-Cześć Kat.- do pokoju weszła Angie.- Fajnie, że już wstałaś. Przy śniadaniu każdy się o ciebie pytał.
-Ooo serio? Która godzina?- wstałam z łóżka i zaczęłam szukać ubrań.
-Nie długo obiad. Carl ogłosił zebranie, bo dawno nie było.
-Simon już jest?- spytałam nagle.
-Tak, rano. Idę na dół do naszej twierdzy. Poradzisz sobie sama?
-Jasne- powiedziałam. Angela wyszła nucąc jakąś piosenkę. Poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Od razu lepiej, stałam pod gorącym strumieniem wody i wyłączyłam się na chwilę. Nie myślałam o niczym. Po prostu stałam. Kilka minut później byłam w drodze do pokoju. Tam zarzuciłam na siebie bluzę i gotowa zeszłam do twierdzy. Wszyscy już tam byli.
-Wszystko w porządku?- zapytał Nate podchodząc do mnie.
-Jasne- odpowiedziałam. W tym samym czasie zobaczyłam Simona. Miał rękę w gipsie. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-Aaj- syknął- Gnieciesz mi moje obolałe żebra.
-Przepraszam- odsunęłam się od niego i usiedliśmy każdy gdzie chciał. Carl omówił z nami kilka spraw i ogłosił kulig. Simon się skrzywił.
-Miłej jazdy- mruknął.
-Możesz jechać z nami- oznajmił Carl- Będzie jeszcze ognisko...wiesz takie tam bzdety.
-Wolę jechać naszą grupką gdzieś jak będzie ciepło- powiedziała Jena.
-Racja- potwierdził Nate, a ja tylko kiwnęłam głową. Carl zamyślił się.
-Dobrze moje człowieki- zaczął- Wszyscy jadą, a my zostaniemy.
-No i super- klasnął Nate w dłonie.- A co z tym konkursem? Dla Angeli?
-Dzisiaj dyrektorka ogłosi w szkole, a ośrodek już wie. Słyszałem szepty tu i tam...myślę, że to wypali.- Carl pokiwał głową w zamyśleniu.
-Dziękuję- szepnęła Angie.
-Jesteśmy razem z tobą- powiedział Simon- Tak jak wy byliście przy mnie.
Rozejrzałam się po sali i napotkałam wzrok Jeny, Simona, Carla i Nate'a...jeszcze tylko Angela. Ona musi odzyskać wzrok.
-Idziemy na obiad. Później się spotkamy jeszcze raz.- powiedział Carl wychodząc z pomieszczenia.
Ruszyliśmy do fortecy gdzie większość osób już siedziała na swoich miejscach.
-Siadamy razem?- zapytał Simon.
-Pewnie- odpowiedziała Jena. Spojrzałam na nich zdziwiona. Oni? Razem? Co się tu dzieje?
W jadalni unosił się zapach. /Mmm risotto. Pyszotka./ Usiedliśmy przy stoliku koło okna. Odkąd tu jestem jadam tylko przy tym. Tylko Nate przysiadł się do chłopaków kilka stolików dalej. Zajadaliśmy dyskutując na temat małp. Tak. Małp.
-Kocham małpy- oznajmiła, w którymś momencie Angela. Zaśmiałam się.
-Małpy to takie zabawne zwierzęta- powiedział Simon- Na przykład pawiany. Mają gołą dupcię albo makak japoński...takie są dziwne i mają eee sterczący biust.- wybuchnęliśmy śmiechem wszyscy oprócz Simona.- No co? Taka prawda. Możecie sobie wygooglować.
-Albo wyrak- ku mojemu zdziwieniu powiedziała Jena- Mają takie duże oczyska.
-Nie ma to jak rozmawiać o śmiesznych zwierzakach.- podsumowałam ze śmiechem
-Eeej! Albo ten ten Morris z Pingwinów- rzucił Simon- Palczak madagaskarski. Jest okropny.
