sobota, 21 grudnia 2013

Five "Tylko bez żadnych numerów"

  /Zastanawiam się po co mi chemia...lekarzem nie zostanę./ Siedziałam i rozmyślałam, inaczej bym chyba zasnęła. Dziwne, że dzisiaj jest taki spokój i nic się nie dzieje. Nawet Simon siedzi i od 6 godzin się nie odezwał. Spojrzałam na niego ukradkiem. Siedział pochylony i mazał coś na marginesie. Nie tylko ja się nudzę...
Dzwonek zadzwonił pół godziny później.  /W końcu!/
-Hurraaa! Piątek, piąteczek, piątunio. Nareszcie!- krzyknął Simon i wybiegł z sali. Pokręciłam głową ze śmiechem. Zgarnęłam książki i poszłam się spakować. Czeka nas wycieczka w nieznane z Carlem. W pokoju zastałam Angelę.
-Co jest?- spytałam widząc jej minę.
-Nie mogę znaleźć okularów przeciwsłonecznych.
-Wiesz gdzie je zostawiłaś?
-Wczoraj je miałam...sprawdzisz pod łóżkiem?
Zajrzałam pod łóżko i znalazłam tam kilka drobiazgów oraz poduszkę.
-Ehm- odchrząknęłam- Mam tu poduszkę...
-Jeeej, znalazł się mój Alfred!- Angela podbiegła do mnie i wyciągnęła ręce. Podałam jej poduszkę, a Angie przycisnęła ją mocno do siebie.
-Znalazłam też kolczyki i ... twoje okulary.
-Dzięki jesteś kochana- rzuciła poduszką i o dziwo trafiła na łóżko. Ku mojemu zdziwieniu, przytuliła się do mnie.
-Przepraszam- wyszeptała- Nie chciałam być taka dla ciebie. Jak się pojawiłaś właśnie wróciłam ze szpitala. Miałam operację, która się nie powiodła. Byłam za razem smutna i zła. Przepraszam.
-Rozumiem ciebie, a teraz się streszczajmy. Nie chcę żeby na nas czekali.
-Coś trzeba zabrać?- spytała Angela. Spojrzałam na nią i otworzyłam buzię ze zdziwienia. Ona się patrzy! Nie tak naprawdę, ale...widzę jej śliczne zielone oczy! /Głupio mi się przyznać, ale myślałam, że ona nie ma same gałki oczne i wygląda jak jakiś zombie./ Pacnęłam się dłonią w czoło w myślach powtarzając jaka to ja jestem głupia. Angela jakby mnie naprawdę widziała, zaśmiała się.
-Odpowiesz?- zapytała. /A może ona umie czytać w myślach?/
-Eee co chcesz. Jakieś jedzenie dla siebie, ciepłe ubranie, nieprzemakalne buty, koc i rękawiczki.- powiedziałam jednym tchem.
-Czyli będziemy chodzić?- mruknęła i zaczęła się pakować.
Po 15 minutach czekałyśmy pod szkołą razem z resztą. Carl spóźniał się. 
-Gdzie on jest? Ja tu nie wytrymie!- nadawał Simon.
-Daj spokój- mruknął Nate- Spóźnia się tylko 2 minuty.
-Aż! Dwie minuty- rzucił Simon wyciągając palec wskazujący w górę. Chwilę później zjawił się Carl.
-Dzień dobry. Jak wam mija dzień? Mam nadzieję, że jesteście ciepło ubrani. Za mną.- powiedział Carl nawet się nie zatrzymując. Podszedł do samochodu. Jak się nie mylę to volkswagen.
-Co to za model?- zapytał zaciekawiony Nate.
-Tiguan- odpowiedział Carl otwierając bagażnik- Pakujcie.
Wrzuciliśmy bagaże. Nate usiadł z przodu razem z Carlem, a reszta zapakowała się z tyłu. Mi zostało miejsce na samy tyle w tym 6-osobowym samochodzie.
-Zapinamy pasy i ruszamy daleko stąd- powiedział Carl. Odpalił silnik. Wyjechaliśmy z terenu domu dziecka. Jena parsknęła śmiechem. Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, ale widząc Simona wybuchnęłam śmiechem. Wyglądał jak małe dziecko, które po raz pierwszy jedzie samochodem.

