!- zapytałam zszokowana. Ten tylko się uśmiechnął w odpowiedzi. Pomógł mi wstać. Zauważyłam krew na jego rękach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Krwawisz- powiedziałam wskazując czerwoną maź.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie. Byłem zbyt daleko żeby mnie trafiło. To twoja krew.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Zerknęłam na swoje ręcę i dopiero teraz dotarło do mnie co się stało. Spojrzałam na swoje przedramiona, które były w krwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Upss- wyrwało mi się. Wzruszyłam ramionami stwierdzając, że nic mi nie jest.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Trzeba zaprowadzić do pielęgniarki tą panią- powiedział Louis wskazując na mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jeszcze jest tu kilka osób. Zaprowadź ich- zarządziła nauczycielka po czym rozejrzała się- Gdzie Simon?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i>/Fakt. Nie widziałam go ani nie słyszałam odkąd rozbił szybę.../</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ee Lou...- przerwałam widząc jego minę- Mogę tak do ciebie mówić? Lou?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Eghm, taa.- podrapał się po skroni- Nikt tak do mnie nie mówi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To będę jedyna- uśmiechnęłam się- Ok, więc...czym rzucił Simon? Jak to się stało?- spytałam w drodze do gabinetu lekarskiego. Przed nami szły dwie dziewczyny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-W sumie to i ja niewiele wiem, stałem tyłem- wzruszył ramionami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Już kiedyś to się zdarzylo, ale okno było otwarte- powiedziała dziewczyna z przodu.- Kocha rzucać krzesłami- dodała sarkastycznie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To jego hobby- odezwała się druga z przekąsem. W tym momencie zadzwonił dzwonek i zmieszaliśmy się w tłum ludzi.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Z bandażami na rękach w końcu mogłam wyjść i poszukać Simona. Bardzo się o niego martwiłam. Zostawiłam Louisa i poszłam po Nate'a.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Który to pokój Simona?- zapytałam jak tylko go zobaczyłam. Wychodził akurat z łazienki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chodź- mruknął idąc w stronę wyjścia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mam złe przeczucia- szepnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nic mu nie będzie. Jego stąd nie wywalą. Jedynie mogą zawiesić w sprawach szkoły. Trochę głupio, że nie zaszliśmy po kurtki. Zamarzniesz w samej bluzie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jak miło, że się martwisz, ale mam coś innego na głowie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Dotarliśmy na miejsce i szybko weszłam do środka. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Rozejrzałam się i zobaczyłam przymknięte okno. Spojrzałam na Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Da się wejść na dach?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Da, da. Na początku jest stromo, a później prosty dach. Całkiem przyjemnie się tam siedzi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Sprowadź Carla- powiedziałam przechodząc jedną nogą przez okno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ej! Nie możesz tam wejść!- krzyknął za mną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Muszę sprawdzić!- odkrzyknęłam. Owiał mnie chłodny wiatr. To będzie cud jak zejdę stąd cała. Wspięłam się na mały murek i faktycznie dalej był prosty dach. Śmieszne jest to, że jak patrzy się na ośrodek z przodu widać przepiękną kamienicę z wysokim dachem. Cóż w tym skrzydle zainwestowali w prosty. Przynajmniej łatwo zobaczyłam postać stojącą niebezpiecznie blisko muru. Podbiegłam w tamtą stronę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Simon!- krzyknęłam przekrzykując wiatr. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wyjdź!- nawet się nie odwrócił- Nie zbliżaj się, bo skoczę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie zrobisz tego!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jesteś pewna?! Moje życie jest do dupy...nawet nie wiem po co ci to mówię. Przecież jesteś nowa i mnie nie znasz.- w jego głosie słychać było ból.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chcę cię poznać. Dzięki tobie się tu odnalazłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Bzdury!- wrzasnął. Z każdym krokiem byłam coraz bliżej niego. Cały czas Simon opowiadał jaki jest głupi, jak to jego rodzice go nie chcieli, w wieku 4 lat ogolił kota na łyso i ciągle mówił, że jego życie jest do bani.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Słuchaj, Simon. Życie zawsze będzie ciężkie. Tylko raz jest z górki, a raz pod górkę. Musisz zwalczyć wszystkie napotkane przeszkody, aby stać się silniejszą osobą. Rozumiesz?-.wychrypiałam ostatnie pytanie. Od krzyczenia rozbolało mnie gardło. Nastąpiła chwila ciszy. Simon powoli prawie niezauważalnie pokiwał głową. Odwrócił się przodem do mnie i zobaczyłam jego twarz zalaną łzami. Dzielił nas jeden krok wystarczyło wyciągnąć rękę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Masz rację, Kat.- podniósł nogę i stracił równowagę. Przez chwilę łapał się powietrza, aż w końcu spadł. Usłyszałam wrzask. Dopiero później zorientowałam się, że to ja krzyczę. Padłam na kolana i poczołgałam się do muru. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Simona, który leżał bokiem 3 metry dalej ode mnie. Wstrząsnęły mną dreszcze i poczułam czyjeś dłonie. Louis pomagał mi wstać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zabierz ją stąd i ogrzej natychmiast- usłyszałam przez mgłę głos Carla. Kątem oka zobaczyłam grupę ratowniczą jak rozwijają sprzęt. Resztę pamiętam urywkami. Jakby ktoś ciachał nożyczkami kawałek papieru. Tak wyglądał mój mózg.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijKmz5czo8gA9s6vvaOUAA9DxGBRs0WwNxl7bJ6abzPaBp7fLco6VjNlpyYr2aU6mc6gDM6UnRMBdG21GwaufBBJwwUJjm6rfaIftm6oD9i1YntnVBPOz1L6lyUe9DKKH9JW_zpZXrQQw/s1600/1479551_551699924924984_169121294_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijKmz5czo8gA9s6vvaOUAA9DxGBRs0WwNxl7bJ6abzPaBp7fLco6VjNlpyYr2aU6mc6gDM6UnRMBdG21GwaufBBJwwUJjm6rfaIftm6oD9i1YntnVBPOz1L6lyUe9DKKH9JW_zpZXrQQw/s1600/1479551_551699924924984_169121294_n.jpg" height="266" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Jejeje skończyłam! </b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Huehue to nie tak miało być, ale no cóż tak to jest jak zaczynam pisać u Oli w domu xd </b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Macie może jakieś pytania?^^ Na wszystkie z chęcią odpowiem na tyle ile będę mogła :)</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Zakładka "Bohaterzy" jest w naprawie chociaż już możecie zobaczyć jak wygląda Louis i Carl. Miało nie być więcej zdjęć bohaterów, ale oni są ważni i potrzebni.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Ten rozdział miał być dłuższy i mógłby, ale tak się fajnie skończyło i nie chciałam tego psuć. W następnym postaram się bardziej.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Dziękuję za komentarze te prywatne jak i te pod poprzednim rozdziałem :)</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Tia.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-85602730224083096782014-01-11T21:12:00.002+01:002014-01-11T21:19:58.563+01:00Eight "A ja Cię ciągle ratowałem..."<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Po krótkiej drzemce czułam się o wiele lepiej. Otworzyłam okno i poczułam świeży powiew wiatru na swojej twarzy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dość marudzenia i użalania się nad sobą- powiedziałam do siebie. Zamknęłam okno. Wsunęłam trampki na nogi i wyszłam na korytarz. Zerknęłam w prawo. Nie wiem co to miało być. Chyba Nate tworzy nowy taniec. Wybuchnęłam śmiechem. </span><br />