-Kiedyś jak byłam mała to widziałam jeża- zaczęła Angela- Tylko nie takiego zwykłego. To był ten pigmejski. Słodziak.- zachwyciła się.
-Ja to chciałam mieć fretkę- powiedziała Jena.- Taką białą z czerwonymi oczami.
Po półgodzinnym dyskutowaniu zeszliśmy z powrotem do twierdzy.
Usiadłam na kanapie przy Nathanielu, który grał coś na gitarze. Dołączył do nas Simon i znowu zaczęliśmy gadać o głupotach. W którymś momencie Nate zaczął tak rechotać, że popłakałam się ze śmiechu. Do tego zaczął grać na gitarze jak szalony. W pomieszczeniu pojawił się Carl z Angelą.
-Napisałam piosenkę.- pomachała kartkami Angela.- Nate? Zagrasz na gitarze?
Kiwnął głową i wziął od niej nuty. Zaśpiewała nam kawałek, a ja zaniemówiłam wrażenia. Nie wiedziałam, że tak ładnie śpiewa. Jeszcze wiele rzeczy muszę się dowiedzieć.
-Wow Angie!- zachwycił się Simon- Fajnie było by żebyś to z kimś zaśpiewała.
-Dokładnie- potwierdził Nate- Ja odpadam. Mogę jedynie podkład zagrać.
-Napisałaś to dzięki komuś?- spytała Jena- Tekst o uczuciu i takie tam.
-Kiedyś napisałam. Poprosiłam pewną osobę żeby przepisała tekst i tada!- klasnęła w dłonie Angela.- Carl zaśpiewasz to ze mną?- spytała. Spojrzałam zdziwiona na niego. Ten tylko wzruszył ramionami.
-Mógłbym spróbować. Spotkamy się wieczorem poćwiczyć tekst?
-Jasne- odpowiedziała.
Godzinę później siedziałam w pokoju i próbowałam skupić się na lekcjach. Musiałam nadrobić zaległości. Zanim się obejrzałam była pora kolacji. Wyciągnęłam obolałe kości i rozejrzałam się za bluzą. -"Pewnie zostawiłam w piwnicy"- pomyślałam. Zeszłam do fortecy i wpadłam na Nate'a.
-Szukałem ciebie- powiedział.
-Po co?- spytałam biorąc jedzenie na tace. Kiwnął głową na pusty stolik. Poszłam za nim. Usiadłam na wskazane miejsce.
-Co jest?- zmarszczyłam brwi.
-Chciałem z tobą posiedzieć- poruszył zabawnie brwiami.- A tak poważnie. Zauważyłem jak przyglądasz się dla Carla. Podoba ci się on czy co?
-Nie twój interes!- pochyliłam się w jego stronę.- Coś mi w nim nie pasuje.
-Tak myślałem, że jednak nie jest w twoim typie.- trzepnęłam go w ramie- Za co to?
-Za jajeczko- mruknęłam.- Co wiesz na temat Carla?
-Poszperałem tu i tam...
-No mów wreszcie!
-Uczył się w naszej szkole- uśmiechnął się.
-No i? Nate do rzeczy...
-Dobra, dobra. Tak serio więcej nie wiem, ale podsłuchałem rozmowę między jakimś gościem, a dyrką ośrodka. Później dołączył do nich Carl i był strasznie oburzony.
-On coś musi ukrywać!- powiedziałam głośniej niż zamierzałam.
-Cii- Nate przyłożył mi palec do ust.- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.
-Następnym razem ci go odgryzę- zagroziłam odrywając jego palec od moich ust.- Masz plan, prawda?- spytałam po chwili. Nathan uśmiechnięty pokiwał głową.
-Dasz radę wyjść po ciszy niezauważalnie?- zapytał. Skinęłam głową- To spotkamy się na schodach do piwnicy tam nikt nie podsłucha ani nie zagląda.