***
  Po 40 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Bylibyśmy szybciej, ale Simon nażarł się chipsów i musieliśmy zatrzymać się na 20 minutowy przystanek.
-Simon. Nigdy więcej nie jesz chipsów paprykowych- powiedziała Jena jak wysiedliśmy- Takich gazów nawet mój zdechły pies nie miał.
-Przepraszam- odezwał się blady Simon. Carl otworzył bagażnik i zaczął wyciągać nasze plecaki.
-Jesteśmy na miejscu?- zapytałam rozglądając się. Otaczał nas las.
-Dalej musimy iść pieszo.
-Daleko?- zapytała Angela.
-Pod górę kilka metrów. Blisko, a widok będzie niesamowity.
Tak więc narzuciliśmy plecaki na plecy i ruszyliśmy ku przygodzie. Byłam optymistycznie nastawiona. Uwielbiałam się wspinać, ale "byłam" to dobre określenie. Kiedy tylko postawiłam nogę na pierwszym wzniesieniu, utknęła w błocie.
-Fuu.
-O, Kat. Możesz mi pomóc?- odezwała się Angela. Złapałam ją za rękę i razem, wspólnymi siłami doszłyśmy na szczyt. W niektórych miejscach trafiłyśmy na obślizgłe błoto, a innym razem wpadłam  nogą w głęboką dziurę. Spojrzałam na pozostałych. Wyglądali na zmęczonych. Brakowało tylko Jeny.
-Gdzie Jena?- spytałam.
-Tu jestem!- Jena wynurzyła się zza jakiegoś krzaka- Ten gnój mnie wywalił!
-To niechcący- tłumaczył się Simon- Serio!
Jena była cała w błocie.
-Straciłem równowagę!
-Zamknij się Fallover. No, złapał, a ja poślizgnęłam się na plecy...próbując wstać sturlałam się z górki.
Kiedy Jena skończyła wybuchnęliśmy śmiechem.
  Carl zaprowadził nas do właściwego miejsca. Muszę przyznać, że widok był po prostu nieziemski. Całe szczęście tu był kawałek suchej ziemi. Rozpaliliśmy ognisko i mogliśmy posiedzieć w ciszy i spokoju. Ściemniało się bardzo szybko. Takie uroki zimy..grudzień i zero śniegu. Dziwna sprawa. 
-Hej, Carl- rzuciła Jena- Po co nas tu sprowadziłeś?
-Chciałem żebyście mogli odetchnąć z dala od tamtego miejsca. Wyprawa dobrze nam zrobi.
  Siedzieliśmy pod kocami przy ognisku rozmawiając i śmiejąc się. Zrobiła się miła atmosfera. Nawet nie zauważyłam, że jest tak późno.
-Zbieramy się- powiedział Carl- Noce nie sprzyjają w zimę. Ruszajmy dopóki wszyscy tu nie zasną.
Rozniosły się głosy pełne sprzeciwu.
-Jeszcze kiedyś wyruszymy na dłuższą wycieczkę, a teraz jest 21 godzina. Musimy się zbierać.
Z wielki ociąganiem sprzątnęliśmy nasze miejsce.
-Kat, Nate...mam dla was karę- powiedział Carl.
-Co?- spytał niechętnie Nathan. Chyba sądził, że ujdzie mu to na sucho.
-Będziecie malować salę. Zaczniecie od jutra.
-Nie jest tak źle- powiedział Nate.
-Nienawidzę malować- mruknęłam w tym samym czasie.
  Zaczęliśmy schodzić w dół. Tym razem nie miałam Angeli obok siebie. Było trudno. Jeszcze te malowanie...Od zapachu farby boli mnie głowa. Zachwiałam się przy schodzeniu. Mało brakowało, a wyglądałabym jak Jena. Uśmiechnęłam się pod nosem. Stawiając na moje szczęście "Nie mów hop dopóki  nie przeskoczysz" upadłam na pupę.
-Szlag by to!- wysyczałam przez zęby.
-Może pomóc?- Nate zaśmiał się i wyciągnął rękę. Złapałam ją bez wahania. Nie po to żeby wstać, pociągnęłam go w dół.
-Za co to?!
-Za wszystko zaczynając, że jednak przyszedłeś po mnie na imprezę!
-Sama się zgodziłaś.- miał rację. Krzyknęłam ze złości i niewiele myśląc obrzuciłam go błotem. Nie sądziłam, że mi odda.
-Jak dzieci- usłyszeliśmy głos Simona- Wiecie, że dzieci okazują tak miłość?
-Jesteś głupi- rzuciłam w niego plackiem błotnym.
-Sama jesteś.
-Ma rację. Zachowujemy się jak dzieci. Spójrz na siebie- powiedział spokojnie Nate. Byłam uwalona w błocie. Niezbyt przyjemnie.- To ty zaczęłaś!
-Nikomu ani słowa. Rozumiecie?- zapytałam ich. Nate uśmiechnął się szeroko, podniósł rękę i Simon pomógł mu wstać.
-Tylko bez żadnych numerów- ostrzegł Nate i wyciągnął swoją rękę po moją. Złapałam ją mocno. W milczeniu zeszliśmy na dół. Zastaliśmy tam niemiły widok. Carl grzebał pod maską samochodu.
-Co jest?- spytał Simon podchodząc do auta.
-Akumulator wysiadł.
-Co teraz?
-Idziemy z buta.
-No chyba żartujesz? Nie możesz zadzwonić po pomoc?- zapytałam.
-Chciałbym, ale bateria mi padła. Mijaliśmy po drodze taki drewniany domek oddalony o jakieś 2 kilometry. Idziemy?
-Nie mamy innego wyboru- powiedziała Jena.
Carl podszedł do Angeli i razem poszli przodem. Zostałam na końcu idąc obok Jeny.
  Maszerowaliśmy w ciszy. Czułam się okropnie. Postąpiłam głupio co do Nate'a.
-Zaraz wracam- mruknęłam do Jeny i podbiegłam do chłopaków z przodu.
-Simon, mógłbyś zostawić nas?
-Jasne- powiedział o cofnął się do Jeny /Pewnie będzie zachwycona mając go przy sobie/- pomyślałam sarkastycznie.
  /Szłam obok Nathan'a, a on jeszcze słowem się nie odezwał. To do niego nie pasuje. Zazwyczaj ciągle się uśmiechał, a teraz ma pokerową twarz. Trudno odgadnąć czy jest zły, czy nie. Nie obchodzi go czemu jestem obok? Nie wytrzymam dłużej w ciszy.../
-Przepraszam- powiedzieliśmy jednocześnie.