<a href="http://www.anyaharker.com/wordpress/wp-content/uploads/2012/03/HughGrant-LoveActually.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://www.anyaharker.com/wordpress/wp-content/uploads/2012/03/HughGrant-LoveActually.gif" height="81" width="200" /></a><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wyglądasz jak żaba, która nie umie tańczyć- podsumowałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Serio? Czułem się jak ninja przemierzający po kryjomu ciche korytarze akademika.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wyczerpująca odpowiedź. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-No hej! Przynajmniej się do mnie odezwałaś- rozłożył ręce w geście obrony. Podniósł nogę. Jeden, dwa, trzy kroki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chyba należą ci się wyjaśnienia co do ostatniego spotkania- zaczął- Zachowałem się jak ostatni kretyn i bardzo tego żałuję.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mhm. Kretyn to mało powiedziane.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak! Wiem, że mogłem zrobić ci krzywdę. Przepraszam- wyszeptał. Spojrzałam na niego i ze zdziwieniem zauważyłam jego maślane oczka. <i>/On naprawdę tego żałował.../ </i>Przypomniałam sobie swoich dawnych przyjaciół. Żaden chłopak by się tak nie zachował.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Collarge!- wzruszającą chwilę przerwał nam siwy gostek w zielonych ogrodniczkach.- Co robisz na tym piętrze? Ile razy ja mam powtarzać?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nate szedł właśnie ze mną na zajęcia dodatkowe. To moja wina, zatrzymałam go na chwilkę- odpowiedziałam za niego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Będę miał na was oko- wykonał gest pod tytułem "obserwuję cię". Przyłożył dwa palce do swoich oczu, a następnie wskazał na nas.- A teraz zmywać się stąd! </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wredny, stary dziad.- mruknął Nate schodząc po schodach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Idzie za nami.- szepnęłam. Zerknął przez ramię i ciężko westchnął. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy. Dopiero przy drzwiach do piwnicy zostaliśmy sami. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-W końcu sobie poszedł- powiedział Nate. Weszliśmy do twierdzy, naszego własnego pomieszczenia. Nikogo tam nie było. Mimo wszystko dotarliśmy tu przed czasem jako pierwsi. Bez słowa przeszłam w około ścian.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Do czego są te drzwi?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-W sumie to nie wiem.- podszedł i mocno pociągnął za klamkę. Zamknięte. Szarpnął jeszcze kilka razy. Bez powodzenia. Nate rozejrzał się. Wsunął rękę nad drzwiami i wyjął klucz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Skąd wiedziałeś?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie wiedziałem.- uśmiechnął się i przekręcił zamek. Z hukiem otworzył metalowe drzwi. Zaczęliśmy kaszleć pod wpływem kurzu, którego tam było pełno. Wpadające światło oświetliło jakieś przedmioty czymś zasłonięte. Nate odkrył jedno z nich i naszym oczom ukazał się bęben. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Bęben?- zdziwiłam się. Odsłoniłam kolejne przedmioty.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ooo, to teraz wiem po co są tu dźwiękoszczelne ściany- mruknął Nathan oglądając instrumenty.- Perkusja, gitara akustyczna, elektryczna, basowa...klawisze, skrzypce, kontrabas- wyliczał- Niczego nie brakuje. Widocznie ktoś porzucił pracę w zespole. Popatrz- wyjął z kartonu tamburyno i zabrzdękał- Olle!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Zaśmiałam się. W kartonie były też inne przedmioty. Grzechotki i tak dalej. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To raczej nie był zespół rockowy- stwierdziłam- Skrzypce? Prędzej jakaś gra w teatrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Trzeba spytać Carla, on wie wszystko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mam wrażenie, że czegoś nam nie mówi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Katty, co masz na myśli?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie wiem. Mam takie przeczucie.- powiedziałam oglądając klawisze. Nate wzruszył ramionami. Wziął do ręki zwykłą, czarną gitarę i brzdęknął struną. Próbował ją nastroić. Chwilę później usłyszałam roześmianą Angie w towarzystwie Simona i Jeny. Wyszłam im na powitanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co tam macie?- zapytał Simon patrząc na drzwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Znaleźliśmy instrumenty.- odpowiedziałam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jakie instrumenty?- spytał Carl wchodząc z kubkiem parującej kawy. Zapach natychmiast rozniósł się po całej sali.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Przeróżne od grzechotek zaczynając po fortepian kończąc!- krzyknął Nate- Znalazłem włącznik światła! Tylko ktoś zawinął żarówkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ja mam- powiedział spokojnie Simon.- O tu w kieszeni.- wyjął żarówkę. Spojrzeliśmy na niego zdziwieni.- Akurat wymieniałem w pokoju...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Pół godziny później okazało się, że każdy odnalazł dla siebie odpowiedni instrument. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zamiast rozmawiać dowiedziałem się pewnej rzeczy...moja grupa jest uzdolniona muzycznie- powiedział zadowolony Carl trzymając gitarę basową.- Miło było, ale musimy omówić kilka spraw. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Każdy znalazł sobie miejsce do siedzenia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Angela- zaczął Carl- Wiemy jak ważna jest dla ciebie operacja i mam nadzieję, że będziesz zadowolona. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Modlę się każdego wieczoru i staram się zapomnieć dzień, w którym miałam wypadek.- powiedziała ze spuszczoną głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Na poprzednich zajęciach nie opowiedziałaś dlaczego trafiłaś do mojej grupy. Mogłabyś?- spytał Carl. Angela skinęła głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jestem tu odkąd pamiętam- westchnęła- Z tego co wiem znaleźli mnie w śmietniku. Chciałabym odnaleźć tę osobę, która uratowała mi życie.- odetchnęła głęboko i kontynuowała- W wieku 15 lat byłam głupia. Naiwnie sądziłam, że uda mi się wpasować w otoczenie. Razem z niby przyjaciółmi pojechałam na imprezę. Wszystko było cudnie. W drogę powrotną padał deszcz. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Zwierzę. Poślizg. Niebo. Drzewo. Tyle zapamiętałam. Później nie widziałam nic tylko czarną pustkę, którą mam do tej pory.- Angela przestała na moment mówić. Zauważyłam, że nie tylko mnie wzruszyła jej historia.- Później byłam załamana faktem, że nie widzę. Robiłam różne głupstwa. Chciałam się zabić. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-A ja cię ciągle ratowałem- wyszeptał Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Teraz ci za to dziękuję, ale wtedy ciebie nienawidziłam.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Następnego dnia obudziłam się w lepszym nastroju, lecz ciągle zastanawia mnie jedna sprawa. /<i>Co ukrywa Carl?/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Rozejrzałam się po pokoju, Angela jeszcze spała. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 6.17. Próbowałam jeszcze zasnąć. Nic z tego.<i> /Ok. Prawa, lewa, tyłek i... wstać./</i> Zaśmiałam się pod nosem. Coś czuję, że przede mną piękny poranek. Po cichu otworzyłam drzwi i poszłam do łazienki. Wróciłam czysta i pachnąca. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Cześć Katty- przywitała się Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Hej. Jak się czujesz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Strasznie się ciesze ale jednocześnie się boję. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Kiedy jedziesz?- zapytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dzisiaj po śniadaniu, a jutro operacja...</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><b>***</b></i></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Siedziałam zamyślona i nie zważając na nic mazałam długopisem po zeszycie. Lekcja ciągnęła się strasznie długo.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Pst- szepną</span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">ł głos za mną, odwróciłam się i dostałam małą karteczkę zgiętą na pół.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Od kogo?- poruszyłam ustami bezgłośnie. Dziewczyna wskazała ukradkiem Louisa siedzącego rząd dalej. Spojrzałam na niego. Nie patrzył w moją stronę. Rozwinęłam karteczkę, na której było nabazgrane kilka słów. Musiałam się skupić, aby rozczytać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Musimy pogadać. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Nie martw się to nic takiego ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Lou.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i>/Nie wiem czy mam się bać czy nie. W sumie to chyba nic strasznego nie mogło się stać./</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://m.ocdn.eu/_m/c4fe9611de87880118f54c37e269edfc,62,37.