-Ale co zrobimy?
-Zobaczysz- mrugnął oczkiem- Widzimy się o 22.20.
-Świetnie- mruknęłam. Wstaliśmy od stołu i jakby nigdy nic rozdzieliliśmy się w swoje strony. Skręciłam jeszcze do piwnicy po bluzę. Zastanawiałam się o co chodzi Nate'owi. Na pewno wymyślił coś w swoim stylu. Mam tylko nadzieję, że nie wpakujemy się w kłopoty. Schodząc po schodach usłyszałam szept. Odruchowo zwolniłam i poruszałam się ciszej. Wyjrzałam za róg. W ciemnym świetle zobaczyłam dwie postacie. Nie od razu rozpoznałam kto to. Dopiero po chwili zobaczyłam Carla. To ci dopiero się trafiło, że też musiałam natknąć się akurat na niego. Uśmiechnęłam się i chciałam iść dalej, ale zatrzymał mnie krzyk Angeli.
-Cii, Angie- uciszył ją Carl. Stali w cieniu żarówki. Nie widziałam ich twarzy.- Nie chcę ci zrobić krzywdy. Wysłuchaj mnie.
Nie wiedziałam czy powinnam zareagować, więc dalej przysłuchiwałam się im.
-Co chcesz ode mnie?!- usłyszałam cichy głosik Angeli. Pociągnęła głośno nosem.
-Nie płacz, myszko- Carl pogładził jej ramiona z czułością- Nie chcę żebyś przeze mnie płakała.
Na te słowa Angela jeszcze głośniej wybuchnęła płaczem. Osunęła się mu w ramiona. Carl przytulił ją i stali tak kilka minut. Nogi zaczęły mi drętwieć od stania w miejscu. Wyprostowałam nogę. Echo strzelającej kości poniosło po całym korytarzu ciemnej piwnicy. Katem oka zobaczyłam jak Carl się rozgląda. Nie tracąc czasu na zabranie bluzy zawróciłam i jak najszybciej wbiegłam na górę. Nie zatrzymałam się na swoim piętrze tylko od razu wbiegłam na drugie do chłopaków. Wpadłam na gościa, który akurat wyszedł z pod prysznica.
-Uważaj- powiedział.
-Sorrki- wysapałam- Jest tu Nate?
-Collarge?- przytaknęłam- W łazience. Powiem mu, że go szukałaś. Czekaj na niego w świetlicy.
-Oke- zawróciłam i zbiegłam z powrotem na dół. Weszłam do świetlicy. Kilka osób siedziało w małych grupkach. Jedni oglądali coś w tv, a inni czytali książki. Zajęłam miejsce z dala od innych. Usiadłam na kanapie i czekałam.
Kilka minut później zjawił się Nate. Wypatrzył mnie i od razu podszedł.
-Co było takiego ważnego, że wyciągnęli mnie za nogę? Wiesz jaki to strach? Bierzesz gorący prysznic i raptem ktoś cię za nogę dotyka.
Zaśmiałam się. Nate pokręcił głową sam ledwo wstrzymując śmiech.
-Co jest?
-Ok...- zaczęłam opowiadać co zobaczyłam. Nate zrobił szerokie oczy.
-Osz kurcze...- powiedział tylko. Wziął mnie za rękę i wyciągnął z sali. Nie obyło się bez komentarzy różnego typu.
-Collarge!- krzyknęłam kiedy dalej ciągnął mnie po korytarzu.- Stój.
-Chce ci powiedzieć co dzisiaj zrobimy.
Resztę drogi szłam w ciszy. Nathaniel dał mi swoją bluzę, gdzie sam miał koszulkę na długi rękaw.
-Nate...
-Cii- uciszył mnie zanim cokolwiek udało mi się powiedzieć. Wyszliśmy prosto na śnieg. Zaprowadził mnie za ośrodek do małej altanki, której wcześniej nie zauważyłam. Była cała obrośnięta. Weszliśmy do środka. Śmierdziało tam zdechłym zwierzakiem.
