niedziela, 15 grudnia 2013

Four "Nigdy nie lubiłem tej wiedźmy."

  Ludzie dziwnie mi się przyglądali odkąd wyszłam z pokoju. Pokazywali na mnie palcami i śmiali się pod nosem. Coś musi być nie tak...
  Podeszłam do stolika i zaczęłam samotnie jeść śniadanie.
/Angela... kurcze. Nigdy bym się nie spodziewała. Zastanawiałam się co z nią nie tak, ale nie sądziłam, że jest niewidoma! Jestem tu trzeci dzień, a już mam wyrzuty sumienia. Zawsze byłam jedynaczką. Rodzice dawali mi co tylko chciałam. Teraz widzę jaka byłam głupia. Myślałam tylko o sobie. Miałam różne zachcianki. Dzisiaj nie pogardziłabym szklanką gorącej czekolady. Tu niby dobrze karmią, ale wychowałam się a fast foodach i drogich rzeczach. Chyba w końcu zaczynam rozumieć, jakie jest życie./
-Katty...- usłyszałam głos Simona- Siedzę tu od 10 minut, a ty jeszcze się nie odezwałaś.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.- rozejrzałam się po jadalni. Zostało już tylko kilka osób. Ogarnęłam stolik ze śmieci, które porozwalałam. Nawet nie czułam, że rwę na małe kawałeczki serwetkę.
-Sorry, ale muszę spytać.- Simon spojrzał się na mnie, wziął głęboki wdech- Jesteś dziewicą?
-Co?!- krzyknęłam, a ciszej dodałam- Noo, tak. Czemu pytasz?
-A więc to tylko głupie plotki- zaczął powoli wstawać, ale powstrzymałam go ręką.
-Mów co wiesz.
-Gwiazdeczki rozdawały kartki z twoim zdjęciem jak trzymasz Nate'a za rękę, a obok jak wychodzisz od niego z pokoju- podał mi kartkę A4. Rozłożyłam ją i zobaczyłam to, o czym mówił Simon. Na dole był podpis "Nowa nie jest Aniołkiem"
-Kto to zrobił?- wyszeptałam, czułam jak złość ze mnie kipi.
-No Gwiazdeczki.
-Kto to do cholery jest?!- wrzasnęłam.
-Uważają się za najładniejsze w tym domu. Cztery przyjaciółeczki- powiedział Simon z niesmakiem- Zobaczysz je bez trudu.- ugryzł kanapkę i przeżuwał ją patrząc mi w oczy. Porwałam kartkę, którą trzymałam w dłoni. Wściekła nie wiedząc co robić, tupnęłam nogą, kopnęłam w krzesło i wyszłam z tamtego pomieszczenia. Usłyszałam jeszcze krzyk Simona:
-A mówią, że to ja jestem nadpobudliwy i mam niepohamowane reakcję!
Poszłam do łazienki. Ustałam nad umywalką i spojrzałam w lustro.
-I po co ci to było?- powiedziałam do siebie. Żebym nie poszła na ognisko byłoby super. Z pod prysznica wyszły dwie dziewczyny w szlafrokach . Rozmawiały między sobą. Ten piskliwy głos..."Pokazać kto tu rządzi." Tak, to jedna z nich. Podniosłam głowę i na nie spojrzałam.
-O kogo my tu mamy- powiedziała jedna.
-To ty- wyszeptałam wściekła. Podeszłam do niej.
-Mówisz o tej malutkiej niespodziance? Tak, to ja.- uśmiechnęła się chytrze. Patrzyłam na nią. Czułam jak wzbiera się we mnie gniew. Zacisnęłam rękę w pięść i chwilę później jedna z Gwiazdeczek leżała oparta o ścianę. Trzymała się za nos. Druga stała z otwartą buzią i gapiła się raz na mnie, raz na swoją przyjaciółeczkę. Wybiegłam z łazienki. Skierowałam się ku wyjściu. Biegłam przez dróżkę, gdy raptem wpadłam w poślizg i wylądowała twarzą w kałuży. To mnie orzeźwiło. Dopiero zobaczyłam, że pada grad z deszczem. Wszędzie leży mnóstwo twardyh kuleczek. Zaczęłam trząść się z zimna. Na sobie miałam bluzę, która już zaczynała przemakać razem ze spodniami, a o trampkach lepiej nie mówić. Rozejrzałam się dookoła, usiadłam pod jakąś ścianą budynku u rozpłakałam się jak małe dziecko, a obiecałam, że nie będę płakała.
Nie wiem ile czasu minęło. 5, 10, 15 minut? A może więcej? Było zachmurzono i się ściemniało. Chciałam wstać, ale byłam kompletnie zmarznięta. Powoli moje powieki stawały się coraz cięższe. Aż zamknęły się całkowicie.

***

-Tu jest!- usłyszałam krzyk tuż nad swoim uchem
-Tylko ostrożnie.
-Dajcie koce!- każdy przekrzykiwał siebie. Poczułam czyjeś dłonie pod plecami, a chwilę później byłam w górze. Przemęczenie dało swe znaki, chyba zasnęłam.