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://m.ocdn.eu/_m/c4fe9611de87880118f54c37e269edfc,62,37.jpg" height="220" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Cześć wszystkim :) </i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Krótki rozdział, ale jest i muszę powiedzieć, że mi się podoba.</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Chyba nie jest tak źle? Jak myślicie?</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Może domyślacie się co ukrywa Carl, albo o czym chce pogadać Louis? :p</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><u>Zmieniłam zdjęcie Katty, zerknijcie sobie do zakładki.</u></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Rawrr</b> dziękuję za motywację i komentarze :)</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><b>Natalio</b> ty i te Twoje pomysły podsunęły mi pewne cuś xd</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>I na koniec moja <b>Olgo</b>, </i></span><i style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">twój pokój ma coś w sobie, </i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>że ciągle tam zaczynam pisanie kolejnych rozdziałów :D</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-65855501698031211632014-01-04T21:49:00.000+01:002014-01-16T20:05:00.659+01:00Seven "Czekaj, czekaj...cco?"<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i>/Jasne, każdy marzy żeby spędzić wolną sobotę w szkole i to jeszcze z taką denerwującą osobą/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nate, weź się w końcu do roboty! Nie mam zamiaru spędzić tu całego dnia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Oj nie denerwuj się tak skarbie, bo zmarszczek dostaniesz-powiedział Nate uśmiechając się jak głupi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Collarge, nie dobijaj.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zauważyłaś jak Simon i Jena obściskiwali się w drodze powrotnej?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Głupi jesteś. Może to ci się przyśniło?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie no w samochodzie byłem zajęty obserwowaniem ciebie- puścił do mnie oczko. Zamoczyłam pędzel w farbie i </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">machnęłam na ścianę. Los tak chciał, że farba rozleciała się na wszystkie strony i trafiła w Nate'a. Obserwowałam go z otwartą buzią. Zacisnął usta w wąską linię, starł rękawem bluzy plamę z policzka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Sorrki- mruknęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zrobiłaś to specjalnie- syknął przez zaciśnięte zęby.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ni...-nie dokończyłam, Nate szedł w moją stronę. Natrafiłam na ścianę. Nie mam żadnej ucieczki. Już po mnie. Widziałam złość w jego oczach. Zacisnął pięść i uniósł ją w górę. Skuliłam się przed uderzeniem, zamknęłam oczy i czekałam na ból, lecz nic takiego nie nastąpiło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Nathan uderza w ścianę obok.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Przepraszam- wyszeptał. Był cały roztrzęsiony. Niewiele myśląc podeszłam do niego i go przytuliłam. Spojrzałam mu głęboko w oczy, w których była rozpacz. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co to było?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mów coś żebym się uspokoił- szepnął.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ee, od czego tu by zacząć. Ładną mamy pogodę, prawda? Dużo śniegu, podobasz mi się, pójdziemy lepić bałwana? Będzie super zabawa- <i>/What?! Co ja powiedziałam. Może nie dosłyszał.../</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Czekaj, czekaj...cco?- odsunął się ode mnie i uważnie się przyjrzał. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Pójdziemy razem lepić bałwana...?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mówisz, że ci się podobam?- przeczesał palcami swoje czarne włosy i zalotnie poruszył brwiami. Nie odpowiedziałam.- Powiedz to jeszcze raz, proszę...Katty się zakochała i to jeszcze we mnie. Kto by się spodziewał? Nie sądziłem, że jestem w twoim typie...- Nate dalej nadawał, ale przestałam go słuchać. Zrobiłam krok do przodu i dałam mu buziaka. Był zaskoczony ale po chwili wrócił do siebie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mrrr- zamruczał obejmując moją twarz dłońmi.<i> /O nie, nie, nie. Oooo zrobił to./</i> Poczułam jego usta na moich. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ciota- powiedziałam pod nosem i odeszłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Miło mi jestem Nate. Ejejej wracaj! Mamy jeszcze do pomalowania pół ściany!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Masz problem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nosz ku*wa! Chciałem dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://m.ocdn.eu/_m/e6c58aad2321e97865e2f4ab66599b26,62,37.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="209" src="http://m.ocdn.eu/_m/e6c58aad2321e97865e2f4ab66599b26,62,37.jpg" width="320" /></a></div>
<b style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-large;">***</b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i>/Niedziela jak niedziela. Minęła w spokoju. Przesiedziałam cały dzień czytając książkę. Nie licząc przerw na jedzenie. Staram się zapomnieć co zrobił Nate. Jak tylko zacznę o nim myśleć przypomina mi się smak jego ust...Kat! ogarnij się. Dość tego./</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Weszłam właśnie do budynku szkoły i skierowałam się do szatni. Zostawiłam kurtkę i wbiegając po schodach zasapana dotarłam do szafki. Wyjęłam potrzebne rzeczy. Samotnie ruszyłam do klasy, w której miał być angielski. Usiadłam na ostatniej ławce. Do dzwonka było jeszcze kilka sekund. Odliczałam w myślach. <i>/10, 9, 8...3, 2, 1... Drr! Mój koszmar się zaczął. Zawsze to ja padam ofiarą do tablicy i zostaję przepytywana./ </i> Westchnęłam ciężko i poprawiłam się na krześle. Do klasy weszło kilka osób, później następni. Nikomu się nie spieszyło na lekcję angielskiego z panią Rotfeld.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Szybko zajmujcie swoje miejsca i nie dyskutować.- walnęła czymś o biurko i nastąpiła cisza. Słychać było szum wiatru za oknem oraz nieliczne hałasy za drzwiami.- Nareszcie cisza i spokój- pani Rotfeld odetchnęła zamykając oczy. Cieszyły ją nasze blady, wystraszone twarze. Jestem tego pewna, że ma z tego jakąś satysfakcję. Usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Po chwili weszła osoba, z którą spotkania nie mogłam się doczekać.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dzień dobry. Jestem Louis Lorette- powiedział do pani R.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak, słyszałam o tobie. Siadaj.- machnęła lekceważąco ręką i odwróciła się do pisania tematu na tablicy. Louis rozejrzał się bezradnie dookoła sali. Wolne miejsce było koło mnie oraz obok kujona w okularach. Nikt z nim nie siedzi. Nazywają go Cienki Henry. Jest strasznie chudy, po prostu Cienki. Louis podszedł do mojej ławki i kiwnął głową na przywitanie. Pani R. tłumaczyła temat, gdy skończyła spytała czy nikt nie chciał by do odpowiedzi. Nikt się nie zgłosił.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Może spytamy Henry'ego?- pani Rotfeld spojrzała na niego- A może pana Lorette?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Siedziałam jak na szpilkach starając opanować drżenie rąk.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ach tak, jeszcze Katherine- powiedziała z nutka wesołości w głosie- Hm to może...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zgłaszam się- przerwał jej Louis wstając z krzesła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dobrze, niech będzie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Do dzwonka zostały 3 minuty. Pani R. zadała kilka zagadnień z lekcji. Louis spojrzał na zegarek. Zwlekał z odpowiedzią. Kiedy została minuta odpowiedział bez problemu. Spojrzał wyzywająco na nauczycielkę, a ta zadała mu jeszcze kilka pytań. Lou nie pomylił się w niczym. Zadzwonił dzwonek i wszyscy ruszyli do wyjścia. Przy drzwiach zaczepiłam Louisa.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dzięki za uratowanie tyłka- mruknęłam- Żeby nie ty to znowu by mnie męczyła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie ma za co. Straszna z niej jędza.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mało powiedziane. Gdzie masz lekcje?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wf. Trafię sam.- uśmiechnął się i już go nie było.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Jedna z wad tej szkoły: Strasznie krótkie przerwy między lekcjami. Jedynie jest godzina na lunch. Szybko ruszyłam ku schodom. Musiałam dojść na samą górę. Przy oknie stał Nate. Minęłam go bez słowa. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Lekcje dłużyły się, ale w końcu mogłam iść coś zjeść. Niestety szkolna stołówka nie była dla nas. Dom dziecka musiał iść do siebie. Po drodze spotkałam Jene. Razem doszłyśmy do drzwi od podwórka. Weszłyśmy do fortecy wieszając kurtki na wieszak. Dopiero teraz zwróciłam na wygląd Jeny. Była ubrana jak uczeń! W mundurku! Otworzyłam buzię ze zdziwienia.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ani słowa- ostrzegła- To przez Carla.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Otrząsnęłam się z osłupienia. Wzięłam jedzenie i usiadłam przy stoliku. Simon już tam był. Właśnie kończył jeść.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Szybki jesteś.- zauważyłam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mam coś do załatwienia.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Simon wyszedł jakieś 5 minut temu, a ja siedziałam z Jeną i rozmawiałyśmy o niczym.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jak myślisz co będzie z Angie?- spytała niespodziewanie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak szczerze to nie mam pojęcia, ale boję się o nią.- odpowiedziałam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jest w bezpiecznych rękach. Ech ja muszę lecieć.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Do zobaczenia u Carla- mruknęłam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Grzebałam palcami w bułce. Oczywiście już jej nie zjem. Spojrzałam w okno. Biało. <i>/W domu o tej porze ubieraliśmy choinkę, a ojciec oświetlałby dom lampkami. Pewnie bym uciekła od obowiązków jak zazwyczaj to robiłam...Ale domu już nie ma. Nie mogę o tym myśleć. Czas zapomnieć o tym co się wydarzyło./ </i>Rozejrzałam się po sali i natknęłam się na wzrok Nathaniela. Natychmiast wstałam zbierając swoje śmieci. Nie patrząc na nic wyszłam na mroźne powietrze. Wróciłam do szkoły. Zostawiłam kurtkę i poczłapałam się na zajęcia. Simon gorączkowo krzątał się po sali. Przygotowywał COŚ. Nawet nie miałam ochoty zapytać o to. Zajęłam miejsce pod ścianą.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mam nadzieję, że nie spalę włosów chemikowi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Prędzej brwi, on nie ma zbyt dużo włosów na głowie- odezwałam się.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-No właśnie. Nie chcę go pozbawić tych ostatnich. Byłaby kaszatrofa.- zaśmiał się Simon.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Na szczęście projekt udał mu się znakomicie. Klasa była pod wrażeniem, że Simon niczego nie wysadził.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Byłam kompletnie przybita. Sama nie wiem czym. Mam mętlik w głowie. Chcę jak najszybciej skończyć zajęcia dodatkowe z rysunku i rzucić się na łóżko.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Witaj Katherine na swoich pierwszych zajęciach- przywitałam mnie kobieta w długich, siwych włosach. Mimo wieku trzymała się świetnie. Zauważyłam jej piękne rysy twarzy. Wyglądała na miłą osobę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Usiadłam przy jednej ze sztalug i zaczęłam wykonywać swoją pacę. Co prawda nie umiem rysować, ale po to są te zajęcia, aby się nauczyć. Przed nami stało krzesło, zwykłe drewniane. Każdy miał widział inną perspektywę. Skupiłam się i narysowałam kilka kresek. Tylko tyle. Pani Lilit ogłosiła koniec zajęć. <i>/Czyżbym aż tak się zamyśliła, że umknęło mi gdzieś 60 minut?/ </i>Pożegnałam się i wyszłam. Zaszłam do szafki po kilka książek. <i>/Muszę się pouczyć./ </i>powiedziałam do siebie w myślach choć dobrze wiedziałam, że tego nie zrobię. Przekręciłam zamek i mocno pociągnęłam. Na ziemię zleciała kartka papieru wyrwana z zeszytu. Rozwinęłam ją i przeczytałam:</span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">"Czemu mnie unikasz?</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Nate"</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i>/Dobre pytanie.../</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<img height="251" src="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxQTEhUUExQVFhUXGBcUFxcXGBwYGBocFxodFxcXGBgaHCggGBolHBcXITEiJSkrLi4uFx8zODMsNygtLisBCgoKDg0OGhAQGiwkHyQsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLDcrNzcsLDcsLP/AABEIAMcA/QMBIgACEQEDEQH/xAAbAAABBQEBAAAAAAAAAAAAAAAEAAECAwUHBv/EAEMQAAEDAgMFBgEJBwMDBQAAAAEAAhEDIQQSMQUTQVFhBiJxgZHwoRQyQqOxwdHT4QcXI1JUYvEVFkNTgrIzRHKDkv/EABgBAAMBAQAAAAAAAAAAAAAAAAABAgME/8QAJBEAAgICAgIBBQEAAAAAAAAAAAECEQMSITEEQVETFEJhcSL/2gAMAwEAAhEDEQA/APbAqYeFQHpZ1qcuwVmU2uQjaik2qlRWwUpNQwqp951SoeyCpTVarWiXODRzJAHqUOaq55+0Cs84gB05AxpYOF5zHlMgjwA6JqNgmdFftBgY57XNcGgk5XA+AtMSbLx+0Nu4oNNQ1m02wTlaxh8hmaST58AvMdm3H5QxrZh5LHAcWkEu9AM3QgFbu3KGTNTqtsWkBwdAcODgI+cCAekxxWOZSjJV0dnj6U1Lspo/tExFpZSMaktMnxhwAPgOC912b283FUs4GVwOV7ZmDrrxB4LjmI2fUpPFN7DncAWiLuzHukDrpGsiNQuqdkNkHC0MrozvOd8XAMQGg8YHHnK6skYaqjgUpbHqA9PnQQepBy52jSw1r0+dB7xSFVKh7BgKlmQbaqlvVNC2Cw5OHIXep94lRWwTnThyGzps6KDYKzpZ0LmTgpUPYJzJ8yGzJpRQtgovUS9DFybMigvkKL028Q+dNnRQ7Cc6Rehs6mCUUKzygcpBy5/tja1Z9VwFRzGtcWhrTl0MSSDJNpR3ZTatTeik95e10wXGSCASIJvBiI6rucGlZz+j2ocnzKtOAs7GyYenzKMJwE7EPmWdtzZDcTTymzhOR3Ingf7Tx8ByWmGKbaR5JbD5POdj9h7lpqOLXVHSAWzAaDcCQLki/gPP0GJwbX5M0dx4eJANxNr6eOqv3StbRKmUxqMgStg2vfTeYJpkkGP5hB8OB8kVmVjcMfYUxgypeRFKEvgqBUwVc3CjiU/ydo+l79VO6LWKRSCnzK5lJp6+BScGzYSluh/TZ5Ltrt2phwxlIhrnguLjeALQAbSZN+Ec7jyNHtRi2ODt+49Hd5p8R6r3vbDYHyqkMgy1aclnIz85htxyiDzjgue7G7P1cRX3MFhYYqFw+YJvI4nkOPhJXRjlDW2YTjK+DqmycdvqNOrEZ2h0cjoQOkgo2DyU8HRbSY2mwBrGtDWjWzRA8dNU2M2gykw1Kj8rBqfep6arklO3wjpWNVbE2m7kpii5ecH7QMHmiasT87JbxtePJelw2IbUaHMIc1wkGZBHiie8VygjGEumMKJ6KQpHmFbvRxj1Cffjn8VluzRY0V7tIUuqm6sOa5XtDttiatQ7t+6pzDWgNmNQSSJLtOl9FpjjOfRE9IdnUtwkWAarxfYrtVVrPNKuQ45C9r4DTYwQQLHWx6cZt6/eNOiU1KDplQ1krRZlCiHDTKqXTzUmjoT4KeR18FwqidAFY106FV2HTxBUt74fYpbGkcs7Y9n3Ca9JsjWoOX946c/Xmsns3iqdF29qhxOjAIgA6uuZJi3geoXW8TSc9rmkQHAtPgbH4SuXV9i7l5ZVkuB0GhHAzyPwnmu6GZOPJlLBzwe02RjKeIbmp8DBDrETpIutBuGHMLM7FbOyMc+A1riA0cSGk3Nr6/BekAA4j0lYSyc8FxwquTy22tuUcO7LD3vtLWwAOMEnp0P2THZfaKjUq7pzXU3m7cxGU9JGh9zcLG7V7NNOuXG7XuL2nnmuR0gkj05ofDbNdWxYazlJPIGJJ+KFI2lhioqX7OjU6A4x6lPkA0HwR2RvL4JCOEBY7k6IGa3orMruSlWrNa0ucQABJPTmsB/a6hMAVCJgENEeUulUlKXSJlKMO2bjp5j1Vbmk8Wn1+xTwj2VGhzTmaeI9OOhRDsjGlzoaGguJMgADUnoldD7BAwdfRZPabbzMLSBy53vOVjSQBYSXHoLf/odSA6/7QaDXlraVRzAfn2HiQ0mY8YVnajZ7MfhWVcO4OcwlzBoTI7zI+i6wN+Q5ytIx5WxnJuv8nlKPb6vm71OkW8QA4HyOYwt/FdvcOwNLab3kgFwsMpicpJ1PhIsvBYPZz6lQUmNJe45csXnjPIC8zpBRG19kuw9Z1J9y06jQg3DhPT7xwXa8eNujjWXIkdK2D2mo4qQ1uV7RJY7WLd4Eatm3pMSJ0qNKHPc0d5+WeVhA/Vc//ZzgHOxWcA5WMdmOk5hlA8eP/b69MIA+iVx5koSpHVik5xtkAX9PMT968t+0fCVX4UOHeFN4qOaP5cpbMdMw8iSdF6vMORTwOXr+qzhLWSdGk0pRqzgjR4Lq3YfCPZg6ee0lz2jSGuMjwn53/co/7Lw/yoVMp3cF+7gbvMCO6STMXnLEWPCy2tt7Xp4enmLcxJhrRqT9w6rpzZvqJRic2PFo3KRJzb/p+qmKTvf6Lx7u25m+HaByD7/+Mc16/ZeIpVqbajfmu4HUEWIPmsZRlFco0i1JkKtN4aSBMAkX1gLiD81RxcYEkuPACbnw18vs74WU/wCUeq5f2q7NmniAKLZZWd3AODnG7OgHDp4LbxsiTaZjng6VGx+zjDA031g0l87qSJloAdPiSbn+0dZ9k5pOg+5V9n9ntw1BlJpb3RLjzcbuOvsALQNZp1cPUfiufLO5tnRjjUEjm/aTtTVp1nUqIAyHK5zhJn6UDQAG11m4XtliQf4hDwQYtlg8DbhMLS7d7ELarsRTILH3dF8rrSfBx48zwkTk9m9hHEVgHWptINR3T+UW1P4+fZBY9LaOWTnvVmdW2tiHOJOIqSTo1xHpEAei9X2L2tWe2o14fVylpBJ7wzSCCYuO7aevkHt/s4aNQbkZqbz3LSWkmzCTbw5r2XZ7ZTcNSDZcXuOaoRaTyHQfieKylNUdSUSs4w8vt/FZ+1MOK2XM24IMyQSJ7zTfQj4jUTK1WUGc0QMI1ZqUYj1nIDp4ggABoAEAAaADQASqcftgUWgvEzYAannx0WsMK1YPbDZZcxtRt8mYOHR0X8iPTwRFwbphJTjG7M6t2pp1muZVonIbEyC4TaRYQeOvqtTs1hRSpBzZJfcuMSYJjSdBwXjKVE3EXOgXRth4E0qDGOjMAZE6EkmPKVeRRiqRnjlKbJ7xyfM48VfXflBdAtw+5AfLKpuMoHKFzSyKPZ1xwyl0yvauGfVpPYJki3kZj4Lw7qBsCIIJBB4EHiul4OoXjgIsQh6+yGuqtqENkST1I+aY4kc+g1W2LNRzZcLbAtg4d9OiA6QXOL44iYt0sAfElX7RouqUnsmMwIB68PitCDOh+I+9XUxznzWcpcjUa4OUVcS1hLXZw4SCCGiDPhwXsezbSyjLiWl5LwHEAgEACdNYB81d2n2Ayq4Vmt7zQc0RDsre7I1JtFuFl459V8/NN9PfHVaKMZLgWTJK6o97QwUVXVQGhzw0EhvetN83XuiP7ePAbtBscYimcwOdoJY4DvTHzeEg8vBYmHxVcU2NNQtDTeDEjhcenktvYGKrB2V9QuBm7rkcrn3dQ8mruxJbcUF7G2fuKQp05A1J4lx1cY429IR4D+bvVEt/+Q9Eif7lDnbs1UaVAzqROpd6qsjgJRojiZCgS3h9n6oUhOIM1luPr+ixe1myH1aUsBLmEkDiQfnAdbA+S9AagCW9nQFNTadicU1RyOlhiXANaXPJgAc+ULpWxNkGlSawxNy6/EmTHPl5ImjgWNrGqKbQ4j5w+dPG2lwBcX15rRFUqsmWxQx0CjBnp8Uz8CDlJ+iZGusFvnZxRRqFR3rlntItxRQML4JzhOo9+SkajuSQzckWxUkVvwQIIdBBERFiDwhV7K2Y2jTDABqSTGpJ115QPIIsNKkWlG0qoajHsrrYYOjoQ4QYuOccFPcjknLT1SAPVJNlUgRuEjgB5Sn3R5hAfK2m8vJ8PhqrqdRp/mHiPwU7M1SQazDk9U4wxQ3yhg/5NbWn7ksVWa0TmiON/gluwaB8H2fYysajWiIBaJsCZkgT0Hr0C1TSjWPNYeH2o1sBrnaRcGPVXPxU2zA8xmlVKb9mcEl0aNWgHNglt9PHn6rMfRymDY8vsVVXF02tk8Oo+HM9ED/r1G3cqdZA+2fBZyTl0awyKD5PT4DChreF76iPcKdd9NmroPr9gXn3bYpwMtMu84j4aquptYkWo35lxI+xUrMZT9m78vpTFz1j378ldWrMAkEHwufSVgvxJcAWMynrcevpwRGGxRAO8YCeGX7DKTYlyG0cQ1xvI6kfgs/F7DY6o0tcA1x7w8iSRe2gEcJ8lcNoE/8AGWjxn7lXUxQM5Q4OOhOnj9vvRbseqfZDE7Np75pbGWNOEi1hwtCKq4UAafBNTNYgd1p5H2Uiyp9KY43+xc2S5