Uh, udało mi się przepisać :)
Nie wiem czy dobrze opisałam i czy sobie wyobrazicie całą tą scenkę z wycieczką.
 Mam nadzieję, że jakoś Wam się uda.

Trochę denerwuje mnie Angela. Miałam co do niej plany, a teraz mi przeszkadza!
No nic xd
Zostało mi tylko życzyć Wesołych Świąt :)
Tia.









4 komentarze:

  1. No wiesz ty co! Jak mogła nie poinformować mnie o tym, że go skończyłaś?!
    Rozdział jest bossski! Chociaż jak każdy!
    Wprost uwielbiam twoje opka :)
    Twoja Alexis :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale swietny rozdzial. Ej no chce nowy i to jeszcze przed swietami. Heh wiem to nie wykonalne ale jak zobaczylam ten to cieszylam sie jak to dziecko :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Twoim szczęściem :)
      Racja to niewykonalne. Postaram się napisać jeszcze jeden przed nowym rokiem, ale nie jestem pewna czy się uda...
      Tia

      Usuń
  3. Ej niech Angela odzyska wzrok. Proszęę! Cudnie i czekam nn. Natalia <3

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj. Nie zajmie Ci to dużo czasu, a dla mnie to będzie motywacja :3
Dziękuję za każdy komentarz. I ten dobry i ten zły :)
Jeżeli chcesz żebym odwiedziła Twojego bloga zostaw link w zakładce "Spam!"