  Leżałam w ciepłym łóżeczku, czułam to. Takie uczucie rozpozna się zawsze i wszędzie. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że leżę w swoim łóżku. Angela była obok.
-Angela?- odezwałam się.
-Oo, kobieto w końcu się obudziłaś. Takiego popisu nawet ja nie dałam, a uwierz, że mieli ze mną problemy. Nie tylko uciekałam- zaśmiała się- Podliczmy. Złamałaś nos Isabel, Gwiazdeczce, byłaś nielegalnie w pokoju Nathana, uciekłaś poza teren domu dziecka, a po tym wszystkim byłaś nieprzytomna przez 4 dni. Jesteś znana całemu domu dziecka.- zakończyła.
-Żartujesz, prawda?
-Nie. To cała prawda. Ominęły cię ploty, że jesteś w ciąży z Nathanem...
-Co ludzie nie wymyślą...- westchnęłam.
-A jesteś?
-Co?
-Noo...w ciąży... czy zrobiłaś to z nim?- Angela zarumieniła się.
-Nie! Jak mogłaś tak pomyśleć?- zaśmiałam się.
-O, wstałaś. Dobrze.- do pokoju wszedł mężczyzna około 30-stki- Jestem Carl, twój opiekun. Myślałem, że ty będziesz spokojniejsza, ale w grupie mam samych wariatów. Bez obrazy.- uśmiechnął się- Widzę, że jesteś już w pełni zdrowa. Wstań, umyj się i ubierz.
-Po co?- spojrzałam na niego.
-Tak się składa, że mamy zaraz zajęcia i muszę wymyślić ci karę. Wstawaj, ja tu poczekam.
-Też muszę iść?- spytała Angela.
-Jasne, w tym roku też należysz do mnie. Chyba nadal ci nie ufają- mrugnął do niej oczkiem, ale ona przecież nie widzi. Pokręciłam głową i wstałam.
-Zachowujesz się jak stara babcia w nowych kapciach- rzucił Carl ktusząc się śliną- Daj spokój, chyba jesteś wypoczęta. Spałaś 24 godziny.
-Angela!- krzyknęłam- Mówiłaś o 4 dniach.
-Sorki, mała pomyłka.- odpowiedziała.
-Mała- mruknęłam zbierając rzeczy.
  Całe szczęście, że nie było nikogo w łazience. Wzięłam prysznic i przy zakładaniu dresów zauważyłam swoje podrapane ręce. /Ale musiałam glebę zaliczyć!/ Wymachując koszulką przeszłam przez korytarz prosto do pokoju. Carl i Angela rozmawiali jak starzy znajomi. Przyglądałam się im z boku. W pewnym momencie Angela dotknęła twarzy Carla.
-Co robicie?- spytałam podchodząc.
-Carl się zmienił, patrzę jak teraz wygląda- przesunęła ręką po brodzie- Uch! Carl, mógłbyś się ogolić. Nadal rysy jak u 30-latka- mruknęła.
-Daj spokój. Mam 25 lat- udał, że się obraża, a mi szczęka opadła. Tylko 25 lat?
-Kat...mogę ciebie zobaczyć?- zwróciła się do mnie Angela.
-Emm...no dobrze- zgodziłam się. Carl zrobił mi miejsce na łóżku. Usiadłam po turecku naprzeciwko Angeli. Ta delikatnie dotknęła mojej twarzy swoimi gładkimi rękoma. Zjechała niżej i zmarszczyła brwi. Odepchnęłam jej rękę.
-Co to było?- spytała szeptem.
-Blizna- odparłam ponuro- Możemy iść?
-Tak, chodźmy- powiedział Carl- Angela idziemy do nowego pomieszczenia w piwnicy. Pomóc?
-Nie chcę was opóźniać, więc ok.- wstała i klepnęła ręką o swoje prawe ramię. Carl położył tam rękę. Przypomniało mi się jak poprzednio zrobiła to Sarah, wtedy spojrzałam na nią zdziwiona. Dzisiaj rozumiem dlaczego.
  Ruszyliśmy schodami w dół. Carl opowiadał zabawne historie. Polubiłam gościa. Wytłumaczył na czym polegają te spotkania. Mamy rozmawiać o swoich problemach i co zostanie tam powiedziane nie może wyjść poza krąg. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Bylibyśmy tu szybciej, ale Angela poznawała każdy zakątek.
  W pomieszczeniu znajdowały się ławki, krzesła i puszyste pufy. Na jednej ławce zobaczyłam siedzącego Nathaniela, Jenna stała oparta o ścianę, a Simon układał pufy, jedna na drugiej. Skakał przy tym jak szalony Tygrysek z Kubusia Puchatka. Zaśmiałam się.
-Cześć ludzie- Carl rozłożył ręce po czym w nie klasnął.
-Witaj Carl- odpowiedzieli łącznie.
-Przyprowadziłem dwie kobitki. Katherine i Angela. Poznajcie Nate'a, Jenę, Simona- Nathan podniósł głowę i się uśmiechnął.
-Wszyscy się znamy- powiedział.
-O, serio? To jeszcze lepiej! Ustawcie krzesła w koło. Spotkanie czas zacząć.