STs6ITUVVGng2jdtzG8CUR3Oa807FlxGWu2DYAPbJjW3mjGMrADvA21Iv5rfZ1yc92zL2jiq73nKXNaDYNMW6kan2ETsDF1M4ZUJc10wTqCATrxFuPLxVxwVUuku15RHorW7JNiXOJ+ybrV5VVGcYO7Ddp1W02ZgWzIEuNr81j4TF1H/NqsdHANGnpoisVs97wGk9zgPD7VVS2EBoeHBSpquy+U+jZZXAaC6AdNYE+JUhUnRoPmsn/RyNPt981fh6D6Ys4BouQdPj4Kdvhj/pqAti9uifurExPaCk3/AJm3J/u08NAjA97mgh4ykAiBqDfxRs12HD6CsU8BjiNYMcBMWleKq4Oo9xc8ucTz928l6KvszO6XOnzKspbOc0EB0ArTHm1Jni2Bdh4h1MOFQktAESZIvFrzH4dVpOxuaQyD9qA/0trZgn/KnuXAQ2WjpZRPJs7LjjpFdVj2kOLiDwk/YChX4tzif4h8iQPJWYvAumASZ1JuVTT2Q7gSrhJezOUZekefwOMdmJJeOv3EI47Ve6QLjhwM8Z6e/DyWG2+5tnAO58/fvorXdo3/AEGNb1Pe4g9OR9egK2eFtiWVJHrsNiriZGnv3yRlTEUssvdAEaz5ed+C8XR27UPBuukfCVZidoueIIHP7vxUPC7LWZJG5itt0GmGtc7mQABrwk+4QuL7R0h82m92mpDRHHndYFWtOhAWfja4Y0u1OkT79VosKZi8z9Ho8L2gBJFWkAObSZFrCDqZjiEbR29hyQN25oJgkxAHO1z4dPJc+2ftUufDwB10jxla9WsKYk+Xv38U5YF0JZpHvKmNwrWucajYaCTzgaxOqwqfbrDF4aKVQNJAzEgRJAmBJ0kx0heHr42o+RoDwH2SoHZjwzPlOWA6eQLixpPKS0xzhOPiR/Jjl5MvSOqbQ7Z4XDBsfxc0kbsgxHEkmBfgs7E/tLotqFrcOXtmA/NBOl8pHjx5aXjmwoypDDQmvEguyZeTM6xiO1gqQaLWhhuC8Xd4NtHvReO2n28xW9O7DKbQYDC0O0P0ibzAAMRx43XnGhw0JBGnTj5Xv5ear3B4yqh40IkPPJnRsF+0cbsbymM2hDeYF3eBKp2n22dWZu2sZBFyCZnlHAayvBU6KKpUYKX2uNO0J55tG/Q2lLXHIA4CRYkE/dw+KM2T2qxLHg1Hmowk5mkDibxaRHDgsijUyjS59+/BWtqjVJwi7TRCm1ydb2diRUptqNkBwBg6jogdp7TLIDTlvxuf8fgPLxWz9tOotcG3nS9hHIGx98lGltIVDJImTJBmDxB5G4XH9Dm/R1vPaPbYPajiHSQ46jQR+ii/aOaJcGxplleSdtENacpknxQL9p1JtA8k149i+4o94zbYAu6fH31WL2h20XsAzgBxHdHwnivE7U2hUc7K6sym0tJJdIHhDWlxJ6A8es1V8VnaDRqsqOa0uc3K5pIY3vEFzYsJNyDrEmy2h4tcilm2XRu/JpXptl459NjASS1s2PImYn7PFckwu2qjXyCbW9+g9FpUNrufIc50nX8I8/itZ4G1yZRnpydLr9qZFsreGs3+4rLHa2vDgYJ4QBHsLw7sSL26KJ2k5os0FSvGSG88mdBodtXADOwGAZdME2PSBfjyC2tm9qaFZ+RhOby4CeC4RiNqB5kkkk6x75eKvwmIIM03kEXGUwRwtF+PxVPw4tFRzyXZ35u0KRk7xnXvDgrjjGCO8LrgrcVVBBzukCAeP66nVA4zEvkS5xtzKy+yfyaLyv0HbSp92AdVHZVQh0E2NvPmh8M/MLlWU6jevJd3qjmNStjADYDxnVX/AC5pFzHv4rGc8dVRUrcip1Q7D62OJPd0+Pv8FRjKmYCZjl9/xQTapBmefuym7GtdAsFXAiDQJHqvRPxG9w1SwJbWoBkC/eZWzC2s5WHyWAWDmPVa2w9p7gVBkDi7K5hn5j2TkfHGA9xjmB1Ta9gaWJ2S1ww9OmAHbypQqvF7tDHOcTxDc1SOjUTQw4q0pMsp1aucnUhjTucNTaPpOJFSB/bJ0lYJ2+aNKpSa0HeDU6tJBa4t5Etc5p6Hoq3drDmwvcilhxT7nFzmxmqE8yRbkLcSVNWNGzitgCnTqVC8/wDqGnQbA/iRUySb2sCbT82+omTthtFZ2Ga9z6wJuB/DaARmBaJJdlzGx1AbclZFLtTSz0atQVXuYKYyFwFNppgCWk3cHFsxDYJM5tDZsPbTTvDUc8OqAtc+nqJcHE3IkGCDfieEhDBov2tTZTquZTOZrYGYxMwMw7pIs6RYnRH0NiB1MOL4qONItpxPdquysk/zGzgOQnis7F7vVgLRAiTJM8SRA46D9TtUe0FEOLsj5L21Q6RIexj2MBFxkbnEcbdYE2JJCo7CpuqGixznVGk5nADIA0wQALlwtxiTHVAbSyMqOaw52gkA2uB4WVuB2rSa17HF8OAEs1MG7SCRIPG/AWIQdbGUXXY0jk0mSfE6T5DVTbE18GvS2YXvexpnK1r5jXOGlgHUl7R5oHaTGsD3MqMqCk1zqjmmWgimagAI+cZbl4QXDVaR20ylQpOeC11Rrszmm4p0waVJ4BjvAl0c9y3xXg6m2cK1lTDMbWGFLNWlu+fU3lN7nPJ7rQRSDBY5R/NJVJWXGC9lG19pV9zh6j3Maahe9jWtIIax2Rr3En6ThUAHJs8bS7O0q9beOpOgtfS7onvPqFwF5gQ1tRxJtlDpQe3tuDEtb/Ap03Ma1mZpMBlMu3dNjT8wAOvqXETIVeE246lg62GpsAdWcHPqz3gwNLN20cJl0u1yvcPpFXrwXSOlbDwVTPUp16tOWuDGEXdUc4NLsgMFzWioySNJOq1WbM3m7p58rqjHlxicgDzTBHiQAOq8Dju19J1QYimysK7A8Umuy7phqPc91WZLnOGcACw7gJkWUq3bGruMM2mMr6YbvHuOZzzTc4sB5NGYmOJPQKHjt2S0i7Z2zhWbnqvhr3OpUSTGZwGZzom4aLBvF7mt0lCYjEQx1KkwsaCA/NG8fcHvuGgmO4LDqbrOxe1jWqNNUZaTRkFOl3WsZMlrA6dSSZMkk+lGDr5SeWsHobK6J/gbRpw4mNAIHORPxBROEYQb/ONkDhMV3gdbAHy/SAizjy0yWib+HTx/A8EWJhpYV57FYhzjOmui0W7XJBBgEgibj7OnHzWU1s6ymmJIpDERhH5HTrHxTEQkxwVMo1G4+TwCJdhg6CCF5+oTMK1uKcBAJAUUworw2IPNG0sVe4WZh5nlzRhfAPD3CqimG4t5yHLMLPFYgWUPlvA6e7qkVkLgKLHO5lV7wKl90wCY6LvlJj4IzC7Rytjx9eAWYbJ80KaCgjE4qSTchCjEH1TOIUC1NBQ2ZX08WW3CpDVJrUDNPDbScJmTPoFp4bFZhI8IWE1o99UTRr5ZuYUNohoPxeMiefNDDaIkTMSJy6xraeiExOMDvogHWZv5oMppWCRpbb2u7EPzGGxAa1ujGtENaOgA8zJ4rMAF5mfgnyKxtFVVFA+VINRBoFNu0wKw1E4d0mFXlUSEgYW8gan3+CrdXEczZUkJBiKFQwrO5myKp4kmc32XuY/T08h0+b378/VIdBZcOJ9+4VzWrOI8UXh6mVuv6JE0Qrun379lDOfBUqlW5hUQqoaRfTxM6ordrPDUR8qdYTYWFgh8BRD5SVLe5hBUMipOJAJgaa+WqTRZa0QVPIhKeMaSeGvwv68ERTxTSBBueH48kWJomWKDjySa8O0M+/1Uw1PsRW4pi1X7tPu0ADpw1XCmpbtOxA4YrqTFbkSypDFkj7FEqYEqNS3ilQimpZU54TOqHRQhA0Xtr2VeNq9zK36RjyUQxSyJMaLaFDJ81xteCbHpbTxV73iJ48v8IUXKsLL+/FNA+SOdWU4cqsqcBMRdu0skXKsw6VVohFi9gof6KbXqGVItQMtZUHFSe2VQArqRRQivKllV7rKsvTsCohLInJKQJSsZkOxLiZJPvoqsyikoNR5Th5GhKikgAnCVy3TzWlTxo0IvyWKCpsrEHVAmrPQb1vP0S3zZ9+/frm0KhMTHP/KuhVZGoe6s0CRdKhXBF0CrGNH+UNhQcU0ISpiSG3Pv2FR/qZjRLYNQ2viMsc0I+sSb+/fvqO7Eyb3SNUcEWPUvlJUNqBSZWBskMvKkwqBsobxBJbP6qTqnv34/BCOeomqix0F74KTXhANKsa9FhQeysApVHoEFXbxO7FRYQkAme9QNVMKLYTxCjTfN02+8ENhRZTqgixlQeQLnRB16RHebrfxuqquILhYRPsKbHQScW3h8ePgrC9Z9GTE6DREpqxtGUkkkkUJJJJACUmwopIAtZUI0V9LFHiZ8UGpMSoDUo1A7iBylVVq0OgcELTfCm+uHRPC0/ilyFEC5JTfTjQyDxUSOoVJoRFOCpBo5qw0m/wA3wSbQFTina6FJ7FEtQmgLqdVW5kIFcaZ1SfAUSc9UyrHUSOXqptptIuYPPUdE9kCRTKsaqcykXobGE06nJTc6D8UDnhSq4kx5QlyhVZc6sNeirFaZ/wAoPMmzJ8hQc2qWxc8v1jmq24g/59EOHppQMLdiDz/RQokl1yh3ulOx5CKA0SABa6eULRxBBurXV2polmeku6u7AYAS44ZoYCQTvK5dMhogB/E+PBO3sNsoid0yOtaq0i8XDqgLbg2PJTsWcJSXeH9g9ljWiy7gyN9VnMSAGwKkzJFuqT+weywSDSZIsRv6pI4aCpKNgODpLuzOw2yiJ3TIib1qotOWYNQGJtPNTd2B2YCAaLATBE1qonNMQd5BmDojYDg4KkCu6f7E2X/0qZm4ivUMiYkAVJIlOOwmy/8ApU+H/uKnGw/5eadgcJKYFd3o9gNnuzEYdhYIE76vMnURn6hXfu22f/TfW1fzErA4GXpNPNd8/dts/wDp/rav5iX7ttn/ANN9bV/MRYHBZTyu8/u3wH9P9bV/MT/u3wH9P9bV/MTtCOEF1k7QTou7fu3wH9P9bV/MSb+zjADTDx/9tX8xKwo4W4xBPRVGpdd5P7OMAdcP9bV/MTfu22f/AE/1tX8xIZwY1Cn3i7x+7bZ/9P8AW1fzEv3bbP8A6f62r+YnwI4OHJpXef3b4D+n+tq/mJ/3b4D+n+tq/mIGcGJVTl3jE/s7wLWy3CF55CtUHnLqoCyqXZnZrmtcME/vvdTYN84Zi0SSHGtljzvwRYHG08LtGI7IbPZSFU4GoGRJmo9paZy5S11WSZ0iZkQoP7LbMbIfg3tfFMtpmpUzP3hhobFW5mx5J2BxlJdoPZbZYLGuwrg51U0I3tTuuaQCT/E+bLm+oRWG7L7OysjDd0vLwc7yZbVNEQc8kHKbaWKWwHD2tJMAEk2EcZ0SewgkEEEWINiPELvVbshgmVW1X0CHuc4znfbu2J/iZRdzRMaqja3YjAMO8fh85e46VniSdI/iRe/qEbAcSw2Ee/MWNkMaXu6AcVQSu7YfsrgGZqIoZXvLab2b2pM7svInORJa7gdD5q/922z/AOm+tq/mIsD2GJw+cZCwFjnEuOa+uYWi97eSofsCgXE5SPnQ0QGjM0MdAjiA3zaOsskpAjT7PUQ7MDUnMH/OFyHB8G2mZjTztqrauxaLiXEOknNIPHM93LnUd8EkkAQZsGiI+dAIdBNpDswOmvDwVr9j0jlnN3WCmL8BMcNbm6SSABaXZqi06vi0NkRLS4zYf3kR9qkezlDMHDOCAGiDoAwU+XFojzJEG6SSALcPgSxu7aJBhxeTHeGUWbB4NWnISSQA1krJ0kANZKydJADWSsnSQA1krJ0kANZKydJADWSsnSQBnbewLq9I02VN3J7xgmW8W2IIm0wdJHFCVdk1HMa01KPcMBgok0S2IyvpmoZI4EEQkkgAVnZt7dyG1mFtLM4MfTJZnc4uzBoeIDQYaJMLTrbNz1MPVeWl9HPMNgOL25e7JJaAb3JSSQAFjezTX1K9TPG9YAy3zHjKS/W5JptPkpf7aZFNhccjKBowJBzEt/ii9nWPqmSQBB3ZgVM3yioXndCi0sBpxEy5wDocSS22ndV9fYrqlNlOrUa4NdRdZpGYUyc897V08NOqSSAJ4zY4JpOoOZTcx7qkuYXBxcws7wBadDz4BaeGDg0bwtc7iWtLW9IBJIt1TJIA/9k=" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd;"><i><b>Zabijcie mnie ludzie, skrytykujcie za to co napisałam albo sama to zrobię!</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd;"><i><b>Pierwszą część pomogła mi napisać Ola i chwała jej za to, bo nigdy bym nie zaczęła pisać.</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd;"><i><b>Resztę pisałam sama. Masakra :/ Czuję się tak samo jak Katherine...przybita i nie wiem czemu :c</b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd;"><i><b>Pozdrawia smutna Tia...życzcie mi weny, bo mi jej brakuje :<</b></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-3102436969049735572013-12-26T12:18:00.001+01:002013-12-26T21:31:56.346+01:00Six "Decyduj się natychmiast, bo jak nie to poczekam."<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Nie ma to jak przejście 2 kilometrów do domu, w którym miał być telefon, a nikt tam nie mieszka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i>/Co do Nate'a...oboje zachowaliśmy się głupio. Nie ma żadnych wątpliwości. Tylko mamy zbyt odmienne charaktery, łatwo nie będzie./</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Oesuu Carl, długo jeszcze?!- warknęła Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tylko Carl, Carl i Carl pokrzycz dla odmiany na kogoś innego, co? Uczepiłaś się mnie jak rzep psiego ogona! Mam dość słuchania twojego narzekania. Nigdzie więcej się nie wybierzemy!- krzyknął Carl- Idziemy dalej. Przed nami długaaa droga.- widać było, że jest zły. Szedł przygarbiony i to nie wina plecaka. Chciał dobrze, a wyszło jak wyszło. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chodź Angie- mruknęłam biorąc ją pod ramię. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Daleko jeszcze?- spytał Simon po godzinie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak.- odpowiedział ponuro Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Nie minęło 10 minut, a Simon znowu się odezwał:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Daleko jeszcze?- nikt nie odpowiedział- No daleko jeszcze czy nie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak, za górami, za lasami...jak ci kopnę to...cię kopnę!- powiedziała Jena popychając go w krzaki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Spytać się nie można.- mruknął.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Po kolejnej godzinie dotarliśmy do jakiejś wioski. W jednym z domów paliło się światło. Bardzo dziwne zwarzając na późną porę. Carl chciał wejść, ale obszczekały go dwa psy. Nie było ich widać. Za to było słychać. Na przystawce zapaliło się światło. Drzwi lekko się uchyliły i wyszła z nich starsza pani z laską.