Czuję jak robi mi się gorąco. Widzę dym. Zaczynam panikować. Duszę się. Staram się wyjść z domu, lecz uciążliwy kaszel mi w tym przeszkadza. Biorę koc i owijam się nim. Ogień. Muszę czym prędzej wydostać się na zewnątrz. Słyszę wycie syren. Przede mną schody do pokonania. Nie mam siły i padam na kolana. Tracę równowagę po czym spadam ze schodów. Prosto w ogień.
***
Ciemność...światło...ciemność. Spróbowałam jeszcze raz. Poczułam ostry ból.
-Budzi się- usłyszałam przyćmiony głos.
-Jestem w niebie?- wychrypiałam kiedy udało mi się otworzyć oczy.
-Nie kochanie- odezwał się miły, kobiecy głos- Jesteś w drodze do szpitala.
Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale strasznie paliło mnie gardło. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Poddałam się, nie mam siły by walczyć. Straciłam przytomność.
Tag, jestem tu :)
Miałam nie publikować tego.
Zaczęłam pisać w zeszycie z nudów i tak jakoś wyszło.
Przyznam, że to mój pierwszy "prolog" i jest jaki jest.
Tia.
Tajeminczo. Tajemniczy. Tajemnicza.
OdpowiedzUsuń-o, bo nie wiadomo co i jak,
-y prolog,
-a, postać.
Jak na razie - okej. Nie mam jak napisać "szerszej" opinii, bo cóż, to prolog.