-Fuu- skrzywiłam się.
-Tu nikt nas nie przyłapie.- uśmiechnął się.- Kocham tu przychodzić. Tylko w zimę nie mogę wietrzyć. Trudno mówi się. Okey, słuchaj. Plan jest taki...
Po godzinnym ustaleniu co mamy zrobić wróciliśmy do swoich pokoi. Dopiero jak zostałam sama zdałam sobie sprawę w co ja się wpakowałam. Zdjęłam mięciutką bluzę Nate i rzuciłam się na łóżko. Miałam 3 godziny do naszej akcji. Wzięłam książkę od historii i zaczęłam uczyć się do sprawdzianu. Zachciało mi się spać. Ziewnęłam raz i drugi. Przymknęłam na chwilę oczy, już ich nie otworzyłam. Zasnęłam.
Poczułam jak ktoś mnie puka w głowę. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam nad sobą głowę Nate.
-Ciii- szepnął. Kiwnął głową żebym wstała i za nim poszła. Przetarłam oczy, wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju starając się nie trzasnąć drzwiami żeby nie obudzić Angeli. Kiedy znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu Nate mnie walnął w ramię.
-Za co?- szepnęłam.
-Czekałem na ciebie 35 minut. Myślałem, że mnie wystawiłaś.
-Zasnęłam.
-Domyśliłem się i przyszedłem- powiedział otwierając drzwi gabinetu Brendy. Całkiem łatwo poszło. Bez żadnych problemów weszliśmy do środka. Nathan zdjął bluzę i położył pod drzwi po czym zapalił światło. Rozejrzeliśmy się po wnętrzu. Otworzyłam szafkę. Same prywatne rzeczy. Przeszukałam jeszcze kilka miejsc, ale nic nie znalazłam.
-Masz coś?- spytałam.
-Nic- pokręcił głową. Usiadł na fotelu i zaczął się kręcić.
-Coś musi tu być- Nate zamyślił się. Po kilku minutach walnął z pięści w podłokietnik fotela. Za jego plecami półka na książki poruszyła się.
-Nate, za tobą- powiedziałam idąc w tamto miejsce. Znalazłam włącznik światła i blada żarówka zaczęła mrugać. Nate zabrał z pod drzwi swoją bluzę i zgasił światło w biurze. Oglądałam wszystko rozglądając się dookoła.
-Kat...drzwi się zamknęły- powiedział Nate.
-To dobrze. Nikt tu nas nie zauważy.
-Ale już ich nie otworzymy.
-Że co?!- rzuciłam się do drzwi i faktycznie zatrzasnęły się.- No to klapa.
-Poszukajmy tego po co przyszliśmy, a ja w tym czasie pomyślę jak stąd się wydostać.
Zaczęliśmy szukać. Na każdej z półek pisał rok. Znalazłam odpowiedni i otworzyłam ciężką metalową szafkę. Przejechałam palcami po teczkach. Było ich mnóstwo.
-Jakie Carl ma nazwisko?- spytałam.
-Macidea.
Odnalazłam teczkę. Zastanawiałam się czy tak można. Przeglądać na papierze czyjś życiorys. Otworzyłam wyjęłam kilka papierów.
-Słuchaj- zaczęłam czytać- "Carlos Macidea urodzony w małej wiosce Truio położonego na zachód. W wieku 3 lat umiał czytać, pisać i mówić pełnymi zdaniami."- przerwałam czytać i przeszukałam wzrokiem ważnych rzeczy- Pisze tu dużo o jego nauce. Strasznie mądry z niego gość.
-Dokładnie. Co masz jeszcze?- spytał Nate.- Bo ja mam tu różne świadectwa.