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ooo to wy jesteście z "Puk puk to my" i sprawdzacie gościnność polaków?- wychrypiała- Zamknąć paszcze, wy zapchlone kundle z miasta!- krzyknęła w ciemność i koło jej nóg pojawiły się te dwa yorki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie, nie. Jesteśmy turystami. Zepsuł nam się samochód- wytłumaczył Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-O najświętsza...jesteście żołnierzami z Afganistanu?! I samolot wam się zepsuł? Przykro mi nie jestem mechanikiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Babciu, z kim rozmawiasz?- obok niej pojawił się młody chłopak.- Wejdź do środka.- popchnął babcię do domu i podszedł do bramki- Dobry wieczór. Przepraszam za babcie- uśmiechnął się słodko- Co was tu sprowadza? Bo raczej nie jesteście z tego programu. Wybaczcie, babcia zbyt dużo ogląda MTV.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nic nie szkodzi- powiedział Nate- Wysiadł nam akumulator, idziemy już 2 godziny i przydałby nam się jakiś transport.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Spoko, zaraz wracam.- zniknął za drzwiami. Wrócił z gościem koło 40, pewnie to jego ojciec.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dobry wieczór- przywitał się- Daleko wysiadł wam samochód?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jakieś 3 kilometry- odpowiedział Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To może ja wezmę swój samochód i tam pojedziemy, a nie ma sensu ciągnąć wszystkich więc zapraszam do środka. </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Żona zaraz wróci i się wami zajmie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dziewczyny zostajecie i Simon?- spytał Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jasne, jasne od dzisiaj jestem dziewczyną- mruknął Simon.- Zostaje.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Louis, zostań.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak, ojcze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Cóż za maniery- szepnęła Angela. Zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wyobraź sobie, że ma zieloną koszulę i luźno zawiązany czarny krawat.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Aaa słodziak- zachwyciła się- Ani słowa, że jestem niewidoma.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie, Angie. Mnie wrobiłaś, tutaj na nieznanym terenie może się nie udać- powiedziałam kiedy szłyśmy w stronę domu. Nate, Carl i ojciec Louis'a poszli w stronę garażu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Proszę Kat...powiemy w odpowiednim czasie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jasne, powiem dla Jeny. Masz przed sobą 3 kroki, a później 4 schody, na prawo drzwi.- szybko jej wyjaśniłam i cofnęłam się do Jeny i Simona- Angela widzi- mrugnęłam do nich oczkiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Oj...nie dobrze- powiedziała Jena.- pilnuj ją.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Szybko podeszłam do Angeli, która była już przy drzwiach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tu zdejmijcie buty i kurtki. Psów nie ma co się bać- oznajmił nagle Louis. Zrobiliśmy co kazał i poszliśmy za nim dalej do salonu. Siedziała tam babcia z małą 4 letnią dziewczynką.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Babcię Hildę już poznaliście, a to moja młodsza siostra Lucy. Jeszcze jest gdzieś Lisa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ty jesteś Louis?- zapytała Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Louis, Lucy i Lisa...L.L.L.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Żeby śmieszniej było to nazwisko Lorette- powiedziała babcia Hilda.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ta, ta oglądaj tam!- przerwał jej Louis.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jestem Jena. Tu jest Kat, obok niej Angie i z tyłu Simon.- przedstawiła nas.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Miło mi.- uśmiechnął się- Chcecie coś do picia?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Coś ciepłego- stwierdziliśmy jednocześnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Pomóc ci?- dodałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Możesz. Rozgośćcie się.- zniknął za drzwiami. Posadziłam Angie i szybko za nim poszłam, kątem oka zobaczyłam jak mała Lucy bawi się jej włosami. Weszłam do skromnej kuchni. Przy stole zobaczyłam Lucy...ale przecież przed chwilą ją widziałam. Louis się zaśmiał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To jest Lisa.- wytłumaczył- Bliźniaczki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Już myślałam, że mam zwidy.- uśmiechnęłam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To normalne w tym domu...każdy inny styl i charakter. U was też tak jest? Jena mroczna kobieta. Angie...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Angela- poprawiłam go- Imię mówi same za siebie. Nasz Aniołek. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Louis uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ee, a Simon?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-W swoim czasie zobaczysz jaki jest. Tylko nie oceniaj zbyt szybko.- spojrzał na mnie zaciekawiony.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-A ty?- spytał zalewając kubki gorącą wodą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Sama siebie nie opisze- uśmiechnęłam się lekko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Racja. Weźmiesz te dwa kubki?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Przytaknęłam i zaniosłam je do salonu. Postawiłam na stolik. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Masz fajną siostrę- powiedziała Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tak i czasami nieźle potrafi dać w kość.- odpowiedział Louis.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Skąd jesteście?- spytała Lisa wchodząc do pokoju. Wszyscy spojrzeli zaskoczeni. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Bliźniaczki- wytłumaczyłam ze śmiechem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Aaa- mruknął Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jesteśmy z ośrodka Angory w Nover.- powiedziała spokojnie Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dom dziecka- dodał Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Typowy dom wariatów- podsumowała Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Sieroty- wychrypiała babcia Hilda.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Babciuu, zachowuj się- poprosił Louis. Ze zdenerwowaniem poprawił swoje czarne włosy, opadające na oczy.- Idź do pokoju. Lucy, Lisa zaprowadźcie babcie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Dziewczynki ze śmiechem wzięły babcie za ręce i zniknęły za ścianą. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nic się nie stało. Jesteśmy przyzwyczajeni- powiedziała Jena- Oprócz Kat.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jena- spojrzałam na nią- Nie musiałaś tego mówić.- wyszeptałam. Angela siedząca obok, przytuliła mnie. Musiałam czymś się zająć.- Ile słodzisz Angie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie słodzę.- odpowiedziała. Podałam jej kubek w dłonie. W milczeniu piliśmy herbatę. Jena i Simon zawzięcie o czymś dyskutowali. W końcu Simon wybuchł:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-A kopnąć cię z pięści w twarz?!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Louis przyglądał się z zaciekawieniem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Mieszkasz tu?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Teraz tak. Przeprowadziliśmy się z miasta. Kryzys finansowy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Gdzie będziesz się uczył?- odezwała się Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ee w szkole św. Antoniego. Nawet nie wiem gdzie to.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Szkoła w Nover- wyjaśniłam.- Obok ośrodka Angory.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dobrze wiedzieć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-I jeżeli myślisz, że uczą się tam same sieroty to się mylisz- powiedziała Jena. W tym momencie weszła kobieta z zakupami. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Oo mamy gości.- przywitaliśmy się. Pół godziny później dostaliśmy coś do jedzenia i gadaliśmy o wszystkim. Problemy się zaczęły kiedy Angie zachciało się do łazienki. Szepnęła do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Kat, łazienka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Gdzie znajdę łazienkę?