Od tego zdarzenia minął miesiąc, a teraz jestem w drodze do domu
***
Kiedy samochód zatrzymał się, wyjrzałam przez okno. Niezbyt ciekawy widok. Podjazd, trawnik, kilka drzew i wielkie schody prowadzące do dużych drzwi. Dom stoi oddalony od miasta żeby tam dotrzeć potrzebny samochód. Chyba, że ktoś lubi chodzić jakieś 5 kilometrów.
-Panienko Katherine- odezwał się kierowca- Pora wysiadać. Powodzenia.
-Dziękuję. Do widzenia.- powiedziałam i wysiadłam. Wzięłam swoją walizkę. W moją stronę szła kobieta.
-Katherine Evans? Jestem Brenda Poppins, dyrektorka całego domu dziecka.- podała mi dłoń, uścisnęłam ją lekko.- Proszę za mną. Zaprowadzę Cię do pokoju.
Weszłyśmy do przestronnego holu gdzie znajdowały się kanapy i duży telewizor.
-Tutaj znajduje się jedno z głównych pomieszczeń, przyjmujemy odwiedziny w tym miejscu.
-To sieroty także ktoś odwiedza?- mruknęłam rozglądając się.
-Owszem. Przyjaciele, znajomi, a nawet rodzina. W pokoju nie przyjmuje się gości, ale są wyjątki za moją zgodą.- widząc moją minę, dodała- Współlokator może sobie nie życzyć odwiedzin.
-Czyli nie będę miała oddzielnego pokoju?
-Nie. Dzielisz pokój z Angelą Morris. W tej chwili jej nie ma. Wróci jutro.
Zdjęłam kurkę i przewiesiłam ją przez ramię. Przeszliśmy kilkoma korytarzami i nawet jeśli chciałabym uciec, nie miałabym jak. Można tu się zgubić. Weszliśmy schodami na górę.
-Na drugim piętrze są pokoje chłopaków, a tu na pierwszym...dziewczyn. Pokój 103 jest twój, ze względu na to co się stało, postaram się jak najszybciej znaleźć rodzinę zastępczą.
-Nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział.- powiedziałam martwym głosem.
-Dobrze. Tylko ta mała blizna na szyi daje do myślenia, jesteś naprawdę dzielna.- uśmiechnęła się, a ja natychmiast poprawiłam włosy tak, aby zasłonić jedyny ślad po pożarze.
Przeszłyśmy jeszcze kawałek i pani Poppins wskazała drzwi do pokoju.
-Rozpakuj się. Przyślę kogoś żeby zaprowadził Ciebie na kolację.- po tych słowach zawróciła i ruszyła przed siebie stukając obcasami. Westchnęłam ciężko. Weszłam do środka rozglądając się. Duże okno, dwa łóżka, dwie komody i przy wejściu duża szafa. Na jednym z łóżek były porozrzucane książki inne rzeczy, a poza tym było tu czysto. Nie jest najgorzej. Zajrzałam do jednej komody. Ubrania ładnie poskładane w kostkę i poukładane kolorystycznie. Na szafce nocnej zobaczyłam zdjęcie dziewczyny z chłopakiem.
-Pewnie ty jesteś Angela Morris- powiedziałam do siebie. Wrzuciłam ubrania do mojej szafki i rzuciłam się na łóżko.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się po pokoju.
-No tak. To jednak nie był sen- szepnęłam, a głośniej poprosiłam żeby ten ktoś wszedł do środka.
-Cześć- przywitała się dziewczyna w moim wieku.- Jestem Stevie Ray, a ty?
-Katty. Katherine Evans.
-Mogę mówić do Ciebie Kat?
-Jasne.
-Ok, Kat. Idziemy na kolację.- uśmiechnęła się.
"Stevie ma strasznie dużo energii"- to była moja pierwsza myśl jak ją zobaczyłam.
Całą drogę Stevie gadała jak najęta. Dowiedziałam się dlaczego tu jest oraz, że jej ojciec to ćpun.
-Przyznaj szczerze. Jakie słowo mnie opisuje? Co Ci pierwsze przyjdzie na myśl.- spytała Stevie.
-Taki mały diabełek. Chochlik.- odpowiedziałam bez namysłu.
-Spoko.- uśmiechnęła się szeroko.- Pasuje mi, a oto forteca!
-Forteca?
-Jadalnia.- przewróciła oczami i otworzyła drzwi.
W sali tłoczyło się mnóstwo osób. Po prawej stał bufet, a resztę zajmowały okrągłe stoliki. Stevie wzięła tackę i przesuwała się razem z kolejką. Zrobiłam to samo. Wybrałam kanapki i coś do picia. Przecisnęłam się z jedzeniem i rozejrzałam dookoła. W rogu, koło okna stał wolny stolik. Skierowałam swoje kroki w tamtą stronę. Kątem oka zobaczyłam jak Stevie dosiada się do kilku dziewczyn. W samotności przeżuwałam kanapkę kiedy na mój stolik rzucił się cień.
-Wszędzie Cię szukałam.
-Byłam tu przez cały czas.
-Ray!- krzyknął jakiś chłopak.
-Zaraz przyjdę!- odkrzyknęła mu Stevie.- Idziesz z nami?
-Emm, nie. Jestem zmęczona. Tylko bym przeszkadzała.
-Jak chcesz.- powiedziała i odbiegła tanecznym krokiem.
Świętnie...Tylko jak ja wrócę do pokoju? Nie ma problemu-pomyślałam sarkastycznie- Najpierw w prawo, lewo, prosto, lewo, lewo? Na 100% się zgubię. Westchnęłam i poszłam w poszukiwaniu pokoju 103.
Jednak nie było takie trudne jak myślałam. Poszłam za jakąś dziewczyną, która skręciła do pokoju na samym początku. Reszta poszła bez problemu.
Rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam w sufit i poczułam jak moje oczy robią się wilgotne. Pojedyncza łza spłynęła po policzku.
Stop!
Nie mogę płakać. Obiecałam to sobie zaraz po pogrzebie rodziców. Muszę być silna...Zacznę od jutra, a teraz pozwoliłam łzom spływać po policzkach.
Rozdziały postaram się udostępniać
w soboty, ale nie co tydzień...
Co o tym sądzicie?
Rozdział nie mówi za wiele,
może kolejne bardziej zaciekawią (albo zanudzą)
Co myślicie o Stevie Ray?
A Brenda Poppins? Dyrektorka?
Albo sama Katty?
Czekam na wasze zdanie.
Tia ;3
Mysle, ze Stevie Ray jest z Domu Nocy. XD
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedziec o glownej bohaterce bo to pierwszy rozdzial.
Podoba mi sie temat bloga. Jest super. Nikt by nawet nie wpadl na to ze moze byc super opowiadanie o domu dziecka. O ile to bedzie o domu dziecka...Zaciekawilas mnie i czekam nn. N <3
Na początku będzie o domu dziecka, a później pomyśli się nad dalszą częścią :)
Usuń;o skąd wiedziałaś, że Stevie Ray jest z Domu Nocy? :D Tak, z książki wzięłam.
Bo jestem wszytko wiedzaca xD A tak serio to czytalam i lubie ta ksiazke. Natalia ;-)
Usuń