-Ta...będzie super zabawa- zachwyciła się sztucznie Jena. Mimo wszystko zrobiliśmy co chciał.
-Na każdych zajęciach każda osoba opowie swoja historię o życiu i przypominam, że nic nie wyjdzie z tego pomieszczenia- zaczął tłumaczyć Carl- Na początek opowiedzcie dlaczego tu jesteście. Co przeskrobaliście...- nikt się nie odezwał. Carl rozglądał się wyczekująco.
-Nie jesteście zbyt rozmowni. Zaczniemy od mojej lewej. Zacznij Simon.
-Spoko. Nawrzeszczałem na nauczycielkę i wyrzuciłem krzesło przez okno- Simon spuścił wzrok, ale widziałam jak się uśmiecha pod nosem. Kolejna była Jena. Carl kiwnął na nią głową.
-Zastanawiam się kiedy stąd wyjdę. Robię wszystko na złość.
-Mhm, czyli stąd ten ubiór. Kontynuuj , bo to chyba nie wszystko.
-Jeja...podpaliłam kilka kartek. Tylko.
-Zrobiłaś małe ognisko- dodał Simon- Na lekcji.
-Dobrze, ale zadziwiam się, że tylko tyle. Spodziewałem się po tobie wiele więcej.
-Niestety trafiłam na ten dzień, w którym ty przyszedłeś.
-Jena, przyszedłem właśnie po to, aby coś zmienić.
-Jasne. Nie odzywam się już, bo wyślesz mnie do psychologa- mruknęła Jena patrząc na Carla.
-Absolutnie nie! Wszyscy co do tej pory mieli psychologa, już nie muszą chodzić. W zamian są te zajęcia.
-Super, super.- podskoczył na krześle Simon- Nigdy nie lubiłem tej wiedźmy.
-Spokojnie. Następna osoba. Kat.
-Ach tak, ja- odchrząknęłam- Od czego by tu zacząć, byłam w pokoju chłopaka, uderzyłam Gwiazdeczkę i zniknęłam na...właśnie ile mnie szukaliście?
-Jakieś 4 godziny- opowiedział Carl.
-Myślałam, że dłużej- uśmiechnęłam się lekko- Nate, twoja kolej.
-Ee takie tam błahostki. Szkoda gadać.
-Nathanie, nazbierało się głupstw na twoim koncie, opowiedz o kilku.- zachęcał Carl.
-Em no pyskowałem do starszych, przeklinałem...
-Może powiedz w jakiej sytuacji to się zdarzyło- podsunął opiekun.
-Wpadłem na szklane drzwi- wycedził przez zaciśnięte zęby- Kto je stworzył? No i posłałem piękną wiązankę przekleństw.
-Wiem, że mógłbyś tak długo, ale Nate, przejdź do rzeczy.
-Hm, no podpalałem ławki na matmie, uciekałem przez okno...noo.
-Dalej!- zarządził Carl- Co się ostatnio wydarzyło?
-Ostatnio nic, a to się zdarzyło jakiś miesiąc temu- spojrzał z uśmiechem na Carla, a ten pokręcił głową- Ok! Zorganizowałem imprezę, która była totalnym niewypałem. Stevie mnie wydała, małpa- mruknął Nate- Jakimś cudem dowiedzieli się, że miałem Katty w pokoju- spojrzałam na niego- I tak każdy wie.
-Dobrze wystarczy- powiedział Carl- Jutro zabieram was na przejażdżkę.
-Samochodem?- spytał podekscytowany Simon.
-Oczywiście.
-Ale czad! Słyszałaś Jena? Jedziemy autem!- Simon z szeroko otwartymi oczami biegał po całej salce. Carl pokręcił głową- Na dzisiaj koniec. Widzimy się jutro po lekcjach.




~~~~
Piszę to w zeszycie, a później przepisuje i powiem szczerze, że nie jestem zachwycona. Na pierwszy rzut oka wydawało się fajne, ale jak kilka razy to przeczytałam...katastrofa :/
1) Jeżeli jest coś nie zrozumiałego to proszę pytać. 
2) Hm macie może jakieś pomysły co mogłoby się wydarzyć w tym opo? Z chęcią przyjmę każdą propozycję ;)
Tia.

2 komentarze:

  1. Coooo? Katastrofa? Nie! Świetne. Narazie jeszcze nie ogarniam kto jest kim ale na pewno ogarne :). Hmm moze lepiej nie pisac co chcemy bo to Twoje opowiadanie ktore jest omg swieeetne chyba jedne z najlepszych jakie czytam znaczy jeden z najlepszych poczatkow ! :3 I♥YOU.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaja! Bosko! Jaka katastrofa?! To jest MEGA. Lubię Saimona i Neta ♥ On są extra.
    "Wywaliłem krzesło przez okno" to jest PRO x D
    Super i czekam na next'a. Natalia <333

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj. Nie zajmie Ci to dużo czasu, a dla mnie to będzie motywacja :3
Dziękuję za każdy komentarz. I ten dobry i ten zły :)
Jeżeli chcesz żebym odwiedziła Twojego bloga zostaw link w zakładce "Spam!"