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Za kuchnią w lewo- powiedziała mama Louis'a.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chodź Angie.- delikatnie wyprowadziłam ją szeptając żeby uważała. Weszłyśmy razem do łazienki i powiedziałam gdzie co jest. Trochę musiałam jej pomóc. Wychodząc natrafiłyśmy na Louis'a.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Eee byłyście tam razem?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Kobiety muszą sobie pomagać- powiedziała Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wrócili. Udało się naprawić samochód.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Poszliśmy do salonu i faktycznie Nate z Carlem stali w progu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zbieramy się- powiedział Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Miło było was gościć- odpowiedziała mama Louis'a.- Wpadnijcie jeszcze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jeżeli będziemy mogli i Carl nas puści to jasne, że skorzystamy- uśmiechnęła się Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Przepraszamy i dziękujemy za wszystko- dodałam. Ubraliśmy się i wyszliśmy na zewnątrz. Natychmiast owiał mnie zimny wiatr. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Do zobaczenia w poniedziałek!- krzyknął Louis jak wsiadaliśmy do samochodu. Pomachałam mu i wsunęłam się na siedzenie. </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i><b>***</b></i></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Nie pamiętam jak dojechaliśmy ani tego jak dostałam się do pokoju. Usłyszałam dzwonek ogłaszający śniadanie. <i>/Już?/</i>- zdziwiłam się.<i> /O której my wróciliśmy?/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Z wielkim ociąganiem wstałam z łóżka. Wzięłam dresy i ręcznik. Poszłam do łazienki. Zrobiłam co trzeba. Czysta wróciłam do pokoju. Angeli już nie było. Związałam włosy w kucyk i ruszyłam do fortecy. Ze zdziwieniem zauważyłam Simona, Angele i Jene przy moim stoliku. Wzięłam kilka kanapek oraz soczek. Przywitałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chcesz?- spytał mnie Simon, pokazując pączka na jego talerzu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie wiem...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Decyduj się natychmiast, bo jak nie to poczekam.- powiedział. Zaśmiałam się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dzwonił dzisiaj do mnie telefon- zaczęła Angela- Ze szpitala. Są szanse, że odzyskam wzrok!- zaatakowaliśmy ją masą pytań.- Jeszcze nie wiem kiedy. Jutro jadę tam. Jejku jak ja się cieszę!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhciKP4AhMLW1pKd86t_oxl7zZFeKQvcOfYTTAl3FIQ0pTDN-XB31uQdowKGJumf4Q5XHiMpE-u6qSE_Xr3jsz_q8gdTcMJinHHoEfl0QgsGFFsUQlQeuidQNO7VIXk5GqqcL6YgNlrCoA/s1600/smile.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhciKP4AhMLW1pKd86t_oxl7zZFeKQvcOfYTTAl3FIQ0pTDN-XB31uQdowKGJumf4Q5XHiMpE-u6qSE_Xr3jsz_q8gdTcMJinHHoEfl0QgsGFFsUQlQeuidQNO7VIXk5GqqcL6YgNlrCoA/s320/smile.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Ta dam. Rozdział troszkę inaczej był zaplanowany, ale w trakcie się zmieniło. </i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Czasami się zastanawiam czy nie jest zbyt dużo dialogów...ale...to szczegół ;)</i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Taka mała niespodzianka świąteczna i wcześniej dodaję. Kolejny nie wiem kiedy się pojawi. Może jeszcze przed nowym rokiem :)</i></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #fce5cd; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><i>Pozdrawiam- Tia :3</i></b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8939589521244954303.post-76455469936919463142013-12-21T21:18:00.003+01:002013-12-21T21:18:50.736+01:00Five "Tylko bez żadnych numerów"<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><i> /Zastanawiam się po co mi chemia...lekarzem nie zostanę./ </i>Siedziałam i rozmyślałam, inaczej bym chyba zasnęła. Dziwne, że dzisiaj jest taki spokój i nic się nie dzieje. Nawet Simon siedzi i od 6 godzin się nie odezwał. Spojrzałam na niego ukradkiem. Siedział pochylony i mazał coś na marginesie. Nie tylko ja się nudzę...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Dzwonek zadzwonił pół godziny później. <i>/W końcu!/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Hurraaa! Piątek, piąteczek, piątunio. Nareszcie!- krzyknął Simon i wybiegł z sali. Pokręciłam głową ze śmiechem. Zgarnęłam książki i poszłam się spakować. Czeka nas wycieczka w nieznane z Carlem. W pokoju zastałam Angelę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co jest?- spytałam widząc jej minę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie mogę znaleźć okularów przeciwsłonecznych.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wiesz gdzie je zostawiłaś?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Wczoraj je miałam...sprawdzisz pod łóżkiem?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Zajrzałam pod łóżko i znalazłam tam kilka drobiazgów oraz poduszkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ehm- odchrząknęłam- Mam tu poduszkę...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jeeej, znalazł się mój Alfred!- Angela podbiegła do mnie i wyciągnęła ręce. Podałam jej poduszkę, a Angie przycisnęła ją mocno do siebie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Znalazłam też kolczyki i ... twoje okulary.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dzięki jesteś kochana- rzuciła poduszką i o dziwo trafiła na łóżko. Ku mojemu zdziwieniu, przytuliła się do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Przepraszam- wyszeptała- Nie chciałam być taka dla ciebie. Jak się pojawiłaś właśnie wróciłam ze szpitala. Miałam operację, która się nie powiodła. Byłam za razem smutna i zła. Przepraszam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Rozumiem ciebie, a teraz się streszczajmy. Nie chcę żeby na nas czekali.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Coś trzeba zabrać?- spytała Angela. Spojrzałam na nią i otworzyłam buzię ze zdziwienia. Ona się patrzy! Nie tak naprawdę, ale...widzę jej śliczne zielone oczy! /<i>Głupio mi się przyznać, ale myślałam, że ona nie ma same gałki oczne i wygląda jak jakiś zombie./</i> Pacnęłam się dłonią w czoło w myślach powtarzając jaka to ja jestem głupia. Angela jakby mnie naprawdę widziała, zaśmiała się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Odpowiesz?- zapytała. <i>/A może ona umie czytać w myślach?/</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Eee co chcesz. Jakieś jedzenie dla siebie, ciepłe ubranie, nieprzemakalne buty, koc i rękawiczki.- powiedziałam jednym tchem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Czyli będziemy chodzić?- mruknęła i zaczęła się pakować.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Po 15 minutach czekałyśmy pod szkołą razem z resztą. Carl spóźniał się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Gdzie on jest? Ja tu nie wytrymie!- nadawał Simon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Daj spokój- mruknął Nate- Spóźnia się tylko 2 minuty.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Aż! Dwie minuty- rzucił Simon wyciągając palec wskazujący w górę. Chwilę później zjawił się Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dzień dobry. Jak wam mija dzień? Mam nadzieję, że jesteście ciepło ubrani. Za mną.- powiedział Carl nawet się nie zatrzymując. Podszedł do samochodu. Jak się nie mylę to volkswagen.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co to za model?- zapytał zaciekawiony Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tiguan- odpowiedział Carl otwierając bagażnik- Pakujcie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Wrzuciliśmy bagaże. Nate usiadł z przodu razem z Carlem, a reszta zapakowała się z tyłu. Mi zostało miejsce na samy tyle w tym 6-osobowym samochodzie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zapinamy pasy i ruszamy daleko stąd- powiedział Carl. Odpalił silnik. Wyjechaliśmy z terenu domu dziecka. Jena parsknęła śmiechem. Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, ale widząc Simona wybuchnęłam śmiechem. Wyglądał jak małe dziecko, które po raz pierwszy jedzie samochodem.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_ls1262XgIp1r0an16.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="http://media.tumblr.com/tumblr_ls1262XgIp1r0an16.gif" width="320" /></a></div>