-"W obecnej chwili ma 20 lat i pracuje z grupą trudnej młodzieży z problemami"- zacytowałam. Złożyłam jego wszystkie papiery i schowałam na miejsce.
-Kto w takim wieku ma tyle osiągnięć? Skończył szkołę i jest wysoko ceniony? Nasz Carl!- rzucił Nathan wściekły.- Nie ma co. Kazał opowiadać nam o swoim życiu. Mówić PRAWDĘ, a sam kłamał!
-Natey, spokojnie. Oddychaj- podeszłam do niego. Widziałam jego zaciśnięte pięści. Przypomniała mi się sytuacja przy malowaniu sali. Mało co mnie nie uderzył- Nie chcesz nikogo skrzywdzić- powiedziałam spokojna. Odwrócił się do mnie. Spojrzał mi w oczy i ... po prostu przytulił. Odetchnęłam z ulgą.
-Dobra. Teraz musimy się stąd wydostać- powiedział Nate całkowicie opanowany.- Swoją drogą "Natey" słodko zabrzmiało to w twoich ustach- poruszył zabawnie brwiami. Szturchnęłam go w ramię i zaczęłam się rozglądać. Minęły całe wieki. Już myślałam, że nie ma dla nas ratunku kiedy Nathan mnie zawołał. Znalazłam go między regałami.
-Już myślałem, że będę musiał wywalić drzwi albo zostać tu dotąd aż tu ktoś zawita.- powiedział odsuwając drabinę. Moim oczom ukazał się kwadrat w podłodze. Przejście. Tylko jedno pytanie. Dokąd prowadzi?
Zawiasy puściły bez problemu. Całe szczęście.
-Puszczę cię pierwszą, dasz znać czy droga wolna- rozkazał Nate. Kiwnęłam głową i zeszłam po małej drabince. Z reszty zeskoczyłam. Machnęłam ręką do Nathana i chwilę później był koło mnie. Byliśmy w piwnicy.
-Żebyś nie zamykał klapy byłoby ciszej- szepnęłam.
-Musiałem zamk...- zamilkł. Usłyszeliśmy echo kroków. Spojrzałam spanikowana na Nate'a. Nie mieliśmy gdzie się skryć. Pusty korytarz. Jeżeli się ruszymy, intruz mógłby nas usłyszeć. Postanowiłam zaryzykować. Kilka kroków dalej była nasza twierdza. Zdałam sobie sprawę, że kilka godzin temu przyłapałam tu Angie z Carlem. Ups...
Szturchnęłam Nate'a i wskazałam przeciwny kierunek niż zbliżają się kroki. Wiedziałam, że mamy mało czasu i ta osoba jest już na schodach. Ruszyłam w stronę twierdzy. Kilka kroków dalej dotknęłam klamki. Nacisnęłam delikatnie i ...nic zamknięte. O tym to nie pomyślałam. No to mamy kłopoty.
Po 2 tygodniowej przerwie wróciłam! Obijałam się przez te ferie i dopiero pod koniec zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że nie zawiodłam czytelników tym rozdziałem.
Hm, jak myślicie? Co może się im stać? Kim jest "intruz"? I znowu ten Carl...tym razem z Angelą. Co tu się dzieje? :D
Nie będę pisała ile musi być komentarzy żebym wstawiła nowy rozdział. Nowy pojawi się w sobotę albo później.
Komentujcie! Jest to bardzo potrzebne :)
Tia ;*
Pierwsza! Długo musiałam czekać na ten rozdział, oj długo...Jest super, mega, bomba, extra i se czekam nn, który ma być szynko! Natalia <3
OdpowiedzUsuńJajjajajajjajajajjajajajaj. Woow. Oni sa razem! :3 tego oczekiwalam! :3333333333 do nastepnego! :)
OdpowiedzUsuńA kto powiedział, że oni są razem?! :D Jejku Rawrr już myślałam, że o mnie zapomniałaś :3
UsuńTia