<i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-large;"><b>***</b></i></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Po 40 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Bylibyśmy szybciej, ale Simon nażarł się chipsów i musieliśmy zatrzymać się na 20 minutowy przystanek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Simon. Nigdy więcej nie jesz chipsów paprykowych- powiedziała Jena jak wysiedliśmy- Takich gazów nawet mój zdechły pies nie miał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Przepraszam- odezwał się blady Simon. Carl otworzył bagażnik i zaczął wyciągać nasze plecaki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jesteśmy na miejscu?- zapytałam rozglądając się. Otaczał nas las.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Dalej musimy iść pieszo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Daleko?- zapytała Angela.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Pod górę kilka metrów. Blisko, a widok będzie niesamowity.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Tak więc narzuciliśmy plecaki na plecy i ruszyliśmy ku przygodzie. Byłam optymistycznie nastawiona. Uwielbiałam się wspinać, ale "byłam" to dobre określenie. Kiedy tylko postawiłam nogę na pierwszym wzniesieniu, utknęła w błocie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Fuu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-O, Kat. Możesz mi pomóc?- odezwała się Angela. Złapałam ją za rękę i razem, wspólnymi siłami doszłyśmy na szczyt. W niektórych miejscach trafiłyśmy na obślizgłe błoto, a innym razem wpadłam nogą w głęboką dziurę. Spojrzałam na pozostałych. Wyglądali na zmęczonych. Brakowało tylko Jeny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Gdzie Jena?- spytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tu jestem!- Jena wynurzyła się zza jakiegoś krzaka- Ten gnój mnie wywalił!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-To niechcący- tłumaczył się Simon- Serio!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Jena była cała w błocie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Straciłem równowagę!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zamknij się Fallover. No, złapał, a ja poślizgnęłam się na plecy...próbując wstać sturlałam się z górki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Kiedy Jena skończyła wybuchnęliśmy śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Carl zaprowadził nas do właściwego miejsca. Muszę przyznać, że widok był po prostu nieziemski. Całe szczęście tu był kawałek suchej ziemi. Rozpaliliśmy ognisko i mogliśmy posiedzieć w ciszy i spokoju. Ściemniało się bardzo szybko. Takie uroki zimy..grudzień i zero śniegu. Dziwna sprawa. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Hej, Carl- rzuciła Jena- Po co nas tu sprowadziłeś?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chciałem żebyście mogli odetchnąć z dala od tamtego miejsca. Wyprawa dobrze nam zrobi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Siedzieliśmy pod kocami przy ognisku rozmawiając i śmiejąc się. Zrobiła się miła atmosfera. Nawet nie zauważyłam, że jest tak późno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zbieramy się- powiedział Carl- Noce nie sprzyjają w zimę. Ruszajmy dopóki wszyscy tu nie zasną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Rozniosły się głosy pełne sprzeciwu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jeszcze kiedyś wyruszymy na dłuższą wycieczkę, a teraz jest 21 godzina. Musimy się zbierać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Z wielki ociąganiem sprzątnęliśmy nasze miejsce.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Kat, Nate...mam dla was karę- powiedział Carl.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co?- spytał niechętnie Nathan. Chyba sądził, że ujdzie mu to na sucho.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Będziecie malować salę. Zaczniecie od jutra.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie jest tak źle- powiedział Nate.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nienawidzę malować- mruknęłam w tym samym czasie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Zaczęliśmy schodzić w dół. Tym razem nie miałam Angeli obok siebie. Było trudno. <i>Jeszcze te malowanie...Od zapachu farby boli mnie głowa.</i> Zachwiałam się przy schodzeniu. Mało brakowało, a wyglądałabym jak Jena. Uśmiechnęłam się pod nosem. Stawiając na moje szczęście "Nie mów hop dopóki nie przeskoczysz" upadłam na pupę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Szlag by to!- wysyczałam przez zęby.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Może pomóc?- Nate zaśmiał się i wyciągnął rękę. Złapałam ją bez wahania. Nie po to żeby wstać, pociągnęłam go w dół.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Za co to?!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Za wszystko zaczynając, że jednak przyszedłeś po mnie na imprezę!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Sama się zgodziłaś.- miał rację. Krzyknęłam ze złości i niewiele myśląc obrzuciłam go błotem. Nie sądziłam, że mi odda.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jak dzieci- usłyszeliśmy głos Simona- Wiecie, że dzieci okazują tak miłość?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jesteś głupi- rzuciłam w niego plackiem błotnym.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Sama jesteś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Ma rację. Zachowujemy się jak dzieci. Spójrz na siebie- powiedział spokojnie Nate. Byłam uwalona w błocie. Niezbyt przyjemnie.- To ty zaczęłaś!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nikomu ani słowa. Rozumiecie?- zapytałam ich. Nate uśmiechnął się szeroko, podniósł rękę i Simon pomógł mu wstać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Tylko bez żadnych numerów- ostrzegł Nate i wyciągnął swoją rękę po moją. Złapałam ją mocno. W milczeniu zeszliśmy na dół. Zastaliśmy tam niemiły widok. Carl grzebał pod maską samochodu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co jest?- spytał Simon podchodząc do auta.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Akumulator wysiadł.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Co teraz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Idziemy z buta.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-No chyba żartujesz? Nie możesz zadzwonić po pomoc?- zapytałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Chciałbym, ale bateria mi padła. Mijaliśmy po drodze taki drewniany domek oddalony o jakieś 2 kilometry. Idziemy?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Nie mamy innego wyboru- powiedziała Jena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Carl podszedł do Angeli i razem poszli przodem. Zostałam na końcu idąc obok Jeny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> Maszerowaliśmy w ciszy. Czułam się okropnie. Postąpiłam głupio co do Nate'a.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Zaraz wracam- mruknęłam do Jeny i podbiegłam do chłopaków z przodu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Simon, mógłbyś zostawić nas?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Jasne- powiedział o cofnął się do Jeny <i>/Pewnie będzie zachwycona mając go przy sobie/- </i>pomyślałam sarkastycznie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"> /<i>Szłam obok Nathan'a, a on jeszcze słowem się nie odezwał. To do niego nie pasuje. Zazwyczaj ciągle się uśmiechał, a teraz ma pokerową twarz. Trudno odgadnąć czy jest zły, czy nie. Nie obchodzi go czemu jestem obok? Nie wytrzymam dłużej w ciszy.../</i></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">-Przepraszam- powiedzieliśmy jednocześnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://lupoid.files.wordpress.com/2011/10/i-am-sorry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="http://lupoid.files.wordpress.com/2011/10/i-am-sorry.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Uh, udało mi się przepisać :)</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Nie wiem czy dobrze opisałam i czy sobie wyobrazicie całą tą scenkę z wycieczką.</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;"> Mam nadzieję, że jakoś Wam się uda.</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;"><br /></span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Trochę denerwuje mnie Angela. Miałam co do niej plany, a teraz mi przeszkadza!</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">No nic xd</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Zostało mi tylko życzyć Wesołych Świąt :)</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i><b><span style="color: #fce5cd;">Tia.</span></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<br /></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10937519856499578511noreply@blogger.com4